"Zły człowiek" czy "dobry sojusznik"? Polscy politycy liczą się z wygraną Trumpa

Polscy politycy są niemal przekonani, że Demokraci zmienią kandydata na prezydenta. Bardzo poważnie biorą też pod uwagę wygraną Trumpa. PiS twierdzi, że rząd Tuska nie będzie w stanie zbudować z jego administracją dobrych relacji. Czołowy polityk KO: - Trump jest po prostu złym człowiekiem.

Donald Tusk i Donald Trump
Donald Tusk i Donald Trump
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

Stany Zjednoczone żyją kampanią wyborczą. Cały kraj huczy od doniesień o możliwej zamianie Joe Bidena na innego kandydata Partii Demokratycznej. Sugerują to czołowi przedstawiciele tego środowiska - od lobbystów, przez gubernatorów, kongresmenów, po byłego prezydenta Baracka Obamę.

A Donald Trump? Idzie taranem. Szczęście mu sprzyja, podobnie jak okoliczności. Dziś wydaje się murowanym kandydatem do zwycięstwa. Ale co będzie jutro? I czy polskie władze są przygotowane na każdy scenariusz?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Bierzemy pod uwagę decyzję Demokratów o zmianie kandydata. To powinno nastąpić bardzo szybko, bo czasu jest bardzo niewiele. Faktycznie jest spory kłopot po stronie demokratycznej, skomplikowana procedura. Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to może się zdarzyć - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską europoseł KO i były minister Andrzej Halicki, wiceprzewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE.

Zmiany kandydata spodziewają się również politycy PiS. - Joe Biden musi określić, czy czuje się na siłach. Nawet Barack Obama sugeruje, żeby prezydent przemyślał swój start. Nie wykluczamy zatem, że partia Demokratyczna zmieni kandydata na prezydenta - mówi WP były wiceminister spraw zagranicznych, poseł PiS Marcin Przydacz.

Poseł Polski 2050 Łukasz Osmalak zauważa, że "Biden jest coraz mocniej naciskany przez ludzi z własnego obozu politycznego, którzy widzą, że kampania nie idzie tak, jak powinna". A sam kandydat traci rezon, siły i popularność.

Wybory w USA i losy Ukrainy. Szanse i zagrożenia

Politycy obecnej większości rządowej w ostatnich latach mocno krytykowali Donalda Trumpa. I za jego polityczną działalność, i za język, i za poglądy, i za stosunek do wojny w Ukrainie, ale też za zachowanie w życiu "prywatnym". Dla wielu Trump jest, jaki był, i należy go oceniać jednoznacznie.

- Trump jest po prostu złym człowiekiem i o wszyscy o tym wiedzą. Używa hejtu i kłamstwa w życiu publicznym. Jego zachowanie często jest niemoralne. Ale wciąż wierzę, że jest szansa po stronie demokratycznej, żeby zaproponować rozwiązania, które zakończą się sukcesem, a nie wygraną Trumpa - mówi Wirtualnej Polsce europoseł Michał Szczerba, były przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.

Donald Trump na konwencji
Donald Trump na konwencji© East News | MPNC

Jak dodaje rozmówca WP, kluczowa z punktu widzenia Europy Środkowo-Wschodniej jest postawa byłego prezydenta USA wobec wojny w Ukrainie. - Musimy wiedzieć, kim jest Trump, i do czego doprowadziła jego postawa wobec Ukrainy. Przez pół roku Kongres blokował pomoc dla Ukrainy. Zginęło w tym czasie tysiące istnień na Ukrainie, bo Stany Zjednoczone nie dostarczyły broni i uzbrojenia, którego Ukraina potrzebowała. A blokowała to część Partii Republikańskiej, która orientowała się na Donalda Trumpa - mówi polityk Koalicji Obywatelskiej.

Odmienna jest jego ocena obecnej głowy państwa. - Joe Biden zdał egzamin po inwazji Rosji na Ukrainę. Był jednym z liderów organizacji pomocy - zarówno w NATO, jak i grupy G7. Donald Trump krytykował to działanie - podkreśla Szczerba.

Podobnie uważają politycy Lewicy. - Taka zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych, która oznaczałaby zbliżenie z Rosją, jest bardzo poważnym i realnym zagrożeniem dla wielu interesów Polski. Na to nie można zamykać oczu i na to polski rząd powinien być przygotowany - mówi Wirtualnej Polski Adrian Zandberg z partii Razem.

- Zmiana za Oceanem może być głęboka. A to oznacza, że bez bardzo intensywnego przyspieszenia we współpracy obronnej w Europie, Polska znajdzie się w bardzo nieciekawej sytuacji - przestrzega polityk.

Tusk z Trumpem w Brukseli
Tusk z Trumpem w Brukseli© East News | Ye Pingfan Xinhua

Więcej nadziei ma PiS. - Mamy dobre doświadczenia ze współpracy z administracją Donalda Trumpa. To dzięki jej decyzji mamy zwiększoną obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce. Zintensyfikowaliśmy działania w ramach Trójmorza czy Bukaresztańskiej Dziewiątki. Te dobre relacje będziemy starali się wykorzystać dla dobra państwa - przekonuje Marcin Przydacz, były szef Biura Spraw Międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

Radosław Fogiel z kolei uważa, że "atakowanie dziś polityka, z którym być może za jakiś czas będziemy musieli współpracować, jest nierozsądne".

Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z Donaldem Trumpem
Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z Donaldem Trumpem© East News | Sipa USA

Jak zatem ocenić wypowiedzi między innymi rekomendowanego na stanowisko ambasadora w USA Bogdana Klicha, który o Trumpie mówił, że "nie szanuje demokracji" i jest "politykiem niezrównoważonym"? Zdaniem przedstawicieli obecnej większości nie będzie to przeszkodą, a prawdziwym problemem jest fakt, że na kandydaturę Klicha nie zgadza się prezydent Andrzej Duda (pisaliśmy o tym szerzej kilka dni temu w WP).

Klich bez zgody Dudy. Prawica o problemie

- To oczywiste, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną. Organizuje też pracę polskiej dyplomacji. A dyplomacja jest jedna. Reprezentant rządu jest tym, którego zagraniczny partner akceptuje i tak też będzie w przypadku Bogdana Klicha. Niezależnie od tego, co myśli o tym prezydent. Niemniej źle byłoby, gdyby nie było jego kontrasygnaty w tej sprawie - mówi Wirtualnej Polsce europoseł Andrzej Halicki.

Zupełnie inne zdanie ma opozycja. - Forsowanie Bogdana Klicha na ambasadora to poważny błąd. Wysyłanie kogoś, kto tak mocno krytykował polityka, który może zostać prezydentem, jest niedopuszczalne. Rząd na jedną z najważniejszych placówek wysyła dyplomatołka - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Tumanowicz z Konfederacji.

Krytyczne zdanie na temat senatora Klicha ma oczywiście PiS. - To byłoby niepoważne, gdyby ambasadorem w USA miał zostać ktoś, kto prezydenta tego kraju nazywał człowiekiem "niezrównoważonym". A tak właśnie wypowiadał się pan Klich. Minister Sikorski powinien wycofać się z tej kontrowersyjnej kandydatury, bo ona nie może liczyć na zaufanie przyszłej administracji Donalda Trumpa - przekonuje Marcin Przydacz.

Bogdan Klich nie komentuje tych ocen. Nie odnosi się także do sytuacji politycznej w USA - właśnie ze względu na to, że jest polskim kandydatem na ambasadora w tym kraju. Senator prosi media i opinię publiczną o zrozumienie - ale też cierpliwość - w tej sprawie.

Kontrowersyjne otoczenie Trumpa. Nawet PiS widzi problem

PiS liczy na wygraną Trumpa, ale nie da się ukryć, że jego najbliższe otoczenie może być dla nas wielkim problemem. Mowa tu przede wszystkim o kandydacie na wiceprezydenta J. D. Vance’u, który zasłynął m.in. z antyukraińskich i izolacjonistycznych wypowiedzi, które idą w poprzek polskim interesom, nie wspominając o interesie Ukrainy.

Co na to PiS?

- Musimy brać w nawias to, co pada w kampanii wyborczej. Kończy się kampania w prawyborach, a ta właściwa dopiero się zacznie. Pamiętajmy, że obaj kandydaci zwracają się przede wszystkim do Amerykanów i walczą o ich głosy - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Radosław Fogiel, były szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Jak przyznaje jednak nasz rozmówca, "pewne wypowiedzi J. D. Vance’a na temat Ukrainy są niepokojące". - Jeśli J. D. Vance miałby nadal takie poglądy, to zadaniem polskich polityków jest uświadamianie mu naszej perspektywy i tego, jak istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa, również USA, jest powstrzymanie Rosji na Ukrainie - podkreśla polityk.

Marcin Przydacz dodaje, że "w interesie Polski jest dalsze wojskowe wspieranie Ukrainy po to, by wojska rosyjskie były jak najdalej od granic NATO". - Naszym zadaniem jest przekonywanie trumpistów do naszej perspektywy, a my mamy do tego narzędzia i kontakty - mówi WP.

Koalicja rządząca nie widzi większej nadziei na zmianę stanowiska środowiska Trumpa, ale i tak deklaruje współpracę.

- Pokaż mi swoich współpracowników, a powiem ci, kim jesteś. Nawet syn Trumpa prezentuje antyukraińską postawę. Dziś wiemy, że robi to także kandydat na wiceprezydenta. Ludzie Trumpa kreowali fakenewsy i stereotypy na temat Ukrainy, które były wykorzystywane przez propagandę rosyjską - wylicza w rozmowie z WP Michał Szczerba. I twierdzi, że "wpływy rosyjskie docierają do otoczenia Trumpa, a to bardzo poważne zagrożenie".

Jednocześnie nasz rozmówca mówi, że "jeśli Trump wygra, to polski rząd będzie musiał współpracować z nim tak, jak z każdą amerykańską administracją".

- Będziemy pracować z demokratycznie wybranym prezydentem. Uszanujemy wyniki wyborów - podkreśla w rozmowie z WP europoseł KO Andrzej Halicki.

- Dla nas to oczywiste, że polskie władze powinny współpracować z każdym demokratycznie wybranym przywódcą kraju sojuszniczego. To normalna rzecz - podkreśla Witold Tumanowicz z Konfederacji.

Jego formacja liczy na zwycięstwo Trumpa. - Joe Biden nie ma już siły być przywódcą USA, to widać. Posunął się w czasie - twierdzi poseł.

Eksperci przekonują, że Biden może poinformować o swoich planach już w ten weekend. Decyzja jednak nie zapadła. Obecnie prezydent zawiesił kampanię z powodu COVID-19. To oficjalny powód.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpjoe bidenrząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1493)