Zaatakowali Rosję. "Duże tempo natarcia", 10 tys. żołnierzy w akcji
- To prowokacja reżimu kijowskiego na dużą skalę - powiedział Władimir Putin, który po ponad dobie zdecydował się skomentować wydarzenia w obwodzie kurskim. Siły ukraińskie - w liczbie nawet do 10 tys. - wkroczyły tam we wtorek rano i zajęły trzy wsie. Trwają bitwy o kolejne. Wspólnie z ekspertami tłumaczymy, co takim ruchem mogłaby osiągnąć Ukraina.
08.08.2024 | aktual.: 08.08.2024 06:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wtorek, godz. 3 rano czasu lokalnego. Na odcinku kilkuset metrów setki żołnierzy i dziesiątki pojazdów opancerzonych przekraczają w kilku miejscach granicę z obwodem kurskim w Rosji. Tamtejsi korespondenci wojenni donoszą, że trwają ciężkie walki. Przez kilka godzin rosyjskie ministerstwo obrony milczy, podobnie jak Kijów.
Wkroczyli do Rosji. Zajęli kilka miejscowości
Dopiero po sześciu godzinach Rosjanie przyznają, że faktycznie doszło do infiltracji przez "wrogie grupy dywersyjno-szturmowe", które jednak miały zostać natychmiast rozbite. Uspokajające komunikaty wydawała także Federalna Służba Bezpieczeństwa. Tymczasem pomimo oficjalnych zapewnień ze strony rosyjskiego MON i FSB, korespondenci wojenni sprzyjający Kremlowi przez cały dzień relacjonowali postęp sił ukraińskich w obwodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W środę rano niezależny rosyjski portal Meduza, powołując się na kanał Rybar na Telegramie, którego źródła zbliżone są do rosyjskiego MON, poinformował, że siły ukraińskie opanowały trzy wsie w obwodzie kurskim. "Udało im się zająć umocnione pozycje w strefie przygranicznej" - czytamy. Według tych doniesień żołnierze ukraińscy zajęli miejscowości Nikołajewo-Darjino, Darjino i Swierdlikowo. Obecnie trwają walki w Gonczarowce i Ołeszni (stan na środę na godz. 10 czasu polskiego).
Ukraińcy uderzyli w "miękkie podbrzusze"
Jaki cel może mieć ukraińska akcja? - Jest to przejęcie inicjatywy operacyjnej od Rosjan, którzy cały czas napierają na kierunek Donbasu. Mają sporo sukcesów, ale siły rosyjskie przemieszczają się z prędkością kilku kilometrów na miesiąc - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ppłk. rez. Maciej Korowaj, ekspert w dziedzinie rosyjskiej taktyki wojskowej.
Wojskowy dodaje, że Ukraińcy uderzyli w "miękkie podbrzusze". - W obwodzie kurskim stacjonowały pułki rezerwowe i część batalionów granicznych. Jest też sporo jednostek Rosgwardii i jeden pułk Achmat. Znajdował się też tam 104. pułk powietrzno-desantowy z 76. armii. To nie są siły, które mogą powstrzymać Ukraińców. Rosjanie będą zatem zmuszeni do przerzucenia części sił z aktywnych odcinków frontu - podkreśla.
Ilu Ukraińców mogło wkroczyć do obwodu kurskiego? Pierwsze informacje mówiły o ok. 100-osobowej grupie. Następnie rosyjski MON stwierdził, że było to 300 osób i kilkanaście sztuk ciężkiego sprzętu. Kanał Rybar podaje z kolei, że na terytorium obwodu kurskiego wtargnęło do 400 żołnierzy ukraińskich, a około 2 tys. znajduje się w pobliżu granicy.
- To może wskazywać na to, że Ukraińcy wprowadzają siły wystarczające do pokonania przeciwnika, zajmują teren i się na nim okopują. Następnie wprowadzane są świeże siły, które atakują kolejne rubieże. To schodkowy sposób atakowania. Powoduje to, że w ciągu zaledwie doby Ukraińcy weszli na głębokość ok. 10-12 kilometrów, a to bardzo duże tempo natarcia - dodaje Korowaj.
Nawet 10 tys. żołnierzy
Kanał Dwa Majora (rosyjski kanał ze źródłami zbliżonymi do Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji) szacuje, że w obwodzie kurskim może przebywać nawet do 10 tys. żołnierzy ukraińskich.
- Załóżmy, że jeżeli Ukraińcy mają tam zgrupowanie ok. 10 tys. żołnierzy, to Rosjanie muszą mieć co najmniej połowę do tego, żeby ich jedynie powstrzymać. Czyli cała rosyjska brygada licząca 5 tys. wojskowych będzie jedynie usiłowała zatrzymać natarcie. Uważam, że Ukraińcy nie mają tam 10 tys., tylko znacznie więcej żołnierzy. To oznacza, że Rosjanie będą musieli przerzucić tam cały korpus albo armię, ale to wciąż będą siły potrzebne jedynie do zatrzymania natarcia. Jeśli Ukraińcy wejdą dalej i okopią się na miejscu, to Rosjanie do ich wypchnięcia będą potrzebowali pięć razy więcej żołnierzy - wylicza ekspert.
Jeśli zatem założymy, że do obwodu kurskiego wdarło się 10 tys. Ukraińców, to do ich pokonania Rosja musi przerzucić 50 tys. żołnierzy z aktywnych części frontu.
Zobacz także
W ocenie Meduzy wydarzenia w obwodzie kurskim świadczą o tym, że ukraińska operacja była przygotowywana od dłuższego czasu i sądząc po liczbie żołnierzy nieopodal granicy - może potrwać jeszcze co najmniej kilka dni.
"Cała Sudża płonie". Co ze stacją pomiarową?
Według kanałów Archangieł Specnaza i Dwa majora siły ukraińskie przesuwają się w kierunku miasta Sudża, którego mieszkańcy mieli zostać ewakuowani. Celem władz w Kijowie może być m.in. zniszczenie stacji pomiaru gazu w Sudży - przekazały źródła rosyjskie.
W środę o godz. 15 czasu polskiego pojawiły się doniesienia, że miasto zostało zdobyte przez siły ukraińskie. Ostrzał miejscowości miał trwać kilkanaście godzin, a mieszkańcy skarżyli się, że władze zostawiły ich na pastwę losu.
Kanał Baza opublikował nagranie jednego z duchownych, który twierdzi, że "miasto jest w ruinie", a cywile schronili się w lokalnym kościele. - Cała Sudża płonie - mówi na nagraniu duchowny. W tle słychać eksplozje.
Jednocześnie stacja pomiarowa miała zostać zajęta przez Ukraińców. To jedyna linia tranzytowa dla dostaw rosyjskiego surowca do państw Europy Środkowej i Zachodniej. W maju 2022 roku strona ukraińska odmówiła przyjęcia gazu przez stację pomiarową "Sachranowka" w obwodzie ługańskim, ponieważ znajduje się ona pod kontrolą sił rosyjskich.
Z kolei tłoczenie gazu przez terytorium Białorusi ustało w maju 2022 roku, kiedy to Polska wypowiedziała stosowną umowę z Gazpromem.
Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka to, czego jesteśmy świadkiem to kolejne działania rajdowe Ukrainy, których już w przeszłości było kilka - zarówno w obwodzie biełgorodzkim, jak i kurskim.
- To działania rajdowe połączone z rozpoznaniem walką zamiarów Rosjan. Ukraińcy od dłuższego czasu obawiają się uderzenia od północy z kierunku kurskiego i biełgorodzkiego, oraz w kierunku na zachód od Charkowa. Rosjanie chcieliby pewnie okrążyć Charków, czego obawiali się Ukraińcy, stąd te uderzenia, które mają na celu rozpoznać zamiary Rosjan - mówi w rozmowie z WP były dowódca wojsk lądowych.
Drugim celem działań rajdowych jest "destrukcja systemów administracyjnych i logistycznych armii rosyjskiej na ternie obu obwodów". - Poprzez takie działania wprowadzają także zaburzenia w funkcjonowaniu społeczności rosyjskiej na tych terenach. Czyli wprowadzają niepokój i brak wiary w zdolności armii rosyjskiej - podkreśla.
Generał Skrzypczak podkreśla, że sukces tego rajdu dowodzi także temu, że Rosjanie nie utrzymują w pobliżu sił szybkiego reagowania, które mogłyby zostać natychmiast wykorzystane.
Zobacz także
Pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa w Rosji
W środę o godz. 13 odbyło się pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, którą zwołał rosyjski dyktator Władimir Putin. W spotkaniu wzięli udział szefowie wszystkich agencji bezpieczeństwa, obu izb parlamentu, a także minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, były prezydent Dmitrij Miedwiediew i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu.
- Jak wiecie, reżim w Kijowie podjął kolejną prowokację na dużą skalę, ostrzeliwując z różnych rodzajów broni, w tym rakiet, budynki cywilne, mieszkalne i karetki pogotowia - stwierdził dyktator. - Proszę także rząd o pilne zajęcie się tą sprawą - dodał.
Z kolei po godz. 16 na kolejnej naradzie z szefami MON, FSB i Sztabu Generalnego Putinowi zaraportowano, że "natarcie sił ukraińskich w obwodzie kurskim zostało zatrzymane".
- 6 sierpnia o godzinie 5:30 Ukraińskie Siły Zbrojne rozpoczęły ofensywę z grupą liczącą do 1000 żołnierzy, aby zająć część rejonu sudżenskiego. Według Ministerstwa Obrony straty ukraińskiego wojska wyniosły 315 osób (co najmniej 100 zabitych i 215 rannych). Zniszczono 54 pojazdy opancerzone, w tym 7 czołgów. Operacja zakończy się pokonaniem wroga i dotarciem do granicy państwowej – powiedział szef sztabu Walerij Gierasimow.
Zacharowa apeluje do społeczności międzynarodowej, Kijów milczy
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa uznała, że "barbarzyński atak Kijowa w obwodzie kurskim był próbą zasiania paniki i pokazania pozorów aktywności na tle ciągłych niepowodzeń Sił Zbrojnych Ukrainy".
Zobacz także
- Moskwa wzywa społeczność międzynarodową, aby nie stała z boku i zdecydowanie potępiła przestępcze działania reżimu w Kijowie - powiedziała rzeczniczka MSZ.
Kijów nie potwierdził ani nie zaprzeczył swojemu udziałowi w operacji.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski