ŚwiatZgwałcił studentkę w taksówce. Wciąż jest na wolności

Zgwałcił studentkę w taksówce. Wciąż jest na wolności

22-latka miała paść ofiarą gwałtu pod koniec stycznia. O zdarzeniu poinformował ratownik medyczny, który opisał interwencję w relacji na Instagramie. Sprawą zajęła się policja, jednak wciąż nie postawiono nikomu zarzutów.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Pixabay

11.02.2022 | aktual.: 11.02.2022 16:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Był czwartek, 27 stycznia, gdy 22-latka, cudzoziemka studiująca w Warszawie, zamówiła taksówkę przez aplikację. O tym, co się dalej stało, opowiedziała pracownikowi pogotowia. "Kierowca skręcił do parku w środku nocy, wyciągnął ją z samochodu, dotkliwie pobił, zgwałcił i zostawił zakrwawioną" - napisał ratownik na Instagramie.

"Spotkało ją coś straszliwego"

Ambulans na miejsce zdarzenia dotarł pół godziny po przestępstwie. Ratownik opisywał, że "dziewczyna była cała w błocie i we krwi". Była w szoku. "Nie radziła sobie z niczym, na chwile przestawała płakać, żeby odpowiedzieć na pytanie, a później widać było, że sobie przypomniała sytuację i znowu zaczynała płakać" - relacjonował.

Ratownik przyznał, że interwencja z 27 stycznia była jedną z najgorszych w jego życiu. - 11 lat jeżdżę w pogotowiu, widziałem dużo złych rzeczy, ale to, co stało się tej dziewczynie, działa bardzo silnie na moją psychikę. Wciąż o tym myślę - tłumaczy mężczyzna w rozmowie ze "Stołeczną".

Napisał post, by ustrzec inne dziewczyny przed takimi sytuacjami. - Ta dziewczyna chyba nigdy wcześniej nie doświadczyła przemocy. Była bardzo daleko od domu, od rodziny i spotkało ją coś strasznego. Była w rozpaczy - dodał.

Sprawca na wolności

Dziennikarze "Stołecznej" skontaktowali się z prokuraturą, policją oraz z firmą, którą miała wskazać pokrzywdzona. Policji udało ustalić się tożsamość osoby, którą podejrzewa o popełnienie czyny, jednak wciąż nie postawiono jej zarzutów i nie zatrzymano jej. Śledztwo ma być na wczesnym etapie, a prokuratura nadal gromadzi dowody.

Z kolei wskazana firma wysłała komunikat. "Bolt bardzo poważnie traktuje tego typu zarzuty i stosując w takich przypadkach zero tolerancji, nie akceptujemy takiego zachowania wśród kierowców i kierowczyń zatrudnionych przez floty współpracujące z Bolt" - podkreśla firma.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Komentarze (467)