Zmiana nastrojów na granicy z Białorusią. Rolnicy zabrali głos w sprawie budowy muru
Rządzący zyskują sprzymierzeńca do budowy muru na granicy z Białorusią. Jak dowiaduje się WP, większość rolników będących właścicielami terenów przygranicznych nie zamierza protestować przeciwko budowie. O migrantach mówią już "nachodźcy".
W gminach objętych stanem wyjątkowym łąki i pola uprawne, czyli prywatne tereny, często przylegają bezpośrednio do granicy. Większość rolników, którzy są ich właścicielami - według naszych ustaleń - nie będzie protestować wobec planów budowy granicznego muru.
- Wręcz przeciwnie - mówi WP Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej. - Gotowi są odsprzedać część swoich terenów na ten cel. Oczywiście za godziwą cenę i to wymagałoby jeszcze uzgodnień - dodaje.
Wiceprezes Siniło podkreśla, że opiera się na opiniach zebranych podczas konsultacji z członkami izby rolniczej. Wśród podlaskich rolników, jak mówi, coraz częściej pojawiają się obawy przed dużymi grupami migrantów, które ostatnio już siłowo i za dnia próbują forsować postawione na granicy zasieki.
- Sporo osób jest zaniepokojonych pojawiającymi się dużymi grupami osób oraz doniesieniami, że granica jest przekraczana siłowo po rozwaleniu umocnień. Coraz częściej mówi się, że to "nachodźcy" - przyznaje Siniło. - Jeśli zasieki, patrole wojska i Straży Granicznej nie wystarczają, to faktycznie trzeba stawiać ten mur - zaznacza.
20 października Straż Graniczna poinformowała o siłowej próbie sforsowania granicznych umocnień w Usnarzu Górnym. Na płot rzucano kłody, a linię granicy przeszło 16 osób. Wszystkie zostały niedługo potem zawrócone do Białorusi.
Mur na granicy z Białorusią. Czy to później zostanie rozebrane?
Nie każdemu rolnikowi z nadgranicznych wsi na Podlasiu podoba się jednak pomysł budowy muru.
- To ja tydzień temu podczas prac polowych znalazłem w strumieniu ciało migranta. Chodzi o tego 24-letniego Syryjczyka, o którym pisały media - mówi WP pan Bogdan, rolnik z podlaskiej gminy Kuźnica. - Później widziałem na polu grupę mężczyzn, z których tylko jeden miał siłę uciekać przed wojskiem. Tu naprawdę zanosi się na tragedię, że będziemy coraz częściej znajdować zwłoki - dodaje.
Pan Bogdan ma wątpliwości, czy mur jest dobrym rozwiązaniem kryzysu na granicy. - Bo jak już powstanie, to co będzie się działo za murem? Czy tam będą leżeć ciała? Mamy się tym nie przejmować? - pyta i zaraz dodaje, że jest za tym, aby jakoś pomagać słabszym osobom, które ryzykują przekroczenie granicy.
Z kolei rozmówczyni z gminy Michałowo podsumowuje, że "kto jest za PiS-em, ten się zgadza na mur, a takich jest tu większość". - Na razie wiemy, że granica nie jest szczelna. W naszej wsi ostatnio znaleziono furę ubrań i nowych adidasów po osobach, które przeszły granicę. Mur powinien powstać, ale powinno się uwzględnić, że za jakiś czas mógłby być rozebrany. Nie wyobrażam sobie mieszkać latami pod więziennym murem - komentuje właścicielka przygranicznych terenów.
Tydzień temu politycy Prawa i Sprawiedliwości w ekspresowym tempie przeprowadzili przez Sejm ustawę o budowie muru na granicy Polski z Białorusią. Teraz projekt musi przejść ścieżkę legislacji w Senacie. Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zapewnił, że prezydent Andrzej Duda podpisze uchwaloną ustawę.
Bariera, wzorowana na tej pomiędzy Węgrami a Serbią, ma kosztować ponad półtora miliarda złotych. Wlicza się w to koszt wywłaszczenia właścicieli niektórych terenów, przez które będzie przebiegał mur.