Zapytali go o katastrofę smoleńską. Były prezydent Ukrainy mówi jasno
Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko jest przekonany, że byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego zabili Rosjanie. Powiedział o tym w wywiadzie dla ukraińskiego portalu Gordonua.com, w którym ocenił, że Polacy nie docenili byłego szefa swojego państwa.
Juszczenko, który sprawował urząd prezydencki w latach 2005-2010, rozmawiał z szefem portalu Dmytrem Gordonem. Na jego pytanie: "Czy Kaczyńskiego zabili Rosjanie", Juszczenko odpowiedział: "Jestem o tym przekonany"
- Byłem niedawno na jego grobie. Wydaje mi się, że Polacy go nie docenili. To światły prezydent, który zawsze patrzył ponad horyzont - powiedział były prezydent Ukrainy.
Juszczenko wspomina, że spotykał się z Lechem Kaczyńskim ponad 30 razy i zawsze rozmawiał z nim o miejscu Polski, Ukrainy oraz innych państw regionu w przyszłości Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dla niego bardzo ważne było polskie przywództwo w Europie wschodniej. I dlatego to, co nazywane było "adwokaturą Ukrainy" (ze strony polskiej – red.) robił w jednym celu: rozpoczynamy od adwokata, ale rozmawiamy o formule geopolitycznej, w której Europa powinna być dostępna dla Ukrainy - wskazał były prezydent Ukrainy.
W katastrofie zginęło 96 osób
Prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria zginęli w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Razem z parą prezydencką zginęli także obecni na pokładzie samolotu m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP. Łącznie 96 osób.
Polska delegacja leciała do Rosji na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Jakie były przyczyny katastrofy?
W latach 2010-2011 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
W kwietniu 2022 roku w raporcie podkomisji smoleńskiej jej przewodniczący Antoni Macierewicz przekonywał, że katastrofa rzekomo była "wynikiem aktu bezprawnej ingerencji".
We wrześniu ubiegłego roku telewizja TVN24 wyemitowała reportaż Piotra Świerczka, który dowodzi, że podkomisja smoleńska wybiórczo traktowała materiały na temat wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Według autora materiału Antoni Macierewicz zignorował badania, które przeczyły lansowanej przez niego tezie o zamachu.
Jedną z kluczowych ekspertyz pominiętych przez podkomisję ma być ta przedłożona przez amerykański Narodowy Instytut Badań Lotniczych (NIAR). Dokument, na który składały się liczne eksperymenty prowadzone przez dwa lata, został zamówiony przez samą podkomisję i kosztował 8 milionów złotych. Mimo skrupulatnych opisów i dowodów, Antoni Macierewicz pominął główny wniosek płynący z dokumentu, że to drzewo przecięło skrzydło samolotu. Tę informację, jak podaje TVN24, szef podkomisji otrzymał w grudniu ubiegłego roku.
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Nie ma takiego raportu". Złapał Macierewicza na kłamstwie