Znajomi posłanki Filiks zabierają głos. "Magda miała informatora, ostrzegł ją"
Znajomi Magdaleny Filiks twierdzą, że publikacja Radia Szczecin to zemsta za jej działalność polityczną. Wcześniej posłanka miała narazić się Solidarnej Polsce oraz Lasom Państwowym, ujawniając szereg nieprawidłowości. Posłanka miała mieć też swojego informatora, który według "Gazety Wyborczej" w grudniu ostrzegł ją przed odwetem.
Szczecińska "Wyborcza" przypomniała, że Magdalena Filiks dbała o prywatność swoich dzieci. W mediach społecznościowych pokazywała je rzadko - Mikołaja dokładnie trzy razy. Ostatnie zdjęcie było już czarno-białe.
Informację o śmierci syna posłanka KO przekazała w piątek 3 marca. Mikołaj odszedł 17 lutego. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. 8 marca chłopak skończyłby 16 lat.
Ze sprawą wiążą się jednak kontrowersje, jakie wywołała publikacja Tomasza Duklanowskiego z grudnia 2022 roku. Dziennikarz Radia Szczecin opisał wyrok, który zapadł w 2021 roku. Wtedy za pedofilię skazany został Krzysztof F., były pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień. Sprawca usłyszał wyrok czterech lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Od ponad roku jest w trakcie odbywania kary. Proces odbywał się z wyłączeniem jawności ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci.
Mimo to w publikacji Tomasza Duklanowskiego z 29 grudnia 2022 roku ujawniono dane, które pozwoliły zidentyfikować małoletnie ofiary pedofila. Krytycznie oceniła to m.in. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Etyki Mediów.
Teraz szczecińska "Wyborcza" twierdzi, że publikacja Radia Szczecin była zemstą za działania Filiks wymierzone w Lasy Państwowe oraz Solidarną Polskę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Nie żyje syn posłanki. Kukiz mówi o hejcie
Znajomi posłanki zabierają głos
- Nie chodziło wcale o przyklejenie brudu do Platformy Obywatelskiej. To fałszywa teza. Prawdziwym celem było uderzenie w Magdę - przekonują w rozmowie z "Wyborczą" znajomi posłanki.
Wpisy w mediach społecznościowych związane z tym artykułem jako pierwszy miał zobaczyć Mikołaj. To on pokazał je matce. Nastolatek miał to bardzo przeżyć, znajomi posłanki dodają też, że w pierwszych dniach chłopak był wściekły.
Filiks już po pogrzebie syna ujawniła, że ten po publikacji Radia Szczecin dostawał "straszne treści". - Mikołaj był dla niej najważniejszy. Dlatego nie robiła konferencji prasowych, nie chciała grzać tematu. Ale nie dała się też zastraszyć. To nie ten typ - zazna jeden ze znajomych posłanki.
Polityczna działalność Filiks
Filiks swoją polityczną działalność rozpoczęła w 2015 roku. Cztery lata później została posłanką z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
"Wyborcza" przypomina, że w ostatnim czasie dużo uwagi poświęcała Lasom Państwowym, które są związane z politykami Solidarnej Polski. W listopadzie 2022 roku Filiks razem z Katarzyną Osos rozpoczęły kontrolę poselską w tej instytucji. Wtedy zaczęły odkrywać nieprawidłowości. Do posłanek zgłaszali się też pracownicy Lasów Państwowych, aby przekazywać im informacje.
Na początku grudnia posłanki ujawniły wyniki kontroli, z których wynikało, że w ramach konkursu "Drewno jest z lasu" politycy nominowani przez Zbigniewa Ziobrę rozdali 11 mln zł. Z informacji parlamentarzystek wynikało, że fundusze te trafiły głównie do katolickich parafii. A ich wnioski nie miały związku z "promocją drewna jako naturalnego surowca".
"Wyborcza" dodaje, że Filiks naraziła się Solidarnej Polsce także w połowie grudnia podczas dyskusji nad wotum nieufności wobec Ziobry. - Magda opowiadała, że są na nią wściekli. Miała informatora w Lasach Państwowych. Ostrzegł ją: "Magda, było spotkanie, na którym padło zdanie: 'Musimy tę szmatę uciszyć'". To było w połowie grudnia. Była przerażona, bała się - ujawnia gazecie znajomy posłanki.
Filiks miała się obawiać tych słów, ale nie wiedziała, czego dokładnie się spodziewać. Jednak w dniu publikacji Radia Szczecin domyśliła się, że jest to zemsta, którą zapowiedziano - twierdzi "Wyborcza".
Filiks zapytała o Mateckiego
Jak podaje "Wyborcza", jeszcze wcześniej Filiks ustaliła, że Dariusz Matecki, bliski współpracownik ministra sprawiedliwości, ma etat w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych. Problem w tym, że polityk nie przychodził do pracy.
Dyrektor Centrum Michał Ciepłucha potwierdził jej, że nie kojarzy tego pracownika, jednak po godzinie zmienił zdanie. - Pan Matecki pracuje, ale zdalnie. Bo jest pandemia - cytuje słowa Ciepłucha "Wyborcza". Posłanka ustaliła też, że Matecki pracę dostał 21 czerwca, a dzień później złożył wniosek o pracę zdalną.
- Miał święty spokój, brał pieniądze, a Magda się o tym dowiedziała i zaczęła to upubliczniać. To z pewnością mu się nie spodobało - komentuje posłanka Osos, która także brała udział w kontroli.
Znajomi Filiks twierdzą w rozmowie z "Wyborczą", że posłanka była przekonana, że to właśnie Solidarna Polska oraz Dariusz Matecki są odpowiedzialni za publikację Radia Szczecin. Ich zdaniem informacja o sygnaturze sprawy wyciekła z prokuratury. - Szukali na nią haków. Znaleźli tylko sprawę pedofila. Nie miało znaczenia, że ofiarami były dzieci - dodają. Doniesieniom o przecieku zaprzeczyła prokuratura w Szczecinie.
Pełnomocnik Filiks: to oczywiste, że publikacja była zemstą
Z ustaleń "Wyborczej" wynika, że Matecki już wcześniej korespondował z redaktorem Duklanowskim. 29 grudnia udostępniał jego publikacje i oskarżał PO o tuszowanie afery pedofilskiej. Oprócz tego opublikował na Twitterze zdjęcie posłanki Filiks ze skazanym pedofilem. "Cześć Magdalena Filiks. Kolega stracił oczy, chociaż w rejestrze (pedofilów) będzie bez okularów" - napisał. Zdaniem bliskich Filiks był to "atak uprzedzający".
Matecki wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył, by przekazywał informacje dziennikarzowi. "O sprawie pedofila z Platformy Obywatelskiej dowiedziałem się z mediów 29 grudnia 2022 roku" - wskazał.
Mikołaj Marecki, pełnomocnik posłanki Filiks, ocenia, że "to oczywiste, że ta publikacja była zemstą". - Rodzina jest w tragicznym stanie. Teraz najgorsze byłyby kolejne wycieki. Napisałem do prokuratury, że nie zgadzamy się na udzielanie jakichkolwiek informacji - dodał.
Źródło: szczecin.wyborcza.pl