Zamordował drągiem 2,5‑letnią dziewczynkę, bo płakała
Zarzut zabójstwa ze szczególnym
okrucieństwem usłyszał 67-letni mieszkaniec wsi Przewóz
(Lubuskie), na którego posesji znaleziono w czwartek w studni
zwłoki dziecka. Mężczyźnie grozi dożywocie. Podejrzany przyznał, że kilkakrotnie uderzył drągiem dziecko, bo płakało.
28.03.2008 | aktual.: 28.03.2008 22:00
Stanisław G. jest podejrzany o zamordowanie 2,5-rocznej dziewczynki - poinformowała prokurator rejonowa w Świebodzinie Ewa Grześkowiak.
Podejrzany przyznał się do zabójstwa. Wyjaśnił, że przeszkadzał i denerwował go płacz dziecka, które nie chciało się uspokoić. Wówczas złapał za drąg i kilkakrotnie je uderzył - powiedziała Grześkowiak.
Zarzut nieudzielenia pomocy dziecku oraz niezapewnienia należytej opieki usłyszała także matka dziecka Magdalena W. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
Tragedia rozegrała się w czwartkowe popołudnie podczas libacji alkoholowej w domu Stanisława G. we wsi Przewóz w gminie Bojadła, niedaleko Zielonej Góry. Alkohol piła z nim 27-letnia kobieta, która przyszła tam z córeczką Sandrą i jednym z synów. Ten 5-letni chłopiec był świadkiem makabrycznej zbrodni i on o wszystkim powiadomił sąsiadkę. Ta z kolei wezwała policję.
Policja znalazła ciało dziewczynki w studzience na terenie posesji. Zatrzymano G. i matkę Sandry; oboje byli pijani, mieli ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Postawienie im zarzutów było możliwe dopiero, gdy wytrzeźwieli.
W piątek prokurator przesłuchał też chłopca w obecności psychologa i zachowaniem wszelkich procedur dotyczących wykonywania czynności procesowych z dziećmi. W sobotę zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziewczynki.
Podczas czynności zabezpieczono narzędzie zbrodni - jest nim długa drewniana pałka, podobna do kija bejsbolowego. Podejrzany tłumaczył, że trzymał ją dla samoobrony.
Prokurator Grześkowiak zapowiedziała, że prokuratura wystąpi o areszt dla mężczyzny i kobiety.
W tej sprawie policja zatrzymała także ojca Sandry. Nie jest on podejrzany o udział w zabójstwie, gdyż w tym czasie był w pracy. Zdaniem prokuratury, jest jednak podejrzenie, że oboje rodzice mogli wcześniej znęcać się nad trójką swoich dzieci.
W piątek sąd rodzinny umieścił dwóch synów podejrzanej 27-latki w jednej z placówek opiekuńczych.