"Nie ma takiego raportu". Złapał Macierewicza na kłamstwie

Piotr Świerczek, dziennikarz TVN24 i autor reportażu o pracach podkomisji smoleńskiej zabrał głos ws. konferencji prasowej Antoniego Macierewicza. - Nie dość, że nie pokazał ekspertyzy NIAR, to zaczął podważać jej istnienie - wskazał reporter. Zaznaczył, że wbrew zapewnieniom byłego szefa MON raport końcowy amerykańskiego instytutu został opublikowany i liczy łącznie kilka tysięcy stron.

"Nie ma takiego raportu". Złapał Macierewicza na kłamstwie
"Nie ma takiego raportu". Złapał Macierewicza na kłamstwie
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Wiktor
Radosław Opas

We wtorek Antoni Macierewicz zwołał nagłą konferencję prasową, na której przedstawił "podsumowanie materiałów" dotyczących wypadku prezydenckiego samolotu z 2010 roku.

- Chcielibyśmy dziś przedstawić podsumowanie materiałów, które pokazują, jaka była rzeczywista przyczyna katastrofy smoleńskiej, jak doszło do tego, że samolot został wysadzony w powietrze i polska elita została zamordowana - powiedział były szef MON.

- Ci panowie się bardzo spieszyli, żeby zaatakować komisję. Pan Putin byłby tym bardzo zainteresowany - mówił były minister, krytykując dziennikarzy TVN24. - Ci, którzy próbują zarzucać komisji nieprawdę, zapomnieli, że w symulacji NIAR (amerykańskiego National Institute for Aviation Research - przyp. red.) brzoza nie przecina skrzydła. W żadnej - przekonywał Macierewicz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: "Recydywa". Do Sejmu wraca nowa wersja "lex Czarnek"

Świerczek odpowiada Macierewiczowi

Dopytywany później przez zgromadzonych na sali dziennikarzy, gdzie jest końcowy raport NIAR, stwierdził, że "nie ma całościowego raportu, nie istnieje taki dokument w ogóle". Do jego słów odniósł się póżniej Piotr Świerczek.

- Miałem nadzieję, że Antoni Macierewicz pokaże opinii publicznej tę słynną amerykańską ekspertyzę wartą 8 mln zł. Ona jest mu kompletnie nie na rękę, dlatego że pokazuje, iż w Smoleńsku mogliśmy mieć do czynienia ze zwykłą katastrofą, a nie z bombą i zamachem. Takich ekspertyz, ukrytych przez podkomisje, jest znacznie więcej - mówił na antenie TVN24 autor głośnego reportażu.

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ

Świerczek podkreślił, że "na konferencji mieliśmy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją". - Macierewicz nie dość, że nie pokazał amerykańskiej ekspertyzy, to zaczął podważać jej istnienie. Ekspertyza najpierw była istotnym dowodem dla podkomisji, w raporcie podkomisji słowo NIAR pada aż 66 razy, a teraz okazuje się, że raport NIAR nie istnieje - wskazał dziennikarz.

- W kwietniu 2022 roku istniały prace amerykańskiego instytutu, Macierewicz chętnie się na te prace powoływał. Teraz mamy październik i on mówi, że nie ma żadnego amerykańskiego raportu. Co więcej, twierdzi, że to jest robocza notatka i zaczyna podważać ustalenia amerykańskich ekspertów, na które podkomisja z publicznych pieniędzy wydała 8 mln zł - powiedział reporter.

"Tego Macierewicz nie pokazał". Dziennikarz ujawnia

Dziennikarz następnie pokazał grafikę pierwszej strony finalnego raportu NIAR ws. katastrofy smoleńskiej. Jak wyjaśnił, Macierewicz nigdy nie upublicznił m.in. punktu dokumentu, w którym jest mowa o zderzeniu Tupolewa z brzozą.

- Z symulacji instytutu wyraźnie wynika, że samolot mógł uderzyć w drzewo, obrócić się w powietrzu i upadając na plecy ulec zniszczeniu w taki sposób, że kabina samolotu całkowicie uległa destrukcji - tłumaczył na antenie TVN24 Piotr Świerczek.

Dodał, że streszczenie raportu ma około 170 stron, a aneksy kilka tysięcy stron. - To jest cały raport NIAR. Tego Macierewicz nie pokazał - podsumował dziennikarz.

Wybrane dla Ciebie