Znów kontrowersje w nowym podręczniku do HiT. Sprawdziliśmy, co trafi do szkół
Donald Tusk dogadywał się z Moskwą i Berlinem, bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy walczyli o Polskę. Tak wyglądają lata 2005-2015 według prof. Wojciecha Roszkowskiego, autora podręcznika "Historia i Teraźniejszość". W książce jest też o papieżu Janie Pawle II i walce z pedofilią, "ideologii LGBT" oraz skutecznej terapii na homoseksualizm.
"W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko" - podkreśla nieskromnie wydawnictwo Biały Kruk o napisanym przez prof. Wojciecha Roszkowskiego podręczniku przedmiotu "Historia i teraźniejszość" - do pierwszej klasy szkoły średniej.
Wydawnictwo nie chwali się tym, że książka była czytana głównie z powodu kontrowersyjnych treści, jakie się w niej znalazły. A właśnie do sprzedaży trafiła druga część - do klasy drugiej liceów i techników. Tym razem opisywane są w nim lata 1980-2015. W Wirtualnej Polsce uważnie przejrzeliśmy książkę.
Jest w niej o złych wyborach Donalda Tuska i dążeniu do dobrych relacji z Moskwą i Berlinem, o Unii Europejskiej pod rządami Niemiec, o fatalnych rządach Ewy Kopacz oraz o atakowaniu Jarosława Kaczyńskiego podczas żałoby po katastrofie smoleńskiej. Prof. Roszkowski w kolejnej książce znów zmieścił "ideologię LGBT". Zauważa, że są "skuteczne terapie" na homoseksualizm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk jako awanturnik
Roszkowski opisuje dzisiejszym 16-latkom w jednoznaczny sposób, co powinni myśleć o genezie konfliktu między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem.
O ówczesnym gabinecie PO-PSL pisze: "Rząd odwracał uwagę od własnych zaniedbań i braku sukcesów przez wywoływanie awantur, na które odpowiadał zdecydowanie Jarosław Kaczyński. Dawało to PO okazję do oskarżania go o arogancję i agresję".
Na jednym ze zdjęć w książce Tusk jest z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W podpisie czytamy, że szef PO "dążył do jak najlepszych relacji zarówno z Niemcami, jak i z Rosją, co w praktyce oznaczało podporządkowanie się obu tym państwom, nawet za cenę suwerenności Polski".
Zdjęcie to oczywiście często przywoływana w mediach publicznych scena z sopockiego molo, na którym Tusk spotkał się przed laty z Putinem.
Roszkowski podobnie jak w pierwszej części swojej książki nie przedstawia obiektywnych faktów, które młodzież mogłaby sobie przyswoić i wyrobić własne zdanie.
"W latach 2007-2010 w polityce zagranicznej Polski ścierały się dwie opcje. O ile prezydent Kaczyński wskazywał na rosnące zagrożenie ze strony Rosji, premier Tusk był zwolennikiem porozumienia z Moskwą za wszelką cenę" - pisze autor książki. W podpisie do zdjęcia czytamy, że "prezydent nie bał się odważnie występować przeciwko imperialistycznym ambicjom zarówno Rosji, jak i Niemiec".
Młody czytelnik może sobie dopowiedzieć sam, jak to się skończyło. Bo dobrze wie, że to Rosja, której zdaniem Roszkowskiego stronnikiem był Tusk, napadła na Ukrainę. Jak nic, seans "Wiadomości" w TVP albo odcinek serialu "Reset", który ma przedstawić szefa PO właśnie w takim świetle.
Jan Paweł II "nie zdołał opanować skandalicznych zachowań obyczajowych"
Prof. Wojciech Roszkowski z dużym naciskiem podkreśla rolę pontyfikatu Jana Pawła II.
"Jego liczne pielgrzymki przyczyniły się do rozwoju wiary w świecie. Erozji chrześcijaństwa w Europie zachodniej nie mógł zapobiec, natomiast przyczynił się do zakończenia zimnej wojny i wyhamowania rozdarcia Europy" - pisze Roszkowski.
Autor "Historii i Teraźniejszości" zaskakująco zwraca uwagę na sprawę pedofilii w Kościele. "Nie zdołał (Jan Paweł II - red.) opanować skandalicznych zachowań obyczajowych wśród duchowieństwa, a nawet niektórych biskupów, ale sprawa ta była szczególnie trudna do rozwiązania, zwłaszcza ze szczytu kościelnej hierarchii w Rzymie" - pisze o Janie Pawle II.
Roszkowski wprawdzie w jednym zdaniu podkreśla to, co zarzuca się Janowi Pawłowi II w kwestii walki z pedofilią w Kościele, ale już w drugim wyjaśnia skąd "agresywne ataki lewicowych środowisk wymierzone w jego pamięć".
Jego zdaniem powodem jest to, że "Święty Jan Paweł II podkreślał w swoim nauczaniu wyjątkową godność kobiety i mężczyzny, a także nieocenione znaczenie małżeństwa".
