Ziobro obrał konkretny kierunek? "PiS proponuje sędziom awanse, a niektórzy dają się kupić"
- Jasne jest, że ten, kto nie jest Ziobrą, ma przechlapane - takie głosy słychać ze środowiska sędziowskiego. Według przedstawicieli Sędziów Polskich Iustitia minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro nie tylko chce mieć w sądach swoich ludzi. Ma mu zależeć też na "rozbiciu sędziowskiej solidarności". - Wie, że jeśli uda mu się wbić w to środowisko klin, erozja będzie postępować szybciej - oceniają.
Co Prawo i Sprawiedliwość chce osiągnąć reformując sądownictwo? Jak samo podkreśla, chce skończyć z patologią. Są jednak tacy, którzy dostrzegają inne motywy władzy. - Nie mam wątpliwości, że Ziobrze chodzi o rozbicie sędziowskiej solidarności - powiedział w rozmowie z "Newsweekiem" jeden z członków Iustitii.
Jak podkreślił prezes sędziowskiego stowarzyszenia Krystian Markiewicz, właśnie ono jest na celowniku ministra sprawiedliwości. Skąd ten wniosek? - Zadałem sobie ten ból i obejrzałem jedną z ostatnich konferencji ministra Zbigniewa Ziobry od początku do końca. To, ile razy użył w swoim wystąpieniu słowa „Iustitia”, nie pozostawia złudzeń - tłumaczył.
- Musimy być niezwykle czujni, bo to, że będą nas rozgrywać, jest oczywistą oczywistością - podkreślił pzredstawiciel Iustitii.
- Ziobro i jego zastępca Łukasz Piebiak, warszawski sędzia, liczą, że pojawi się jakaś Iustitia bis i będą mogli mówić: - Środowisko sędziowskie nie jest jednolite, są jakieś elity, ale część Stowarzyszenia współpracuje z rządem, chcąc robić reformę sądów dla ludzi - ocenił krakowski sędzia.
W jaki sposób Ziobro ma rozbić "sędziowską solidarność" i "rozbić Iustitię"? Ma proponować członkom Stowarzyszenia awanse w sądach i pracę w resorcie. - Taką ścieżkę zaproponowano m.in. sędziom Henrykowi Walczewskiemu, Dariuszowi Pawłyszcze czy Dagmarze Pawełczyk. Oprócz normalnej pensji sędziowie w ministerstwie dostają trzy różne dodatki, co daje drugą wypłatę. (...) Niektórzy dają się kupić - usłyszał "Newsweek".
Według rozmówców dziennika działania ministerstwa prowadzone są na dużą skalę: - Kupczenie sędziowskimi awansami odbywa się od początku przejęcia władzy przez PiS. Za chwilę trudno będzie znaleźć prezesa czy wiceprezesa, którego nie nominowano z partyjnego klucza.
Już w 2016 r. w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej Ziobro miał próbować powołać swojego prezesa - Annę Szwed-Szczygieł, córkę bielsko-bialskiego posła PiS Stanisława Szweda. Spotkało się to jednak ze sprzeciwem sędziów. Minister znalazł jednak rozwiązanie. Powołał ją na stanowisko wiceprezesa.
Prezesem Sądu Okręgowego w Przemyślu został z kolei Jacek Saramaga, który ma być bliskim współpracownikiem Piebiaka. - Był głównym specjalistą w departamencie legislacyjnym, opracowującym z Piebiakiem propozycje zmian w prawie - powiedział "Newsweekowi" pracownik resortu.
Lista nazwisk ludzi Ziobry w sądach się nie kończy. Znalazł się na niej też Maciej Strączyński, nowy prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie, jeszcze w 2016 r. szef Iustitii.
Drajewicz zdradził Iustitię?
Przypomnijmy, że po wejściu w życie noweli Prawa o ustroju sądów powszechnych Ziobro zaczął już wprowadzać zmiany. Nowym wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie został Dariusz Drajewicz. Na tę informację szybko zareagowała Iustitia, do której należy. Stowarzyszenie zastanawia się nad usunięciem go ze swoich struktur.
- Jest członkiem Iustitii i wie, że przyjęcie nominacji w miejsce sędziów pozbawianych stanowisk jest niezgodne z konstytucją - powiedział Markiewicz. Jednocześnie dodał, że Stowarzyszenie nie będzie patrzyło na to, co się dzieje, bezczynnie. - Nie możemy pozwolić rozbić naszej solidarności. Nawet jeśli wyłamie się kilku, a może i kilkudziesięciu sędziów, to Iustitia liczy 3,5 tys. członków. Musimy trzymać wspólny front - podkreślił.
Źródło: "Newsweek"/WP