Źle przygotowana akcja w Magdalence?
Wszczęto śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez przygotowujących policyjną akcję w Magdalence, gdzie podczas próby ujęcia dwóch groźnych bandytów zginęło dwóch policjantów, a kilkunastu zostało rannych. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyłączyła tę sprawę do oddzielnego postępowania z głównego śledztwa w sprawie wydarzeń w Magdalence, które dotyczy zabicia przez bandytów dwóch policjantów i usiłowania zabicia innych funkcjonariuszy.
31.03.2003 17:03
Informując o tym rzecznik p.o. prokurator Maciej Kujawski zastrzegł, że rozważane jest przekazanie wyłączonej sprawy innej prokuraturze, gdyż Prokuratura Okręgowa w Warszawie współpracuje na bieżąco z zarządem bojowym Centralnego Biura Śledczego i chce w ten sposób uniknąć zarzutów o brak obiektywizmu w śledztwie. Decyzję podejmie Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.
Artykuł 231 kk, który jest podstawą wyłączonego śledztwa, przewiduje karę do trzech lat więzienia dla funkcjonariusza publicznego, który "przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego". Kujawski nie chciał przesądzać, czy podczas akcji doszło do błędów; dodał, że śledztwo wszczęto "w sprawie, a nie przeciwko komuś. (...) O ewentualnych zarzutach będzie można mówić dopiero po przesłuchaniu policjantów biorących udział w akcji" - powiedział. Podkreślił, że podstawowym materiałem śledztwa jest raport Komendy Głównej Policji z przebiegu wydarzeń w Magdalence 5 i 6 marca.
W dokumencie napisano m.in., że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Nie posiadano żadnych informacji operacyjnych nt. rozmieszczenia na terenie posesji zamaskowanych urządzeń wybuchowych. Samą realizację akcji oceniono pozytywnie, a nieprawidłowości, które wystąpiły, były skutkiem błędów popełnionych na etapie przygotowania.
Do uchybień i nieprawidłowości zaliczono przede wszystkim zawężony sposób przeprowadzenia czynności operacyjnych. Chodzi o to, że policja nie dotarła do właściciela posesji, urzędu gminy, przyległych posesji i nie sporządziła dokumentacji audiowizualnej. Ponadto nie rozpoznano dokładnie terenu planowanych działań.
Również funkcjonariusze prowadzący czynności operacyjne nie przekazali grupie szturmowej wszystkich informacji o poszukiwanych gangsterach. Nie opracowano planów realizacji ich zatrzymania. Zespół podkreśla, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Nie było też "wariantu zapasowego" na wypadek niepomyślnego rozwoju sytuacji. W szczególności nie było zapasowej amunicji i karabinów Kałasznikowa, ani broni snajperskiej (tej ostatniej nie zabrano, bo - jak tłumaczył dowódca - była obawa jej utraty, gdy podczas szturmu zostanie w autach). Błędem także było "niezabezpieczenie pomocy medycznej przed rozpoczęciem działań". Inne uchybienie, to brak jednoznacznego określenia organizacji dowodzenia akcją. Nie przygotowano także karetek pogotowia.
Pozytywne aspekty akcji były następujące: trafne wytypowanie i precyzyjne ustalenie miejsca pobytu poszukiwanych, szybkie zorganizowanie punktu obserwacyjnego, pozwalającego na ciągłą obserwację posesji i przebywających tam osób, dobór optymalnej liczby policjantów do akcji, sprawne zajęcie pozycji szturmowych, bohaterskie zachowanie się policjantów biorących udział w akcji.
W czasie nocnej próby zatrzymania w domu w podwarszawskiej Magdalence Igora Pikusa i Roberta Cieślaka - podejrzanych o udział w zabójstwie podkom. Mirosława Żaka w Parolach w marcu 2002 r. - doszło do strzelaniny. Dwóch policjantów zginęło (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a kilkunastu zostało rannych. Śmierć poniosło też dwóch gangsterów. Akcja policji wywołała krytykę. W związku z nią opozycja złożyła wniosek o wotum nieufności dla szefa MSWiA Krzysztofa Janika. (jask)