Z konstytucją na grzybach [OPINIA]
Chciałbym mieć tak dobry humor jak wszyscy politycy opozycji, którzy wyśmiewają Jarosława Kaczyńskiego rozprawiającego o wolności grzybobrania i jednocześnie nie mogą przekonać Polaków do tego, że są lepszym wyborem niż tenże Kaczyński.
07.08.2023 | aktual.: 04.10.2023 12:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Donald Tusk obwieścił na Twitterze: "Kaczyński oświadczył, że stawką tych wyborów jest wolność grzybobrania. Trochę dziwnie się czuję, mając takiego rywala...".
Faktycznie na miejscu Tuska można poczuć się dziwnie: główny rywal wygaduje takie banialuki, a i tak wyprzedza we wszelkich sondażach oświeconych Europejczyków rozprawiających o demokracji i potrzebie przestrzegania konstytucji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pamięć o grzybach
Wyjaśnijmy coś na wstępie: czy będzie dalej rządziło Prawo i Sprawiedliwość, czy będzie rządziła Koalicja Obywatelska, ludzie będą mogli chodzić na grzyby.
Wbrew temu co mówią ludzie z PiS oraz Suwerennej Polski, nikt nie zamknie lasów przed obywatelami. Chyba że trafią się kolejni geniusze w Ministerstwie Zdrowia i wymyślą, że trzeba zamknąć lasy, by chronić Polaków przed transmisją wirusa.
Unia Europejska wcale nie chce zakazać Polakom wchodzenia do lasów. Niemcy nie wykupią ani sosen, ani szyszek, ani ziemi.
Jednocześnie jednak wyśmiewanie Jarosława Kaczyńskiego, który mówi o grzybach, chwyta być może na Twitterze czy TikToku, ale świadczy o oderwaniu od rzeczywistości i tego, co naprawdę interesuje Polaków.
Kaczyński - co ostatnio wcale mu się często nie zdarzało - powiedział coś, co ludzie zapamiętają i zrozumieją. Nie powiedział tego zresztą przez przypadek. Widać, że leśno-grzybiarski temat został przez rządzących zaplanowany.
Z banalnej kwestii grzybobrania udało się Prawu i Sprawiedliwości uczynić temat polityczny. I udało się ustawić w roli tych, którzy zbieraczy grzybów bronią.
Zobacz także
Obdzwoniony przez grzybiarzy
Wiem, jak to wszystko brzmi. Światli czytelnicy łapią się teraz za głowy, zastanawiając się, co ten pismak wypisuje za bzdury. Klawiatury wpływowych twitterowiczów już się grzeją, by można było szybko napisać, że "Słowik obdzwoniony przez PiS i dlatego broni Kaczyńskiego".
Szkopuł w tym, że ja bynajmniej nie bronię Kaczyńskiego; obiektywnie rzecz ujmując – mówi on przecież nieprawdę, przekonując że Unia Europejska będzie chciała położyć łapę na polskich lasach. Po prostu - obserwując już kilkanaście kampanii wyborczych - nauczyłem się, że kluczowe są proste hasła. Czym sprawa bardziej banalna i bliższa życiu obywateli, tym lepiej.
Dlatego też kwestia tego, czy lasy będą państwowe, czy prywatne, czy będzie można do nich swobodnie wchodzić, czy też ktoś poustawia szlabany i będzie kasował po piątaku za wejście - może być istotniejsza wyborczo niż się wszystkim prześmiewcom wydaje.
Emocje jak na grzybach
Inna rzecz, że Jarosław Kaczyński w ostatnich miesiącach nie jest w najlepszej formie. I nie mam na myśli kwestii zdrowotnych, tylko zmysł polityczny. Narzucanie kolejnych tematów idzie prezesowi PiS jak po grudzie: nie chwyciły kwestie socjalne (800 plus, bezpłatne autostrady czy darmowe leki zostały uznane za coś, co się Polakom po prostu należy; ludzie się tym nie emocjonują), mało kto mówi o imigrantach i tym, czy powinni oni przyjeżdżać do Polski, czy nie.
Kiepsko idzie też z budowaniem agendy politycznej wokół tematu bezpieczeństwa. Tu bez wątpienia rządzącym nie pomogła kwestia rakiety, która spadła na polskiej ziemi (co przeoczono) oraz białoruskich śmigłowców, które latały nad polską ziemią (co również przeoczono, tzn. zauważyli to mieszkańcy Białowieży, a nie zauważyło wojsko).
Kolejne ataki na Donalda Tuska też nie rezonują tak, jak rządzący mogliby tego oczekiwać. Bądź co bądź, nawet wyborcy PiS nie emocjonują się już najmocniejszymi słowami padającymi z ust Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Tuska. I nic w tym dziwnego, skoro lidera Koalicji Obywatelskiej od co najmniej kilkunastu miesięcy rządowe media przedstawiają jako stuprocentowe zło.
Tu docieramy do pewnego paradoksu: wolność grzybobrania może okazać się najtrafniejszym pomysłem Kaczyńskiego.
Co to mówi o PiS? Sporo.
Co to mówi o tych, którzy drżą o to, czy uda im się odsunąć PiS po ośmiu latach rządów? Niewykluczone, że jeszcze więcej.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl