Zwycięstwo Andrzeja Dudy budzi negatywne skojarzenia w Niemczech. Czy słusznie?

Zwycięstwo Andrzeja Dudy przywołało w Niemczech niezbyt miłe wspomnienia sprzed dekady, gdy rządom Jarosława i Lecha Kaczyńskich towarzyszyły spore zawirowania na osi Warszawa-Berlin. Dlatego większość niemieckich komentatorów podchodzi sceptycznie do perspektywy powrotu PiS-u do władzy. Otwarte pozostaje pytanie, na ile te obawy są rzeczywiście uzasadnione.

Andrzej Duda na spotkaniu z wyborcami
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Tomasz Bednarzak

Wyniki I tury wyborów prezydenckich odebrano za Odrą z dużym zaskoczeniem, bo do ostatniej chwili to Bronisław Komorowski był przedstawiany jako faworyt. - To dla nas takie małe trzęsienie ziemi - komentował dla Wirtualnej Polski na gorąco wyniki Uwe Rada, niemiecki dziennikarz i publicysta, znawca problematyki polsko-niemieckiej.

Wygrana kandydata PiS przywołała żywe wspomnienia z okresu rządów braci Kaczyńskich, który w Niemczech oceniany jest bardzo negatywnie. Sam Duda przez wielu niemieckich komentatorów postrzegany jest jako "figurant"- jak określił to "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - wyciągnięty "z kapelusza" właśnie przez Jarosława Kaczyńskiego. - Dziś Jarosław Kaczyński nie ma najlepszej renomy wśród niemieckich publicystów. Generalnie jest postrzegany jako symbol tego, co antyniemieckie i konserwatywne - podkreśla Agnieszka Hreczuk, korespondentka Wirtualnej Polski w Berlinie.

Krótkie rządy Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007 to dla Niemców najgorszy czas relacji z Polską po 1989 roku. Podobnie myśli większość polskich publicystów i polityków spoza prawej strony sceny politycznej. Ale PiS i środowiska z nim związane, co oczywiste, mają zupełnie odmienne zdanie na ten temat.

- Uważam, że to był okres najlepszych relacji polsko-niemieckich, bo nie ma lepszego ich miernika niż zdanie, które wypowiedziała Angela Merkel w 2007 roku, że kanclerz Niemiec za każdym razem, gdy będzie lecieć do Moskwy, najpierw będzie zatrzymywać się w Warszawie. To była definicja realnie partnerskich, strategicznych relacji polsko-niemieckich. Tego dzisiaj nie ma i stosunki z Berlinem są dalekie od ideału partnerstwa - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Krzysztof Szczerski, były wiceminister MSZ w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

Test przed wyborami parlamentarnymi

Prawda jest taka, że Niemcy traktują wybory prezydenckie w Polsce jako przygrywkę do jesiennych wyborów parlamentarnych. Zwycięstwo kandydata PiS odczytywane jest jako prognostyk powrotu tej partii do władzy. A na tę perspektywę w Berlinie zapatrują się dość sceptycznie.

PiS w niektórych sprawach zajmuje dużo bardziej radykalne stanowisko niż obecnie rządząca Platforma Obywatelska - np. w kwestii polityki energetycznej, klimatycznej czy w sprawie euro. Dlatego za naszą zachodnią granicą obawiają się, że takich napięć na tle czysto odmiennych pozycji w konkretnych sprawach, jak również w stylu uprawiania polityki, będzie znacznie więcej, gdy rządy obejmie ugrupowanie Kaczyńskiego.

Inną sprawą jest, że w optyce niemieckiej partia Angeli Merkel, czyli Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU)
, i Platforma są sobie bliższe ideowo. - Niemcy lubią przedstawiać Platformę jako ugrupowanie liberalne, a PiS jako konserwatywne. I zawsze są strasznie zaskoczeni, kiedy okazuje się, że kiedyś Kaczyński i Tusk działali razem i że te partie tak naprawdę aż tak straszliwie się nie różnią - mówi Hreczuk.

Tak czy inaczej, ewentualny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta nie powinien mieć znaczącego wpływu na stosunki z naszym zachodnim sąsiadem. Jak wyjaśnia w rozmowie Wirtualną Polską Piotr Buras, dyrektor Warszawskiego Biura European Council on Foreign Relations, relacje polsko-niemieckie mają solidne podstawy i nie ma takich problemów czy tematów spornych, w których wybór kandydata PiS mógłby w zasadniczy sposób cokolwiek zmienić. - Co prawda prezydent, przynajmniej w teorii, mógłby jakimiś symbolicznymi decyzjami zakłócać te relacje. To się zdarzało w przyszłości, ale nie podejrzewałbym o to Dudy - przewiduje Buras.

Historia jest już... historią

Do napięć na tle polityki historycznej, jak spór o wypędzonych, które miały miejsce w przeszłości, już raczej nie dojdzie. Wprawdzie dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości były to tematy bardzo ważne, ale przebrzmiały i już nie wrócą, a przynajmniej nie na taką skalę. Natomiast w sprawach np. dotyczących Rosji, Niemcy też zasadniczo zmieniły swoją politykę.

- Tematy historyczne, które dominowały jeszcze 10 lat temu, zeszły z agendy stosunków polsko-niemieckich i obecnie są marginalne. Po drugie, nastroje antyniemieckie w społeczeństwie polskim są dużo słabsze niż wcześniej. Jedno z drugim się wiąże - kiedyś łatwiej można było mobilizować tym polską opinię publiczną i PiS umiejętnie wykorzystywał to w polityce wewnętrznej - zauważa Buras.

- Nie mówię, że dzisiaj to w ogóle nie chwyta, ale chwyta o wiele słabiej. Naturalnie PiS w tej chwili też uważa, że Polska prowadzi politykę na pasku Berlina, że nasze relacje są asymetryczne. Ale nie sądzę, aby Andrzej Duda jako prezydent stawiał jakieś zasadnicze akcenty w tej sprawie i to jest temat, w którym w istotny sposób chciał się odróżnić od poprzednika - ocenia ekspert. - Duda też jest mimo wszystko trochę innym politykiem, z innego pokolenia, i nie odznaczał się do tej pory jakimiś fobiami w tym zakresie - dodaje.

Problemy według PiS

Według polityków PiS nadal jest jednak wiele spornych kwestii z Niemcami, których obecny rząd i prezydent nie potrafiły albo nie chciały rozwiązać. Poseł Szczerski wskazuje na politykę klimatyczną, niemiecki sprzeciw wobec stałej obecności wojsk NATO w Polsce oraz format miński rozmów na Ukrainie, w którym Berlin rozmawia z Rosją bez naszego udziału. - To są trzy kluczowe sprawy, w których poprzez dialog będziemy namawiać Berlin do korekty swojej polityki względem Polski tak, by uwzględniała nasze interesy. Są też sprawy bieżące jak kwestia płacy minimalnej. I oczywiście prawa Polonii w Niemczech. O tym będziemy stanowczo rozmawiać - zapowiada polityk.

- Jesteśmy dwoma sąsiednimi, suwerennymi krajami, które powinny łączyć partnerskie relacje. Byłoby obraźliwe dla Niemiec, gdybyśmy uznali, że nie mamy żadnych możliwości oddziaływania na politykę niemiecką w kierunku jej korekty, bo po to sąsiadujące ze sobą demokracje prowadzą dialog polityczny, żeby stanowiska nawzajem siebie zmieniać czy korygować. Nie możemy uznawać z góry, że Polska nie może nic od Niemiec uzyskać, bo nie ma siły nacisku. W dyplomacji się rozmawia, a nie wymusza zmiany - podkreśla poseł PiS.

