Zostawili rannych i uciekli. Wstrząsające relacje z Awdijiwki [RELACJA NA ŻYWO]
Wtorek to 727. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Redakcja BBC dotarła do żołnierzy walczących pod Awdijiwką. Ich relacje są wstrząsające. Na jaw wyszło m.in. to, że dowództwo odrzucało prośbę żołnierzy o wycofanie się, aż do momentu, gdy nie zostaną otoczeni przez Rosjan. - Kiedy w końcu przyszedł rozkaz, było już za późno - mówi wojskowy. W Awdijiwce pozostawiono rannych i niezdolnych do ucieczki wojskowych. - Zostaw ich - usłychał od dowódcy Iwan Żyntyk. To nagranie z jego udziałem obiegło świat. Tuż przed wejściem Rosjan, udało mu się skontaktować z żoną, której powiedział, że został porzucony na pastwę losu. Na nagraniu przedstawiającym ciała poległych, jedna z matek rozpoznała swojego syna. - Zostali zabici przez Rosjan. Na rozkaz naszego dowództwa - powiedziała BBC. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Wojna na Ukrainie wkroczyła w fazę maratonu - oceniło w raporcie Biuro Ochrony Konstytucji (SAB) Łotwy, czyli najważniejsze służby bezpieczeństwa tego bałtyckiego kraju. Jak dodano, rosyjskie elity zaczęły częściej rozmawiać o "życiu po Putinie".
- Rosjanie zdobyli ukraińską Awdijiwkę i przekonują, że idą dalej. Ale eksperci z Instytutu Studiów nad Wojną oceniają, że "siły ukraińskie prawdopodobnie będą w stanie ustanowić nowe linie obronne". - Przełamanie obrony w Awdijiwce kosztowało Rosjan strasznie dużo sił - komentuje w rozmowie z WP gen. Mieczysław Bieniek.
- - Poinformowaliśmy Komisję Europejską o sytuacji na granicy ukraińsko-polskiej, w szczególności o powstaniu przeszkód w transporcie pasażerskim. To jest niedopuszczalne - powiedziała Olha Stefaniszyna, wicepremier do spraw integracji Ukrainy z Unią Europejską i NATO.
- W oficjalnych materiałach z frontu zachowany jest demograficzny parytet, dający wrażenie, że w wojnie biorą udział zarówno młodziaki, jak i panowie z życiowym bagażem. A tak naprawdę ukraińskie okopy znów, jak w czasie donbaskiej odsłony tej wojny, wypełnione są głównie "dziadkami" - pisze dziennikarz Marcin Ogdowski.
Według MSZ w Nowym Jorku szef polskiej dyplomacji weźmie udział w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ poświęconej okupowanym terytoriom Ukrainy oraz w debacie ministerialnej Rady Bezpieczeństwa ONZ nt. sytuacji na Ukrainie. Przeprowadzi także serię rozmów bilateralnych, między innymi z Sekretarzem Generalnym ONZ Antonio Guterresem.
MSZ dodało, że w Waszyngtonie minister Sikorski spotka się z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem, z którym omówi kwestię wojny na Ukrainie, współpracę polsko-amerykańską w zakresie bezpieczeństwa, walkę z dezinformacją rosyjską oraz przygotowania do tegorocznego szczytu NATO w Waszyngtonie. Szefowie dyplomacji Polski i USA zainaugurują także obrady 15. Polsko-Amerykańskiego Dialogu Strategicznego.
Sikorski weźmie też udział w dyskusji połączonej z wykładem w think tanku Atlantic Council pt. Three steps to victory oraz odbędzie rozmowy z byłym Sekretarzem Obrony USA Gen. Jamesem Mattisem i przedstawicielami kongresu USA.
Podczas pobytu w Waszyngtonie szef polskiego MSZ na też wręczyć odznaczenie Bene Merito pułkownikowi Romualdowi Lipińskiemu, weteranowi spod Monte Casino i wieloletniemu działaczowi środowisk polonijnych.
Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił we wtorek w TVN24, że w trakcie zbliżającej się wizyty w Stanach Zjednoczonych będzie prowadził rozmowy o najważniejszych kwestiach natowskich, transatlantyckich i polsko-amerykańskich.
Jak poinformowało we wtorek w komunikacie polskie MSZ, minister Sikorski będzie w dniach 21-26 lutego przebywać z wizytą w Nowym Jorku i Waszyngtonie.
Sikorski zapytany o agendę tego wyjazdu poinformował, że udaje się do Nowego Jorku "na debatę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na rocznicę inwazji rosyjskiej, a potem do Waszyngtonu na ważne spotkania".
Dopytywany, czy jego wizyta stanowi przygotowanie do marcowego spotkania prezydenta USA Joe Bidena z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem, Sikorski powiedział: "oczywiście będziemy rozmawiać o tych najważniejszych kwestiach natowskich, transatlantyckich i polsko-amerykańskich".
Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre poinformowała w czwartek, że prezydent USA Joe Biden przyjmie 12 marca na wspólnym spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska. Jak dodała, "przywódcy potwierdzą niezachwiane poparcie dla obrony Ukrainy" przed rosyjską agresją. Spotkanie obu liderów z prezydentem USA zbiegnie się z 25. rocznicą przystąpienia Polski do NATO. Biały Dom zapowiedział, że na spotkaniu przywódcy USA i Polski wspólnie skonsultują się przed lipcowym szczytem NATO w Waszyngtonie.
Szef MSZ pytany, czy to nie jest wyjątkowa okoliczność, że prezydent USA spotyka się i z polskim prezydentem, i z premierem zaznaczył, że bywało już tak w przeszłości. "Był szczyt natowski, na którym był i prezydent i premier. Mamy trochę nietypowy system konstytucyjny. W USA prezydent jest jednocześnie szefem rządu, a u nas władza wykonawcza jest podzielona, nie widzę w tym nic złego" - podkreślił.
Europejska Służba Działań Zewnętrznych wezwała we wtorek charge d’affaires Misji Federacji Rosyjskiej przy Unii Europejskiej w Brukseli Cyryla Logwinowa, by wyrazić swoje oburzenie w związku ze śmiercią w kolonii karnej krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego.
"UE wyraziła swoje oburzenie w związku ze śmiercią opozycjonisty Nawalnego, za którą ostatecznie odpowiedzialność spada na prezydenta Putina i władze rosyjskie" – napisano w komunikacie ESDZ.
Dyrektor zarządzający ESDZ odpowiedzialny m.in. za Rosję Michael Siebert "wezwał Rosję do zezwolenia na niezależne i przejrzyste międzynarodowe śledztwo" w sprawie śmierci Nawalnego i "nalegał, by Rosja bez dalszej zwłoki wydała ciało rodzinie i umożliwiła jej zorganizowanie pogrzebu".
Unijny dyplomata zaznaczył, że "Rosja musi natychmiast i bezwarunkowo uwolnić wszystkich pozostałych więźniów politycznych, a także wszystkich aresztowanych w całej Rosji".
Rosyjskie służby więzienne poinformowały w piątek, że lider antykremlowskiej opozycji Aleksiej Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym.
Logwinow jest obecnie najwyższym rangą rosyjskim dyplomatą oddelegowanym do UE.
UE przedłużyła sankcje wobec Rosji do 24 lutego 2025 r.
Piłka jest po stronie Ukrainy, albo chce się dogadać z Polską, albo będziemy musieli wprowadzić kolejne ograniczenia w wwozie ukraińskich towarów - zapowiedział we wtorek wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Wiceminister rolnictwa na antenie Polsat News pytany był m.in. o to, czy rząd rozważa wprowadzenie jednostronnego embarga na przywóz kolejnych towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. Kołodziejczak przypomniał, że do Polski nie można importować pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku.
Poinformował, że w środę minister Czesław Siekierski ma rozmawiać ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Solskim. "Dzisiaj piłka po stronie Ukrainy. Albo chcą się z nami dogadać, albo będziemy musieli wprowadzać kolejne ograniczenia" - dodał Kołodziejczak.
Przedstawiciel MRiRW zapowiedział ponadto rozmowy z protestującymi rolnikami, które miałby się rozpocząć od przyszłego tygodnia.
W środę szef MSZ Radosław Sikorski rozpocznie wizytę w USA, w Nowym Jorku weźmie udział w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ nt. Ukrainy oraz będzie rozmawiał z sekretarzem generalnym Organizacji Antonio Guterresem. W Waszyngtonie Sikorski spotka się z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem.
Zagrożenie atakiem rakietowym.
Ministerstwo spraw zagranicznych Estonii wezwało we wtorek rosyjskiego charge d’affaires w związku z operacją hybrydową zorganizowaną w Estonii przez służby specjalne Rosji - oświadczył w komunikacie resort dyplomacji. Estońskie służby poinformowały we wtorek o zatrzymaniu 10 osób działających na polecenie Rosjan.
"Jest oczywiste, że Rosja systematycznie próbuje osłabiać nasze społeczeństwo, organizując operacje hybrydowe przeciwko naszemu państwu, naszemu narodowi i naszemu bezpieczeństwu. Jasne jest również, że nie damy się złamać" - zaznaczył minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna.
