Gorąco na spotkaniu z Morawieckim. Ludzie krzyczeli
Podczas spotkania z Mateuszem Morawieckim w Gdańsku doszło do nietypowej sytuacji. Młody mężczyzna zadał mu pytania, które wywołały spore niezadowolenie na widowni. Były premier starał się uspokoić sympatyków i na nie odpowiedział.
W niedzielę były premier Mateusz Morawiecki spotkał się z sympatykami w sali Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Podczas spotkania doszło do spięcia. Młody mężczyzna próbował zadać byłemu szefowi rządu pytanie, jednak był zagłuszany i wygwizdywany przez obecnych na sali zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.
Gorąco na spotkaniu z Morawieckim
- Czy pan siebie i swoich kolegów nazwie totalną opozycją, bo generalnie to pan, pana koledzy i koleżanki destabilizują sytuację w państwie - mówił młody mężczyzna, co spotkało się z wściekłością ze strony publiczności.
Ze sceny apelowano o uspokojenie emocji. - Bardzo proszę, bardzo proszę! Szanowni państwo, tutaj są różni ludzie. Bardzo proszę, żeby każdy mógł się wypowiedzieć - mówił Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Szanowni państwo, dajmy powiedzieć! Spokojnie. Dajmy zadać pytanie. Proszę o ciszę - mówił poseł Piotr Mueller, były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego.
- Szanowni państwo, słyszę tu neutralny apel (ze strony Morawieckiego i Muellera - red.), a jestem nazywany niemieckim agentem - zwrócił się do ludzi młody człowiek.
Potem kontynuował: - Dlaczego pan twierdzi, że lotnisko CPK jest lepszym rozwiązaniem, skoro mogę dojechać w 15 minut do lotniska w Gdańsku? - pytał.
Spotkanie z Morawieckim w Gdańsku. Doszło do spięcia
Między młodzieńcem, a sympatykami PiS doszło jeszcze do wymiany zdań, której nie słychać na nagraniu. Niektórzy pukali się w głowę, patrząc w jego stronę. Z sali słychać było okrzyki "do Berlina". Były premier starał się tonować emocje swoich zwolenników i odpowiedział na pytania.
- Szanowni państwo, co do pierwszej sprawy, to powiem tak. Przede wszystkim, po stronie naszych przeciwników politycznych, którzy dzisiaj, szanowny panie, są rządzącymi - stosują brutalną siłę przeciwko swoim przeciwnikom politycznym, czyli przeciwko nam. My nie tylko nie destabilizujemy pracy w Sejmie. Prace w Sejmie się toczą, choć marszałek Hołownia obiecał, że nie będzie zamrażarki, a są projekty, które są nierealizowane. My domagamy się, by Sejm zaczął normalnie działać - mówił Mateusz Morawiecki. Z sali poleciały brawa.
- Proponuję taką nazwę: "Prawo i Sprawiedliwość - Totalna Propozycja dla Polski". Jesteśmy merytoryczni - dodał premier.
Wiceprezes PiS odniósł się również do kwestii CPK. Porównał planowane lotnisko do Portu Gdańsk, z którego przeładunków korzystają nie tylko ci, którzy w porcie bywają.
- Można nie być w CPK w ciągu całego życia i ogromnie korzystać z tego, jaka to infrastruktura - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Były premier podał przykład spotkania w Łęcznej, na którym głos zabrała kobieta twierdząca, że przez wiele lat była związana z Polskim Stronnictwem Ludowym.
- Powiedziała, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, bo jakie oni szkodliwe decyzje podejmują dla Polski i jak Trzecia Droga ich oszukała. Ale nie o tym chciałem powiedzieć. Powiedziała, że choć jest z Łęcznej, to bardzo się boi, że obecny rząd nie będzie rozwijał portu kontenerowego w Świnoujściu. To są naczynia połączone. Brawa dla tej pani - powiedział były premier.