Szkopuł w tym, że przedstawicielom Prawa i Sprawiedliwości rozmowy ze stroną niemiecką nie zawsze wychodziły. W Niemczech żywa jest pamięć o "aferze kartoflanej", gdy po satyrze w niemieckim dzienniku Lech Kaczyński odwołał swój udział w spotkaniu przywódców Trójkąta Weimarskiego. Czy Andrzej Duda też będzie się obrażać na niemieckich partnerów? - To jest mit, całkowicie zmyślona historia, która funkcjonuje od lat, z czasów czarnej propagandy uprawianej przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Szkoda tego komentować, bo coś takiego nigdy nie miało miejsca i nie będzie mieć miejsca w przyszłości - oburza się Szczerski.

Powrotu do przeszłości nie będzie

Nie zmienia to faktu, że nadal otwarte pozostaje pytanie, jak będzie wyglądać polska polityka wobec Berlina, gdy PiS wygra jesienne wybory parlamentarne. - Myślę, że wtedy mielibyśmy zupełnie inną politykę europejską, która siłą rzeczy przełożyłaby się na relacje z Niemcami. PiS podkreśla, że chce prowadzić politykę "suwerenną i niezależną", kroczyć odrębną drogą, nie oglądając się zanadto na współpracę z takim partnerem jak Niemcy - ocenia Buras.

Nie ulega jednak wątpliwości, że nie będzie już ani powrotu do takiej skali polityki antyniemieckiej, jaką w gruncie rzeczy prowadzili bracia Kaczyńscy, ani zupełnego odejścia od relacji polsko-niemieckich budowanych przez poprzedników. Jak również nie będzie bardzo silnego wykorzystywania tematyki niemieckiej na użytek wewnętrzny. Bo to nie przynosi już tylu korzyści, co kiedyś.

Oglądaj też: "To Niemcy mordowali Polaków i Żydów"

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Ktoś oblał wejście do biura PO. Sprawę bada policja
Ktoś oblał wejście do biura PO. Sprawę bada policja
Atak na dziennikarza RAI. Meloni reaguje
Atak na dziennikarza RAI. Meloni reaguje
"Na czołówkę". Brała udział w wypadku w Austrii, zabrała głos
"Na czołówkę". Brała udział w wypadku w Austrii, zabrała głos
Decyzja w sprawie Wołodymyra Żurawlowa. Jest reakcja niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości
Decyzja w sprawie Wołodymyra Żurawlowa. Jest reakcja niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości
Schroeder broni Nord Stream 2. Były kanclerz zeznawał przed komisją śledczą
Schroeder broni Nord Stream 2. Były kanclerz zeznawał przed komisją śledczą
Zakłócił spotkanie z Czarnkiem. Wręczył mu kalafiora
Zakłócił spotkanie z Czarnkiem. Wręczył mu kalafiora
KE reaguje na spotkanie Trump-Putin. "Jeśli służy temu celowi"
KE reaguje na spotkanie Trump-Putin. "Jeśli służy temu celowi"
Prokuratura umorzyła sprawę Majchrowskiego. Zarzuty upadły
Prokuratura umorzyła sprawę Majchrowskiego. Zarzuty upadły
Potężny wybuch w bloku w Bukareszcie. Są ofiary i ranni
Potężny wybuch w bloku w Bukareszcie. Są ofiary i ranni
Prezes na nie. Projekt ustawy o związkach "rażąco niekonstytucyjny"
Prezes na nie. Projekt ustawy o związkach "rażąco niekonstytucyjny"
Sąd zdecydował ws. Wołydymyra Z. Tusk: sprawa zamknięta
Sąd zdecydował ws. Wołydymyra Z. Tusk: sprawa zamknięta
Wysadzenie Nord Stream. Ukrainiec nie zostanie wydany Niemcom
Wysadzenie Nord Stream. Ukrainiec nie zostanie wydany Niemcom