Szaleństwa prokuratora Zbigniewa Ziobry [OPINIA]
Po ośmiu latach reform wymiaru sprawiedliwości doszliśmy do etapu, w którym z jednej strony anonimizuje się uzasadnienia wyroków na zasadzie "A. H., niemiecki zbrodniarz wojenny austriackiego pochodzenia", a z drugiej - na konferencji prokuratora generalnego bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, w jego obecności, ujawnia imię i nazwisko pokrzywdzonej w sprawie Mariki.
Zapewniam Was, Drodzy Czytelnicy: bardzo, bardzo, bardzo chciałbym pisać o kolejnych osiągnięciach ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednym. Niestety się nie da. Zbigniew Ziobro postanowił bowiem udowodnić, że jego wyskoki można co najwyżej obśmiewać.
Tym razem kompan Ziobry, prokurator Tomasz Szafrański, ujawnił dane pokrzywdzonej w głośnej medialnie sprawie. Zrobił to bez żadnego istotnego powodu; bez jakiejkolwiek przyczyny doprowadził do napiętnowania zaatakowanej przez nowych bohaterów ziobrystowskiej zgrai kobiety.
Guru do spraw karnych
Prokurator krajowy od kilku już dni nie wymierzał palca wskazującego w kierunku obiektywów i nie pohukiwał, że kolejne osoby poniosą konsekwencje swoich karygodnych czynów. A jako że w środę niewiele się w kraju działo, bo żyliśmy jedynie białoruską prowokacją wojskową, sporem dyplomatycznym między Polską a Ukrainą oraz zapowiedzią pilnego spotkania premiera na przesmyku suwalskim z prezydentem Litwy, Ziobro postanowił zorganizować konferencję prasową.
Zobacz więcej: Ziobro odwołuje. Dyscyplinarka po sprawie Mariki
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Temat: biedna Marika, na której sąd dokonał rozboju poprzez skazanie biednej Mariki za rozbój na trzy lata pozbawienia wolności (dla jasności: ja wiem, że to idiotycznie brzmi, ale przecież nie ja wybrałem ministra sprawiedliwości). I biedny kolega Mariki, który wraz z nią dokonywał rozboju/nierozboju (niepotrzebne skreślić), a ma zamiłowanie do nazistowskich symboli i ubrań. Ale akurat o brunatnym koledze Mariki Zbigniew Ziobro mówi niewiele.
Suwerennopolskich guru do spraw karnych jest dwóch. Naczelnym jest Marcin Warchoł. On jednak w siedzibie prokuratury nie mógł się stawić - być może rozdawał jakieś garnki albo ekspresy do kawy kołom gospodyń wiejskich kupione ze środków funduszu mającego na celu pomoc pokrzywdzonym przez przestępców.
Był więc drugi guru: prokurator Tomasz Szafrański.
Szafrańskiego przeciętny Czytelnik może nie znać, więc spieszę z krótką informacją, że to całkiem sympatyczny i inteligentny człowiek. Jest też błyskotliwie złośliwy, co cenię, a co jest deficytowe u osób piastujących wysokie urzędy. Można z nim porozmawiać przy kawie na wiele tematów. Choćby o tym, czy należy przestępców wieszać na latarniach. Gdy się o tym mówi, od razu kawa prokuratora Szafrańskiego robi się słodsza.
Zobacz także: Ziobro z pilną konferencją. Grzmi o "skandalu"
Jak na prokuratora Szafrański ma tylko jedną wadę: nie zna się na prokuratorskiej robocie. Ale przecież nikt nie jest idealny.
I tenże Tomasz Szafrański postanowił wziąć na swe barki wyjaśnienie opinii publicznej, że Marika nie powinna zostać skazana, a przynajmniej nie powinna zostać skazana za rozbój. Prokurator negatywnie ocenił uzasadnienie sporządzone przez sąd, który Marikę skazał.
A jako że Szafrański to człowiek oczytany, to zaczął fragmenty uzasadnienia oglądającym konferencję czytać. Przeczytał między innymi imię i nazwisko pokrzywdzonej, czyli kobiety, która została napadnięta.
Nie podawaj dalej
Uznałbym to za głupią wpadkę. Na zasadzie: chluby nie przynosi, ale przecież na latarni nikogo z tego powodu nie powiesimy. Bądź co bądź, lepiej latarnie i słupy oszczędzać na czasy, gdy przyjęta zostanie 347. nowelizacja Kodeksu karnego zaostrzająca odpowiedzialność za najpoważniejsze przestępstwa.
W Ministerstwie Sprawiedliwości uznano jednak, że fragment konferencji, podczas którego ujawnione zostają dane pokrzywdzonej, jest najciekawszy. I postanowiono go opublikować na profilu ministerstwa w jednym z serwisów społecznościowych.
Uważni użytkownicy Twittera, zwanego teraz X, szybko zaczęli udostępniać to nagranie i oburzać się, że Ziobro oraz Szafrański napiętnują zaatakowaną kobietę. Efekt był taki, że już pół Polski dowiedziało się, kim jest zaatakowana kobieta.
Jeśli ktoś z Was należy do tej drugiej połowy, to musicie uwierzyć mi na słowo, że było tak, jak napisałem. Nagrania publikować nie będziemy.
Osiągnięcia utajnione
Z tą anonimizacją bywa zabawnie. Przykładowo jako dziennikarz dowiaduję się niekiedy, że znana lub co najmniej wpływowa osoba zrobiła coś złego i zajmuje się nią prokuratura. Wysyłam więc pytania w tej sprawie, a prokuratura często mi odpowiada, że nie może mi nic powiedzieć, bo nie może odnosić się do danych konkretnych osób.
Zazwyczaj zresztą po kilku godzinach, a najdalej kilku dniach, o tej samej sprawie donoszą rządowe serwisy, które pozyskały informacje nie wiadomo skąd. To znaczy wiadomo, ale przecież publicznie nie napiszę, że prokuratorzy od Zbigniewa Ziobry to nieetyczne huncwoty.
Czytaj również: Wraca sprawa Mariki. Ziobro odtajni materiał dowodowy
Oczywiście gdy pytam o kogoś, kto ma jakiekolwiek związki z Prawem i Sprawiedliwością, rządowe media o tym nie donoszą. Informujemy my, gdy uda nam się potwierdzić w innym źródle niż prokuratura.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że z jednej strony śledczy tak bardzo chronią dane osobowe podejrzanych przed mediami. A nie muszą tego robić. Z drugiej - wychodzi sobie czołowy przedstawiciel prokuratury i ujawnia publicznie dane pokrzywdzonej. A tego robić mu nie wolno.
I ja oczywiście mogę się cieszyć, bo jest okazja to obśmiać, mam robotę, Zbigniew Ziobro sam dostarcza tematów tuzinami.
Tyle że ja naprawdę chciałbym w końcu coś napisać o reformie wymiaru sprawiedliwości. Tylko nie mogę, bo akurat w tej kwestii Zbigniew Ziobro wszystkie swoje osiągnięcia utajnił.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl
Zobacz również: Ujawniamy. Oto majątek Zbigniewa Ziobry i jego żony