Trwa ładowanie...

Afera podsłuchowa: politycy PiS wiedzieli, że Falenta ma nagrania ministrów rządu PO-PSL

Marek Falenta, biznesmen skazany za zlecenie i zorganizowanie nagrywania polityków w warszawskich restauracjach, miał w 2013 roku zgłosić się do PiS. Przekazał przedstawicielom tej partii, że ma nagrania, które kompromitują ministrów rządu Donalda Tuska.

Afera podsłuchowa: politycy PiS wiedzieli, że Falenta ma nagrania ministrów rządu PO-PSLŹródło: East News, fot: Stanisław Kowalczuk
dp5rbvl
dp5rbvl

Późną jesienią 2013 roku, a więc ponad pół roku przed wybuchem tzw. afery podsłuchowej, Marek Falenta spotkał się ze Stanisławem Kostrzewskim, óczesnym skarbnikiem PiS i jednym z bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego - informuje "Gazeta Wyborcza". Falenta miał mu przekazać, że dysponuje nagraniami kompromitującymi ówczesny rząd i prosił o spotkanie z władzami partii.

- Po rozmowie z Markiem Falentą Stanisław Kostrzewski wziął od niego namiary, a w kierownictwie postanowiono, że Falentę trzeba sprawdzić - mówi "GW" jej informator.

Za sprawdzanie Falenty - jak wynika z informacji "GW" - wziął się Ernest Bejda, obecny szef CBA. To on w 2006 roku, razem z Mariuszem Kamińskim zakładał Biuro.

dp5rbvl

Bejda wielokrotnie spotkał się z funkcjonariuszami CBA z delegatury wrocławskiej. Ci mieli mu wyjawić, że Falenta jest agentem tej służby, tzw. osobowym źródłem informacji. Biznesmen miał przekazywać CBA informacje dotyczące "korupcji władzy". Funkcjonariusze CBA poinformowali też swojego byłego przełożonego, że Falenta wspominał im o nagraniach polityków.

Wówczas - jak wynika z ustaleń "GW" - miał powstać plan wykorzystania nagrań Falenty do skompromitowania rządu Donalda Tuska. Wymyślono, że pierwsze podsłuchy zostaną opublikowane w tygodniku "Wprost". Uznano, że ujawnienie ich przez media kojarzone z PiS, takie jak "wSieci" czy "Gazeta Polska" nie przyniosłoby zamierzonego efektu. Kolejne podsłuchy, gdy afera już nabierze rozgłosu, miał publikować tygodnik "Do Rzeczy".

Zaplanowany scenariusz został zrealizowany. Od 14 czerwca 2014 r. „Wprost” publikował kolejne nagrania. Nie zawierały one dowodów na przestępczą działalność biznesmenów, ministrów i urzędników rządu Donalda Tuska, ukazywały jednak ich arogancję wobec wyborców.

dp5rbvl

Kolejne nagrania, wiosną 2015 roku, opublikowało "Do Rzeczy". Już po wyborach, w 2017 roku, kolejne nagranie ujawniła TVP.

Do dzisiaj nie wiadomo, czy są to już wszystkie nagrania. Nie wiadomo też, gdzie znajdują się ich kopie, ani kto ujawnia je mediom.

"GW" zapytała Falentę, czy prawdą jest, że zgłosił się do skarbnika PiS z propozycją przekazania nagrań. "Zostawiam te pytania bez komentarza" - odparł. Dziennikarzom nie udało się skontaktować ze Stanisławem Kostrzewskim, byłym skarbnikiem PiS.

Zdecydowanie ustaleniom gazety zaprzeczyli minister Mariusz Kamiński i obecny szef CBA Ernest Bejda.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

dp5rbvl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dp5rbvl
Więcej tematów