Roszkowski: Homoseksualizm podlega terapii
Historyk zajmuje się także epidemią AIDS i narkomanią.
"W związku z faktem, że rozprzestrzenianie się choroby było najszybsze w środowiskach homoseksualistów i narkomanów, często podnoszono konieczność zmiany obyczajowości i propagowano - niestety z niewielkimi skutkami - wstrzemięźliwość i stałość w kontaktach intymnych jako najlepszy sposób uniknięcia zakażenia" - czytamy diagnozę Roszkowskiego.
Profesor - co zauważali politycy opozycji i komentatorzy przy okazji pierwszej edycji książki - wychodzi z roli historyka i wciela się w publicystę o jasno określonych prawicowych poglądach, jawnie niechętnego wobec osób LGBT.
"Choć istnieje w każdym społeczeństwie marginalne zjawisko niejasnej identyfikacji płciowej, nie sposób zaprzeczyć, że historia ludzkiej cywilizacji opiera się na różnicach biologicznych i psychicznych mężczyzn oraz kobiet. Jeśli dziś ktoś podważa tę banalną prawdę, to winien zadać sobie pytanie, skąd wziął się na tym świecie. Teza ideologii LGBT, że społeczne role mężczyzn i kobiet nie mają wiele wspólnego z płcią biologiczną i że są produktem kultury, jest bardziej szalona niż marksistowsko-engelsowska teza o walce klas w... rodzinie" - pisze prof. Roszkowski.
W licealnym podręczniku do przedmiotu historia i teraźniejszość przekonuje również, że homoseksualizm można leczyć.
"Dla ideologów LGBT homoseksualizm ma charakter genetyczny i nie daje się zmienić pod wpływem społeczeństwa i kultury. Tymczasem liczne badania wskazały, że jest to zjawisko bardziej skomplikowane i w wielu przypadkach, choć zapewne nie zawsze, podlegające terapii" - pisze Roszkowski.
Znów - nie wskazuje na jakiekolwiek badania, które potwierdzałyby teorię, że homoseksualizm podlega terapii. Nie precyzuje też, co miałoby być efektem takiej terapii.
Katastrofa smoleńska, czyli spisek
Druga część podręcznika Wojciecha Roszkowskiego mówi również o katastrofie smoleńskiej.
Nastolatek po przeczytaniu akapitu na ten temat może odnieść wrażenie, że cała sprawa to rzeczywiście spisek, który miał pozbawić życia prezydenta Polski.
"Co do przyczyn katastrofy panowało od początku ogromne zamieszanie. Wiele osób było i jest do dziś przekonanych, że doszło do zamachu, ale wersja ta nabiera ostatnio znaczenia oficjalnego. Niektóre informacje przedostały się do mediów bardzo szybko i na ich podstawie formułowano pochopne teorie. Później te informacje znikały, gdyż rzekomo szkodzić miały dobru śledztwa" - pisze Roszkowski.
Jednoznacznie lekceważąco Roszkowski odnosi się do Bronisława Komorowskiego, który wygrał wybory prezydenckie po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Pisze, że "wykorzystywał fakt pełnienia zgodnie z konstytucją funkcji głowy państwa, przedstawiając się w roli męża stanu, który stanął na wysokości zadania w godzinie próby, choć dla niego nie była to żadna próba, lecz automatyczne przejęcie władzy, co marszałek Sejmu faktycznie uczynił błyskawicznie".
W tym samym czasie kiedy zdaniem Roszkowskiego, Jarosław "Kaczyński w swoich wystąpieniach akcentował (...) potrzebę odbudowy wspólnoty narodowej, ochrony rodziny, przywrócenia normalnego języka debaty publicznej", w kampanię Komorowskiego włączył się "najbardziej agresywny propagandzista PO, Janusz Palikot, który stwierdził, że Kaczyński 'sprawia wrażenie psychopatycznego mordercy'".
Równie czarno-biały jest opis kolejnych wyborów prezydenckich wygranych przez Andrzeja Dudę, a następnie parlamentarnych wygranych przez Zjednoczoną Prawicę.
"Zwolennicy PO alarmowali, że 'stawką tych wyborów jest sama demokracja', tak jakby zwycięstwo PiS jej zagrażało. Większość wyborców nie przestraszyła się jednak tych alarmistycznych zapowiedzi" - tak Roszkowski pisze o wyborach parlamentarnych 2015 roku. "Obóz zmian" (do którego Roszkowski zaliczył też Kukiza) "pokonał zwolenników status quo" - pisze autor podręcznika. A na zdjęciach w tym rozdziale uśmiechnięci Andrzej Duda i Beata Szydło, na tle tłumu na wiecu wyborczym Jarosław Kaczyński. Zupełnie jak w "prekampanii" wyborczej w 2023 roku.
Czytaj także:
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski