Zakaz wejścia do placówek. Jest decyzja po tekście WP o przemocy w ośrodkach dla dzieci

Katarzyna Mader, która wraz ze swoim mężem prowadzi ośrodki dla dzieci w Krakowie i wsi Żmiąca dostała zakaz wejścia do placówek. To decyzja MOPS po reportażu Wirtualnej Polski, w którym ujawniliśmy przemocowe zachowania względem wychowanków i pracowników.

Katarzyna Mader
Katarzyna Mader
Źródło zdjęć: © YouTube | DEON TV
Paweł FigurskiDariusz Faron

Katarzyna Mader od środy nie może wejść do placówek opiekuńczo-wychowawczych: dwóch w Krakowie przy ul. Rajskiej oraz dwóch we wsi Żmiąca. Taką decyzję podjął krakowski MOPS.

- Przesłaliśmy pismo do dyrektora Jana Madera, zakazujące wstępu na teren placówki osobom nieuprawnionym, czyli osobom, które tam nie pracują oraz wolontariuszom bez umów o wolontariacie. Ten zakaz obejmuje też panią Katarzynę Mader, która była opisana w tekście Wirtualnej Polski – informuje Agnieszka Pers, rzecznik prasowa MOPS w Krakowie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Organem prowadzącym placówki jest przełożony Towarzystwa Jezusowego Prowincji Polski Południowej. Na co dzień od lat kieruje nimi jednak Jan Mader i jego żona Katarzyna. Formalnie dyrektorem placówek jest Jan Mader, jednak byli pracownicy i wychowankowie, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie mają wątpliwości: to Katarzyna Mader - choć nie jest w nich zatrudniona - jest w ośrodkach najważniejsza.

"Nie pyskujcie mi, gówniarze wredne!"

- Potrafiła wejść do pokoju i wyrzucić wszystkie ubrania z szafy na podłogę. Często tak robiła. "Sprzątaj to! Nie masz co robić w pracy?!". Ciągły wrzask i wytykanie błędów - opowiadała jedna z pracownic.

WP dotarła również do nagrań, które potwierdzają relacje. "Nie pyskujcie mi, gówniarze wredne!", "no co, świętoszku głupi?!" - m.in. tak zwracała się do dzieci Katarzyna Mader. Innym razem twierdziła, że "diabeł opętał ten dom" oraz że "diabły prześladują" jej podopiecznych i "biorą górę".

W rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna Mader przekonywała, że niektóre wypowiedzi zostały wyrwane z kontekstu.

- Jeżeli w emocjach użyję słowa, które może być przez dziecko źle zrozumiane, zawsze staram się z nim porozmawiać i wytłumaczyć, że to jego czyn był nieadekwatny, a nie on - mówiła. Pytana o "diabła, który opętał dom", odpowiada: - Jesteśmy katolickim ośrodkiem i mamy prawo wyznawać chrześcijańskie wartości. Żadnych egzorcyzmów nie robimy. Kultura chrześcijańska wymaga życia zgodnie z zasadami wiary.

MOPS: Będzie zespół, który wyjaśni sprawę

- Chcemy sprawę dokładnie wyjaśnić i aby w trakcie tego wyjaśniania wychowankowie nie mieli kontaktu z Katarzyną Mader - mówi Agnieszka Pers. - Poza tym do zespołu interdyscyplinarnego przeciwdziałania przemocy domowej trafiło zawiadomienie o podejrzeniu przemocy domowej wobec małoletnich wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych. Zespół zgodnie z przepisami powoła grupę diagnostyczno-pomocową, w skład której będą wchodzić pracownik socjalny, funkcjonariusz policji oraz psycholog ośrodka interwencji kryzysowej.

- Grupa podejmie działania, które będą miały na celu zweryfikowanie informacji dotyczących doznawania przemocy przez małoletnich. Potem zostanie podjęta decyzja o zasadności wszczęcia procedury niebieskiej karty – dodaje Pers.

Czy to oznacza, że Katarzyna Mader może mieć założoną niebieską kartę? - pytamy.

- Procedura niebieskich kart jest procedurą interwencyjną, która ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa osobom krzywdzonym oraz udzielenie im adekwatnej pomocy. Przewiduje również działania skierowane wobec osób stosujących przemoc ukierunkowane na zmianę ich postawy oraz zaprzestanie zachowań krzywdzących - mówi Agnieszka Pers.

Co z ośrodkiem adopcyjnym pod tym samym adresem?

Katarzyna Mader nie będzie mogła wejść do placówek przy ul. Rajskiej w Krakowie oraz w Żmiącej, bo nad nimi kontrolę sprawuje MOPS. Tymczasem Katarzyna Mader jest dyrektorką ośrodka adopcyjnego, który mieści się w tym samym budynku co ośrodki interwencyjne przy ul. Rajskiej w Krakowie. Nadzór nad ośrodkiem adopcyjnym, którym kieruje dyrektorka Mader sprawuje Marszałek Województwa.

- Placówki podległe MOPS w Krakowie i ośrodek adopcyjny są od siebie niezależne i osoby pracujące w ośrodku adopcyjnym nie mają konieczności przebywania na terenie placówek interwencyjnych i specjalistyczno-terapeutycznych – uspokaja Agnieszka Pers.

Rzecznikowi marszałka przekazaliśmy pytania w jaki sposób odniesie się do decyzji krakowskiego MOPS. Czekamy na odpowiedź.

Dariusz Faron i Paweł Figurski są dziennikarzami Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
dom dzieckaprzemoc domowaniebieska karta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (485)