"Rosja ma w ten sposób nadzieję osłabić naszą państwowość i nasze niezachwiane poparcie dla Ukrainy. Jest jasne, że tego rodzaju plany przeciwko Estonii nie mogą się powieść" - dodał polityk. Zapewnił, że Tallin utrzymuje stały kontakt z sojusznikami, z którymi dzieli się informacjami na temat hybrydowych zagrożeń ze strony Moskwy.
Estońska Służba Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ISS) poinformowała we wtorek o koordynowaniu przez rosyjskie służby specjalne działań 10 zatrzymanych osób, które podejrzewa się o akty wandalizmu, w tym o uszkodzenie prywatnego samochodu ministra spraw wewnętrznych Estonii i kilku pomników.
"Trwające śledztwo wskazuje na skoordynowaną operację hybrydową rosyjskich służb specjalnych przeciwko bezpieczeństwu Estonii, mającą na celu wzbudzenie strachu i napięcia w społeczeństwie" - zaznaczyła ISS.
Premier Kaja Kallas napisała na platformie X, że "Estonia udaremniła operację hybrydową rosyjskich służb na terytorium kraju". "Wiemy, że Kreml wziął na celownik wszystkie społeczności demokratyczne. Naszą odpowiedzią jest otwartość w mówieniu o ich metodach, dzięki czemu jesteśmy odporniejsi" - podkreśliła estońska premier.
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział we wtorek, że w piątek Stany Zjednoczone przyjmą pakiet "poważnych sankcji" na Rosję w związku ze śmiercią w kolonii karnej rosyjskiego krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego.
Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan sprecyzował, że sankcje będą obejmować szereg obszarów, m.in. dotyczyć będą rosyjskiego przemysłu obronnego oraz źródeł dochodów dla gospodarki Rosji.
Wcześniej we wtorek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby mówił, że nowe sankcje będą także odpowiedzią na "wszystkie działania (Moskwy) będące częścią tej okrutnej i brutalnej wojny, która toczy się od dwóch lat" na Ukrainie.
Kirby stwierdził też, że "niezależnie od tego, jaką historię rosyjski rząd zdecyduje się opowiedzieć światu, jasne jest, że za nią (śmierć Nawalnego-PAP) odpowiadają prezydent Putin i jego rząd". Zaapelował także o "pełną przejrzystość ze strony rosyjskiego rządu" w wyjaśnianiu okoliczności śmierci lidera rosyjskiej opozycji.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać skandaliczne zachowanie protestujących rolników. Nie chcieli przepuścić przez blokadę drogi ambulansu, który jechał na sygnale. Kobieta, która nagrała to zdarzenie, komentuje, że "była informacja, które drogi będą zablokowane".
Biden: W piątek ogłoszę pakiet znaczących sankcji wobec Rosji.
Włoskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało we wtorek ambasadora Rosji Aleksieja Paramonowa - podała Ansa. Wezwanie rosyjskiego dyplomaty ma związek ze śmiercią lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, który zmarł w piątek w niewyjaśnionych okolicznościach w kolonii karnej.
Podobną decyzję o wezwaniu ambasadorów Rosji podjęły między innymi Ministerstwa Spraw Zagranicznych Polski, Niemiec, Hiszpanii.
Oczekuje się, że śmierć Nawalnego będzie jednym z tematów wideokonferencji przywódców G7 w sobotę, czyli w drugą rocznicę rosyjskiej napaści na Ukrainę. Zdalne obrady zapowiedział we wtorek rząd Włoch, które w tym roku sprawują przewodnictwo w "siódemce". W spotkaniu ma też wziąć udział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Rosja próbuje kupować zaawansowane technologie, obchodząc sankcje nałożone na nią przez państwa zachodnie – ostrzegła we wtorek FINTRAC, kanadyjska agencja wywiadu finansowego, we wspólnym komunikacie ze swoimi niemieckim i holenderskim odpowiednikami.
Po napaści Rosji na Ukrainę "agencje wywiadu finansowego Holandii, Niemiec i Kanady otrzymały raporty z wielu źródeł opisujące podejrzany eksport lub próby eksportu dóbr, które mogą mieć podwójne zastosowanie, do odbiorców w Rosji" - napisała FINTRAC (Financial Transactions and Reports Analysis Centre of Canada – kanadyjskie centrum analiz operacji i transakcji finansowych).
"W naszej ocenie (…) nasze jurysdykcje stoją nie tylko wobec podobnych wyzwań. Także osoby i podmioty, które angażują się w unikanie sankcji i kontroli eksportu stosują podobne taktyki" - podkreślono w komunikacie.
Zalecono sprawdzanie, czy osoba zwracająca się z zamówieniem do firmy nie jest na liście osób objętych sankcjami w Kanadzie, USA i w Unii Europejskiej. FINTRAC wskazuje, że z ostrożnością powinno się podchodzić np. do firm, które chociaż były zarejestrowane wcześniej, to uaktywniły się dopiero po atak Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., czy np. przeprowadziły w tym okresie zmiany organizacyjne czy właścicielskie.
Tydzień temu kanadyjskie media informowały, że mieszkająca w USA Kanadyjka rosyjskiego pochodzenia przyznała się w sądzie w Nowym Jorku do uczestniczenia w organizowaniu eksportu do Rosji elektroniki, która może mieć zastosowanie m.in. w dronach.
"Informacyjnie - skandaliczny transparent, którego zdjęcie obiegło sieć, został od razu usunięty i zabezpieczony. Policja i prokuratura prowadzą czynności wobec jego autora. Nie będzie zgody na takie przestępcze działania" - przekazał szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Protesty i blokady na granicy z Ukrainą prowadzone przez polskich rolników i przewoźników rozpoczęły się w listopadzie. Rolnicy protestowali w ten sposób m.in. przeciwko decyzji Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku. W poniedziałek blokady objęły sześć przejść granicznych - informował ukraiński wicepremier i minister infrastruktury Ołeksandr Kubrakow.
Strona ukraińska oszacowała w niedzielę, że po polskiej stronie blisko 3 tys. ciężarówek utknęło w oczekiwaniu na przekroczenie granicy.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wieczornym przemówieniu w poniedziałek podkreślił, że tylko 5 proc. ukraińskiego eksportu produktów rolnych przechodzi przez polską granicę. "Tak naprawdę sytuacja nie dotyczy zboża, ale najprawdopodobniej polityki. A w pobliżu Kupiańska, niedaleko granicy z Rosją, gdzie nie ustaje ostrzał artylerii wroga, wieści z granicy z Polską brzmią po prostu jak kpina" - dodał prezydent.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wezwało polskie władze do dokonania oceny prawnej działań protestujących na granicy rolników, odblokowania jej i podjęcia działań w celu powstrzymania antyukraińskiej retoryki.
"Działania polskich protestujących i niektórych radykalnych polskich polityków podważają gospodarkę Ukrainy i jej odporność na rosyjską agresję" - oznajmił rzecznik.
"Granica między Polską a Ukrainą jest również granicą UE. Nie powinna być zakładnikiem jakichkolwiek interesów politycznych. Uważamy również za niedopuszczalną agresywną postawę protestujących wobec Ukraińców i ukraińskich towarów przekraczających polsko-ukraińską granicę" - podkreślił Nikołenko.
Rzecznik MSZ zauważył również, że antyukraińskie hasła słyszane na granicy potwierdzają politycznie motywowany charakter akcji. "Jej celem jest sprowokowanie dalszego pogorszenia stosunków dwustronnych" - zaznaczył.
Nikołenko zwrócił również uwagę na fakt, że protestujący nie wspomnieli o zagrożeniach związanych z importem zboża i innych produktów rolnych z Rosji i innych krajów. "Wzywamy polskie władze do oceny prawnej działań protestujących, zapewnienia odblokowania granicy i podjęcia działań w celu powstrzymania antyukraińskiej retoryki opartej na bezpodstawnych argumentach" - zaakcentował.
Podkreślił, że w obliczu wyzwań zewnętrznych niezwykle ważne jest utrzymanie poziomu solidarności, który Ukraina i Polska zbudowały w ostatnich latach. "Ukraińcy i Polacy muszą bronić dobrosąsiedzkich stosunków, odpierać wszelkie próby podważania wzajemnego zaufania i narażania bezpieczeństwa naszych krajów" - napisał rzecznik.
Blokada granicy polsko-ukraińskiej bez względu na to, jakie hasła jej towarzyszą, nie ma żadnego uzasadnienia - napisał we wtorek rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko na Facebooku. Normalne funkcjonowanie granic lądowych jest bardzo istotne w obliczu rosyjskiej agresji - dodał.
Wołodymyr Zełenski grzmi w sprawie protestu na granicy. Chodzi o blokowanie wjazdu do Polski ukraińskiego zboża. - Niech się zajmie swoją polityką w Ukrainie i budową armii - mówi w rozmowie z WP Michał Kołodziejczak, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, komentując jego słowa.
Kilkuset rolników w ramach protestu zablokowało we wtorek przejazd do granicy z Ukrainą w Dorohusku. Do godziny 18 planowali przepuszczać tylko jeden autobus w ciągu godziny. Ciężarówki stanęły w korku sięgającym 12 kilometrów od granicy. Podczas protestu doszło do incydentu z pracownikami sanepidu. Rolnicy nie kryli oburzenia.