Prezes "Iustitii" odpiera atak na sędziów. W sprawie Stefana W. widzi błędy resortu sprawiedliwości
- Stefan W. przez pięć lat przebywał w zakładzie karnym. To był czas, w którym mógł i powinien być resocjalizowany i leczony. Za to odpowiada ministerstwo sprawiedliwości - mówi WP prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia".
16.01.2019 | aktual.: 17.01.2019 08:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Stefan W. cztery razy napadał w swoim życiu z bronią w ręku i sędzia orzeka wyrok jedynie pięciu lat pozbawienia wolności. Kłóci się to z moim poczuciem sprawiedliwości. I to jest, w mojej ocenie, najważniejszy obszar refleksji po tej tragedii - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski. - To przykre, że to najważniejszy obszar refleksji. To może oddaje właśnie miałkość działania ministerstwa - odpowiada na te słowa prof. Krystian Markiewicz, prezes "Iustitii".
Nadzorującego służbę więzienną wiceszefa resortu sprawiedliwości pytaliśmy o to, czy W. - morderca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - powinien był wychodzić po pięciu latach z więzienia i co mogło zrobić państwo. Patryk Jaki stwierdził, że "Służba Więzienna miała w tym przypadku związane ręce".
Zobacz także
"Pomysł resortu: dożywotnie izolowanie"
Inny rozmówca reportera WP z resortu sprawiedliwości mówi, że w Polsce "jest generalnie bardzo liberalna linia orzecznicza stosowana przez sądy". - Gdy przychodziliśmy do władzy i spojrzeliśmy w statystyki, okazało się, że połowa przestępców otrzymywała kary w zawieszeniu. A mądre społeczeństwo, mądre państwo, powinno potrafić takich ludzi izolować. Jak w USA. W USA taki Stefan W. dostałby 100 lat więzienia za to, co zrobił, zanim zabił prezydenta Gdańska - mówi osoba z ministerstwa.
- Każdy sędzia wydając orzeczenie robi to na podstawie przepisów prawa, które są uchwalane przez polityków. I na podstawie faktów - zauważa prof. Markiewicz. - Jeśli sąd, mówiąc kolokwialnie, zamyka młodego człowieka w więzieniu, to nie tylko po to, żeby go wyizolować, ale po to, żeby wobec niego została przeprowadzona resocjalizacja lub terapia. Bo jeśli będę się kierował logiką, że jest tylko kwestia izolacji, to rozumiem, że aby zapobiec jakimś zdarzeniom, wszyscy powinni być zamykani na całe życie i nikt nie powinien z nimi pracować. Po prostu najlepiej wrzucić do zimnego lochu i zapomnieć - ocenia sędzia.
Zdaniem naszego rozmówcy "zgodnie z logiką ministerialną za każde przestępstwo poważniejsze powinna być tylko jedna kara-dożywotnie izolowanie kogoś".
"Jak źle musi być w więzieniu, gdzie siedział W.?"
Sędzia twierdzi, że Polakom wmówiono poczucie bezpieczeństwa przez uchwalenie tzw. "ustawy o niebezpiecznych skazanych". - Dlaczego w takim razie zakład karny nie mógł skorzystać z tej ścieżki, czy zabrakło prawidłowej diagnozy zaburzeń skazanego? Sąd nie zastąpi pomocy społecznej, lekarzy i więzienników, bo to do nich należy wyprostowanie skazanego, który odbywa karę za konkretny, jednostkowy czyn i często dopiero z tą chwilą wychodzą na jaw nowe informacje o takim skazanym - ocenia.
- Jest dużo pytań bez odpowiedzi, wartych wyjaśnienia i mam wrażenie, że aktywność medialna zainicjowana przez wiceministra Jakiego jeszcze, gdy przeżywamy żałobę, ma skierować dyskusję na boczne tory, odrzucić obszar jego odpowiedzialności. Dobiegają nas bardzo niepokojące sygnały, że ośrodek w Gostyninie, gdzie umieszcza się niebezpieczne osoby po zakończeniu kary, jest przepełniony, brakuje kadry do pracy z osadzonymi. Apele do ministrów zdrowia i sprawiedliwości o poprawę sytuacji w ośrodku od kilku lat pozostają bez odpowiedzi. W zeszłym roku na konferencję zorganizowaną przez psychiatrów i psychologów z tego ośrodka, nie przyszedł nikt z Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeśli tak to wygląda w sztandarowym ośrodku, to jak źle musi być w zwykłym więzieniu, gdzie siedział Stefan W.? - zastanawia się sędzia.
"Odfajkować" kryzys
Pytany przez WP o ocenę, czy wyrok pięciu lat pozbawienia wolności Stefana W. za napady na banki był za niski, nie chce zajmować stanowiska. - Jeżeli za chwilę usłyszymy, że trzeba podnieść minimalne zagrożenie karą o kilka lat, to będzie znaczyło, że ten, kto to zgłasza, nie chce prawdziwych zmian, chce tylko "odfajkować" kryzys i wmówić, że to był problem wysokości kary. Ale przecież ten konkretny sprawca przez 5 lat przebywał w zakładzie karnym. To był czas, w którym mógł i powinien być resocjalizowany i leczony. Za to odpowiada ministerstwo sprawiedliwości. Jaką pracę wykonano z tym skazanym? Gdyby dostał wyrok nie 5, a 8 lat, to i tak bez resocjalizacji tragedii byśmy nie uniknęli - podsumowuje.
Służba Więzienna wydała w środę oświadczenie na temat Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza. "Skazany Stefan W. nie odbywał kary w systemie terapeutycznym. W wyroku z 2014 r. Sąd nie orzekł o zastosowaniu wobec skazanego środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym ani o potrzebie wykonywania kary w systemie terapeutycznym. Schizofrenia paranoidalna jest chorobą psychotyczną, więc zakładając, że skazany cierpiał na to schorzenie - nie jest ono podstawą do zastosowania art. 96 § 1 k.k.w. i skierowania skazanego do odbywania kary w 'systemie terapeutycznym'" - czytamy w oświadczeniu.
Jak podaje Służba Więzienna, Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy. Był również leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie. Nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania kary w systemie terapeutycznym.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl