Czeka nas nowa wojna? Gwałtowna eskalacja sporu
Sytuacja w Kosowie znów jest napięta. Zachód sankcjami chce zmusić do jej uspokojenia. - Robimy wszystko, aby nie doszło do kolejnej Ukrainy - zapewnia Miroslav Lajcak, specjalny wysłannik UE ds. dialogu Prisztina-Belgrad.
19.06.2023 | aktual.: 19.06.2023 09:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po tym, jak w 1999 roku w Kosowie interweniowały wojska NATO, miejscowa ludność mogła zawalczyć o niepodległość. Kosowianie ogłosili ją w 2008 roku. Ich niepodległość została uznana zarówno przez USA, jak i większość państw UE.
Konflikt z Serbią o północną część kraju nie pozwala im jednak na uzyskanie pełni praw, jako państwo. W ostatnim czasie doszło do gwałtownej eskalacji sporu, na co Zachód postanowił zdecydowanie zareagować w obawie przed kolejną wojną.
- Robimy wszystko, aby nie doszło do kolejnej Ukrainy. Dlatego promujemy proces normalizacji - zapewnił Miroslav Lajcak, specjalny wysłannik UE ds. dialogu Prisztina-Belgrad w wywiadzie dla Euronews Albania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unia Europejska i Stany Zjednoczone już częściowo zamroziły pomoc finansową. Zachód grozi jednak całkowitym jej wstrzymaniem, a bez niej Kosowo nie przetrwa. Może także zrzec się roli adwokata interesów Prisztiny na scenie międzynarodowej. Oznaczałoby to koniec starań Kosowa o członkostwo w organizacjach międzynarodowych, a w perspektywie w NATO i UE.
Zachód grozi także wycofaniem wojsk stabilizacyjnych. Bez nich jednak konflikt może eskalować do nieznanych dotąd rozmiarów.
Albański pokaz siły
Do przesilenia doszło kilka tygodni temu. Najpierw Serbowie, podjudzani przez Belgrad, zbojkotowali lokalne wybory. Na burmistrzów wybrano etnicznych Albańczyków, przy frekwencji wynoszącej ok. 1,5 proc.
Ci wkroczyli do ratuszy, a premier Kurti argumentował, że ich władza jest całkowicie legalna. Nowi burmistrzowie mieli za sobą formacje paramilitarne. To było punktem zapalnym. Niezadowoleni Serbowie wyszli na ulice.
Serbowie zaatakowali siły stabilizujące KFOR, które miały rozdzielać zwaśnione strony. Kilkudziesięciu żołnierzy zostało rannych, a NATO zdecydowało o wzmocnieniu obecności, wysyłając około 500 tureckich żołnierzy.
- UE i USA pokazały obu stronom, że są obiektywne i po równo naciskają na nie na znalezienie rozwiązania. UE i USA nałożyły teraz sankcje na Kosowo, ale USA były głównym sponsorem niepodległości Kosowa. Jest to więc dowód dla Serbii, że są obiektywni - komentuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Michael Leigh, ekspert think tanku GMFUS.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Starcia w Kosowie, są ranni. Wiadomo co z polskimi żołnierzami
Źródło: "Rzeczpospolita"