Koniec ery Zełenskiego? Ruszyła giełda nazwisk
Były doradca Wołodymyra Zełenskiego - Ołeksij Arestowicz - ogłosił, że będzie kandydował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w Ukrainie. Eksperci, z którymi rozmawiała WP, twierdzą, że mimo zasług, Zełenski nie może być pewny reelekcji. Padło nazwisko osoby, które mogłaby go pokonać w wyborczym starciu. Nie jest nią Arestowicz.
Kadencja Wołodymyra Zełenskiego na stanowisku prezydenta Ukrainy zgodnie z prawem powinna się zakończyć w 2024 roku. Wtedy też mogą odbyć się wybory, pod warunkiem że uda się je przeprowadzić w targanym wojną kraju. Zełenski będzie mógł starać się o reelekcję.
Generał Bogusław Pacek z Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego podkreśla w rozmowie z WP, że Zełenski jest inaczej postrzegany na Zachodzie, a inaczej w samej Ukrainie, gdzie jego notowania systematycznie spadają. Przyczyniły się do tego zwłaszcza ostatnie skandale korupcyjne w wojsku oraz "ogólne zmęczenie" trwającym od blisko dwóch lat konfliktem.
- Ludzie coraz częściej obarczają winą władze Ukrainy i Zełenskiego za swoje cierpienia związane z wojną. Coraz więcej osób chciałoby, aby walki zakończyły się bez względu na cenę - ocenia gen. Pacek.
Jednocześnie - jak dodaje - "Ukraińcy zdają sobie sprawę, że dzisiaj nie mają lepszego przywódcy od Zełenskiego". Nie zmienia to jednak faktu, że krytyka poczynań ukraińskiego prezydenta to wiatr w żagle opozycji.
- Arestowicz wykorzystuje obecne nastroje Ukraińców. W 2019 roku Zełenski szedł do wyborów z hasłem zakończenia wojny w Donbasie i to się wówczas Ukraińcom bardzo podobało - mówi gen. Pacek. Według niego na podobny efekt może liczyć obecnie Arestowicz, który stwierdził ostatnio, że Ukraina powinna przejść do rozmów pokojowych z Rosją.
To może jednak nie być jedyny kontrkandydat Zełenskiego. Zdaniem rozmówcy WP nie można wykluczyć, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich wystartuje też były prezydent Petro Poroszenko. - Wiele zależy od ukraińskich oligarchów, którzy dysponując dużymi pieniędzmi z tylnego siedzenia w dużym stopniu sterują sceną polityczną - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rosjanie myśleli, że ich nie widać. Siły specjalne Ukrainy w akcji
Kto po Zełenskim? Rusza giełda nazwisk
Scenariusz utraty władzy przez Zełenskiego jest sobie w stanie wyobrazić politolog, ekspert od spraw wschodnioeuropejskich dr Adam Eberhardt.
Fakt, że w Ukrainie zaczęło się mówić o przyszłorocznych wyborach prezydenckich oznacza, że po blisko dwóch latach wojny "polityka wraca do Ukrainy". - Zełenski zdaje sobie sprawę, że jego popularność maleje, ale chyba jeszcze bardziej boi się powtórzenia scenariusza Winstona Churchilla, który utracił władzę po zwycięskiej wojnie - ocenia ekspert w rozmowie z WP.
Wątpi jednak, by obecny prezydent mógł przegrać z Arestowyczem. - Z jednej strony on jest dobrze rozpoznawalny, ale z drugiej ma opinie osoby o dość niejasnych powiązaniach i niestandardowych wypowiedziach - przypomina Eberhardt.
- Jeżeli szukałbym ludzi, którzy mogliby realnie rzucić wyzwanie Zełenskiemu, to myślę że to byliby ludzie związani z ukraińskimi siłami zbrojnymi, które mają najwyższą reputację. Taką osobą jest gen. Załużny, ale on jest głównodowodzącym, więc nie będzie startował w wyborach prezydenckich - dodaje ekspert.
Rozmowy pokojowe z Rosją? Eksperci podzieleni
Eberhardt zgadza się, że Ukraińcy są zmęczeni wojną, jednak uważa, że postulat rozpoczęcia rozmów pokojowych z Rosją nie padnie w Ukrainie na podatny grunt.
- Myślę, że jest na to jeszcze dużo za wcześnie. W tamtejszym społeczeństwie nie ma obecnie najmniejszego przyzwolenia na jakiekolwiek ustępstwa czy kompromisy wobec Kremla - ocenia i przypomina, że Rosjanie wciąż kontrolują nie tylko Krym i znaczną część Donbasu, ale też tereny w obwodach chersońskim i zaporoskim.
Ponadto, jak dodaje, rozmowami nie jest zainteresowana sama Rosja.
Innego zdanie jest generał Pacek. - Ukraińcy są tak bardzo zmęczeni tą wojną, że wielu z nich mówi, iż takie rozmowy powinny odbyć się jak najszybciej. Jest coraz bardziej jasne, że rozmowy pokojowe muszą się odbyć - twierdzi wojskowy.
- Ukraińcy widzą, że tej wojny nie da się wygrać militarnie. Widać wyraźnie, że nie godzą się na to, żeby wojnę przedłużać latami - dodaje.
Gen. Pacek ocenił jednocześnie, że moment podniesienia postulatu rozmów pokojowych "jest fatalny". Według niego powinno to mieć miejsce po udanej kontrofensywie, a obecnie ukraińska armia jest na froncie mocno osłabiona.
- To niej jest dobry moment na rozmowy pokojowe z Rosją z punktu widzenia możliwości uzyskania warunków, których oczekuje Ukraina. Ewentualne rozmowy dałyby dużo lepszą pozycję wyjściową Rosji - dodaje.
Wskazuje też na retorykę Zełenskiego, który o sytuacji na froncie "mówi odważniej niż jego generałowie, z optymizmem nadmiernym w stosunku do realiów tej wojny".
Przypomina, że w jednym z ostatnich wywiadów naczelny dowódca ukraińskiej armii, wspomniany wyżej generał Wałerij Załużny powiedział, że obecnie "wojna z Rosją znalazła się w impasie". - Aby go przełamać, potrzeba byłoby wielkiego technologicznego przełomu, a na to się nie zanosi - oświadczył ukraiński dowódca w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Economist".
Tymczasem - jak zauważył gen. Pacek - retoryka Zełenskiego wciąż pełna jest zapewnień o nieuchronnym zwycięstwie.
Maciej Zubel, dziennikarz Wirtualnej Polski