To zastał Kaczyński w Mielcu. Krzyki było słychać z daleka
Jarosław Kaczyński w niedzielę udał się do Mielca. Na prezesa PiS czekała grupa protestujących, którzy skandowali antyrządowe hasła. - Osiem lat temu było lepiej. Przyszliśmy, żeby pokazać swoją frustrację - mówił jeden z demonstrantów.
04.09.2022 | aktual.: 04.09.2022 16:00
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zorganizowano w Centrum Kultury w Mielcu. Przed budynkiem zebrali się przeciwnicy rządu Zjednoczonej Prawicy. Protestowało około 30 osób.
- Przyszliśmy zaprotestować przeciwko obecnym rządom. Nie sądzę, żeby nas wpuścili do sali, ale zależy nam, żeby nas zauważono. Pan premier z pewnością nie przejmie się naszym protestem, on nie przejmuje się nawet, gdy miliony wychodzą na ulice. Ale trzeba dać upust naszej frustracji - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pani Irena z Komitetu Obrony Demokracji.
Na miejscu obecni byli także przedstawiciele Rebeliantów Podkarpackich. "Złodzieje! Złodzieje!" - wykrzykiwali zgromadzeni. - Osiem lat temu było lepiej. Przyszliśmy, żeby pokazać swoją frustrację. Kaczyński to jest beton, nasz protest nie zrobi na nim wrażenia - stwierdził stojący wśród demonstrujących pan Grzegorz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Może z głodu nie umrę". Emerytka szczera do bólu, uderza w PiS
Kaczyński objeżdża kraj. W Mielcu zaczął od przeprosin
Na spotkanie z mieszkańcami Mielca Jarosław Kaczyński przybył z kilkunastominutowym opóźnieniem. Wcześniej lider partii rządzącej udał się przed odsłonięty w sobotę największy w kraju pomnik Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych, gdzie złożył kwiaty.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam - rozpoczął przemówienie były premier, kierując swoje słowa do zebranych na sali osób. Następnie prezes PiS mówił o "szczególnej sytuacji w naszym kraju". - Szczególnej z różnych względów. Z jednej strony mamy kryzys ekonomiczny. To nie polski kryzys, tylko światowy. W Polsce przejawia się między innymi dużą inflacją. Mamy wojnę na naszych granicach - wymieniał polityk.
Zaatakował też opozycję. - Mamy kryzys życia publicznego polegający na tym, że to, co jest normalne w demokracji, czyli starcie między władzą a opozycją, w Polsce przekształciło się w coś, czego być nie powinno. Opozycja ogłosiła się totalną i stosuje metody, które wykraczają poza normalną praktykę demokracji - przekonywał Kaczyński.
Kaczyński: straty społeczne będą
Kaczyński podkreślił, że Polska mierzy się z kryzysami co kilka lat. - W latach 90. poziom życia był bardzo niski, a bezrobocie duże. Następnie w latach, kiedy rządziła opozycja z Donaldem Tuskiem na czele, było tak samo. My nie powtarzamy błędów poprzedników - stwierdził polityk. - Wybraliśmy drogę działań zabezpieczających i pomagających Polakom. Inflacja jest globalnym problemem, z którym walczą kraje świata. Polska, rząd PiS także robi w tym kierunku wiele - zapewnił.
Lider ZP dodał, że rząd obniżył podatki na różne produkty żywnościowe, na energię oraz surowce. - Poprawiamy sytuację dla obywateli w tych trudnych czasach. Nie zapominamy także o emerytach - zaznaczył.
Prezes PiS wyraził nadzieję, że inflacja w przyszłym roku będzie niższa niż w tym, a "z czasem opadnie". - Inflacja będzie spadać. Poprzez stosowane, skuteczne zabiegi osiągniemy cel. W przyszłym roku będzie znacząco mniejsza. Gdyby dzisiaj przy władzy była opozycja: efekt byłby zupełnie odwrotny. A straty społeczne będą. Nie ma się co oszukiwać. Nie da się suchą nogą przez to przejść, ale będą niewielkie - powiedział były premier.
Źródło: WP Wiadomości/"Gazeta Wyborcza"
Przeczytaj również: