Zabójca Stefan W. Resort sprawiedliwości w sporze z sędziami, Ziobro chce zaostrzyć prawo

Ministerstwo sprawiedliwości broni się przed zarzutami środowiska adwokatów w sprawie Stefana W. Przedstawia dane z raportu, które wskazują, że w innych krajach, W. za napady z bronią w ręku na instytucje bankowe i rozbój przesiedziałby w więzieniu kilkadziesiąt lat. Zbigniew Ziobro zapowiada nowelizację kodeksu karnego.

Zabójca Stefan W. Resort sprawiedliwości w sporze z sędziami, Ziobro chce zaostrzyć prawo
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Michał Wróblewski

Nowelizacja ma radykalnie zaostrzyć kary dla przestępców. Według informacji Wirtualnej Polski, projekt czeka na akceptację premiera.

Od kilku dni - po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - w przestrzeni publicznej pojawiają się pytania, czy Służba Więzienna i policja w ostatnich latach prawidłowo działały w sprawie Stefana W. Mężczyzna siedział wcześniej w więzieniu jedynie pięć lat - za cztery (!) napady z bronią w ręku na instytucje bankowe.

Resort sprawiedliwości w osobach Zbigniewa Ziobry i Patryka Jakiego - który nadzoruje więziennictwo - broni działań Służby Więziennej.

- Z danych, które pochodzą ze Służby Więziennej wynika, że policja przekazała informacje, iż ma wiedzę operacyjną o tym, że sprawca [Stefan W.] deklarował możliwość popełnienia podobnego przestępstwa i że jest krytyczny wobec wyroku, który został wobec niego orzeczony wcześniej przez sąd. Wówczas Służba Więzienna podjęła wszystkie prawnie możliwe działania. Przeprowadziła rozmowy z samym osadzonym, który kończył odbywanie kary, jak również ze wszystkimi współosadzonymi. A także z psychologiem i wychowawcą. Z ustaleń Służby Więziennej nie wynikało, aby sprawca deklarował zachowania agresywne - czy to w stosunku do siebie, czy do osób trzecich. Wtedy Służba Więzienna zdecydowała się poinformować o tym policję, wiedząc, że sprawca wychodzi na wolność, i taka informacja zwrotna do policji trafiła - ze wskazaniem również, po jego wyjściu, że został w określonym czasie zwolniony. Bo odsiedział swoją karę - wyjaśnia minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Jak dodaje: - Często wobec sprawców, którzy po raz pierwszy zostali skazani, jest stosowana taka praktyka, że są przedterminowo wypuszczani na wolność. W tym przypadku Służba Więzienna się nie zgodziła, trzykrotnie odmawiała.

Faktycznie było tak, że - o czym pisze również "Gazeta Wyborcza" - policja, mając już informację zwrotną z zakładu karnego i wiedząc także o obawach matki Stefana W., nie objęła W. obserwacją, gdy wyszedł na wolność.

Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku nie odpowiada na pytania w tej sprawie.

Patryk Jaki w rozmowie z Wirtualną Polską mówi dziś: - Jako wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za więziennictwo, nakazałem Służbie Więziennej bardziej wnikliwe analizowanie każdego wniosku o przepustkę, co spowodowało niemal trzykrotny spadek ich udzielenia w stosunku do 2015 roku. A przypominam, że Stefanowi W. Służba Więzienna ani razu nie zgodziła się na udzielenie przepustki w czasie odbywania kary, jak również nie popierała jego wniosków o przedterminowe zwolnienie.

Sam Zbigniew Ziobro, pytany na antenie radiowej Jedynki o ocenę kary pięciu lat więzienia, którą zasądzono zabójcy prezydenta Gdańska za napady na banki, ocenił. - Jest to niska kara. Jestem krytyczny wobec takich orzeczeń. Uważam, że napady na banki powinny być karane surowiej.

W rozmowie z WP Patryk Jaki mówi z kolei, że "jeśli taki sprawca, jak Stefan W., który zabił prezydenta Pawła Adamowicza, kończy karę, to Służba Więzienna nie może nic mu zrobić". - Służba wykonuje tylko wyrok sądu. Wyrok, który niestety, w tym przypadku był za niski - twierdzi polityk.

Mecenas Jacek Dubois krytykuje te słowa: - Teza Patryka Jakiego, że winny jest sąd, bo orzekł za małą karę, jest abstrakcyjna i nie zasługuje na intelektualny komentarz. To nie wielkość kary sprawia, że człowiek chce odwetu. To nie surowość kary, a jej sprawiedliwość powoduje, że człowiek się resocjalizuje. Słowa Patryka Jakiego to zupełnie antynaukowa teza - mówi adwokat.

- Stefan W. przez pięć lat przebywał w zakładzie karnym. To był czas, w którym mógł i powinien być resocjalizowany i leczony. Za to odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości - przekonuje z kolei w rozmowie z WP prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia".

Polska karze łagodnie

Resort sprawiedliwości się broni. Przedstawia dane z projektu "European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics". Z informacji w nim zawartych wynika, że Polska jest na szarym końcu, jeśli chodzi o karanie przestępców skazanych za rozbój - jak Stefan W. - w krajach europejskich (nie mówiąc o USA, gdzie często karą za wielokrotny rozbój i napad z bronią w ręku jest kilkukrotne dożywocie).

Obraz
© Min. Spraw. | Min. Spraw.

W Polsce, w przypadku rozboju, jeśli chodzi o bezwględne pozbawienie wolności, aż 93 proc. kar to od roku do 5 lat. Jeśli chodzi o 5 lat lub więcej, odsetek wynosi jedynie 4 proc.

Porównując to do kar w innych krajach, wypadamy blado. Przykład?

Na Węgrzech i Słowacji karę bezwzględnego pozbawienia wolności w wysokości 5 lat lub więcej wymierzono połowie przestępców skazanych za rozbój. W Holandii przykładowo tylko 32 proc. kar za rozbój wynosi poniżej pięciu lat. Na Węgrzech i w Austrii - odpowiednio 42 proc. i 47 proc.

W Polsce mamy też w - porównaniu z innymi krajamu europejskimi - najwięcej kar pozbawienia wolności w zawieszeniu.

- Dane te potwierdzają wątpliwości wielu osób w zakresie niskich kar za takie zbrodnie, jakie popełnił Stefan W. Być może ta sprawa przyniesie refleksję środowisku sędziowskiemu, pokazując, że nawet jeśli wydając wyrok skazani liczą na resocjalizację, to powinna ona trwać znacznie dłużej. Od wielu miesięcy w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad kompleksową nowelizacją kodeksu karnego, której założeniem jest m.in. podwyzszenie dolnych "widełek" kar wielu przestępstw - komentuje w rozmowie z WP Patryk Jaki.

Zbrodni nie sposób byłoby zapobiec

Trudno dziś powiedzieć, kto zawinił w sprawie Stefana W.

Dziennikarka zajmująca się wymiarem sprawiedliwości Ewa Siedlecka z tygodnika "Polityka" pisze, że "w sprawie Stefana W. można się doszukać zaniedbania, ale gdyby go nie było, i tak prawdopodobnie nie zapobiegłoby to zbrodni". - Służba więzienna zrobiła więc wszystko, co mogła - zauważa publicystka.

Niektórzy nasi rozmówcy z obozu władzy zajmujący się sprawą Stefana W. wskazują, że być może to policja zignorowała zagrożenia w związku z wyjściem W. na wolność.

Ale czy inwigilacja Stefana W. ze strony policji zapobiegłaby tragedii?

- Stefan W. miał prawo przyjść na finał Wielkiej Orkiestry, miał prawo stać pod sceną. Policjant musiałby dosłownie siedzieć mu na karku, żeby powstrzymać go przed wtargnięciem na nią (...). Koniec końców nie wygląda na to, by w tej sprawie policja czy służba więzienna zaniedbały czegoś, co zapobiegłoby tej zbrodni - pisze Ewa Siedlecka.

Sama policja przekonuje, że nie mogła Stefana W. inwigilować po wyjściu z więzienia. Fakt, że ktoś jest chory psychicznie, nawet jeśli w przeszłości popełnił przestępstwo, nie jest wystarczającym powodem do stałej inwigilacji. Byłoby to nadużyciem prawa - tłumaczą osoby zorientowane w temacie.

Tyle że i ta teoria ma swoich przeciwników - przede wszystkim po stronie resortu sprawiedliwości. Niektórzy wskazują, że policja miała podstawy, by obserwować W., bo tydzień wcześniej matka mordercy Pawła Adamowicza informowała policję, że jej syn stanowi zagrożenie.

Służba Więzienna ma przez to za złe policji. Bo funkcjonariusze nie wskazali matki Stefana W. jako źródła wiedzy. A mieli wiedzieć o zapowiedziach mężczyzny, że po wyjściu z więzienia "weźmie maczetę i pojedzie do Warszawy".

Z notatki, którą przekazali nam nasi informatorzy wynika, że policja miała większe pole manewru: "Ustawodawca dopuszcza możliwość zatrzymywania przez Policję osób stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia (tzw. zatrzymanie prewencyjne). Krąg osób, które mogą zostać w jego ramach zatrzymane, jest szeroki - obejmuje on osoby, które swoim zachowaniem stwarzają uzasadnione podejrzenie, że zamierzają popełnić przestępstwo lub wykroczenie, czynu takiego się dopuściły bądź zagrażają porządkowi i bezpieczeństwu publicznemu" - czytamy w dokumencie.

Wciąż czekamy na stanowisko policji w tej sprawie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisstefan w.ministerstwo sprawiedliwości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (443)