Zakręcony dowód na istnienie Boga
Anzelm z Canterbury, żyjący w XI wieku, przedstawił najbardziej moim zdaniem paradoksalny i zakręcony dowód na istnienie czegoś (w jego wypadku - Boga). Otóż stwierdził, że Bóg to "coś", w założeniu - największe, co musi istnieć, bo nie da się pomyśleć czegoś jeszcze większego. Niemożność pomyślenia czegoś, co byłyby negacją X-a, jako dowód na istnienie owego X-a (którego też nie potrafi się pomyśleć i zweryfikować empirycznie), to dziś jeden ze sposobów stawiania hipotez w fizyce teoretycznej. Takie manipulowanie sobą przy pomocy samego ruchu myśli może być jak narkotyk!
21.01.2010 | aktual.: 26.01.2010 17:22
To anzelmowskie, scholastyczne - jak to określają jedni (a "realistyczne" - jak mówią inni) poszukiwanie dowodu ontologicznego (co do sposobu istnienia) w argumentacji epistemologicznej (dotyczącej myślenia) wciąż mnie zachwyca. Już przecież Arystoteles szukał siły sprawczej (czegoś "nadprzyrodzonego") w myśleniu o myśleniu.
Takie podejście jest mi znacznie bliższe od oświeceniowego, konstruktywistycznego racjonalizmu odwołującego się do wyłączności wiedzy o tym, co jest "rozumne" jako fundamentu władzy. Ale też bliższe od leibnitzowskiego twierdzenia, iż rzeczywistość polega na działaniu i że samo życie jest "realniejsze" od jego określeń.
I wydaje mi się, że właśnie ów Anzelm był prekursorem Kanta z jego kluczową dla zrozumienia współczesności tezą, iż jedynym fundamentem ładu społecznego musi być przyjęcie (bez możliwości weryfikacji) założenia o obiektywnym statusie norm. To hipoteza sformułowana w świecie myśli, a nie - siła, decyduje o zdolności kontrolowania.
Tak więc po fazie odrzucania zwierciadła uniwersalnych norm, w którym wszyscy mogliśmy się przeglądać, i po fazie przekuwania wielkich idei w zwulgaryzowane stereotypy, znów zaczynamy szukać oparcia w śledzeniu meandrów własnego myślenia. I obserwowaniu światów, których istnienie uświadamia nam (i dowodzi) sam ruch myśli. Bez potrzeby innych, zewnętrznych, sposobów weryfikacji!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski