Xi Jinping złoży wizytę w Moskwie. "Preludium do wojny światowej"
W przyszłym tygodniu chiński prezydent złoży wizytę w Rosji. Xi Jinping spotka się w Moskwie z Władimirem Putinem - informuje Reuters. "Obecna sytuacja jest jednocześnie niebezpieczna i smutna, bo zaczyna przypominać preludium do wojny światowej" - ocenia Lauri Nurmi w artykule opublikowanym na łamach "Iltalehti".
13.03.2023 11:44
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
W przyszłym tygodniu chiński przywódca spotka się w Moskwie z Władimirem Putinem.
Kilka tygodni temu Pekin opublikował swój "plan pokojowy" ws. zakończenia wojny w Ukrainie. Jednocześnie sekretarz stanu USA informował, że Chiny rozważają przekazanie broni i amunicji Rosji. Antony Blinken zaznaczył wówczas, że takie działanie wiązałoby się z "poważnymi konsekwencjami" w relacjach Chin i Waszyngtonu. Władze w Pekinie zaprzeczyły tym doniesieniom.
"Zachodnie kręgi wywiadowcze widzą w wizycie Xi znak, że Chiny rzeczywiście zamierzają zbroić Rosję" - podkreślił Lauri Nurmi w swojej publikacji opublikowanej w "Iltalehti".
Zdaniem autora artykułu "wojna w Ukrainie ma wymiar globalny i niestety również pod tym względem eskaluje".
Nurmi twierdzi, że Chinom zależy, by Rosjanie zwyciężyli, ponieważ "próbują związać Amerykanów w dwufrontowej wojnie obronnej". W tym kontekście zwraca on uwagę na to, że w czasie, gdy Ukraińcy walczą zachodnią, w tym amerykańską bronią, "kolejna wojna tli się już w Cieśnienie Tajwańskiej". "Jeśli Chiny zaczną zbroić Rosję, będą prowadzić z USA wojnę zastępczą" - podkreśla fiński publicysta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem "obecna sytuacja jest zarówno niebezpieczna, jak i smutna, ponieważ zaczyna przypominać preludium do kolejnej wojny światowej".
Nurmi zwrócił też uwagę na "plan pokojowy" Pekinu. Zaznaczył, że został sformułowany w taki sposób, że "Ukraina i jej sojusznicy nie mogli potraktować go poważnie". Autor zaznacza, że "Rosja i Chiny rzeczywiście chcą zmienić porządek świata, bo inaczej Xi nie pojawiłby się na Kremlu u boku Putina".
Poparcie Pekinu dla Moskwy "wymaga od demokracji jeszcze większej determinacji" - twierdzi autor publikacji. "Europejczycy nie mogą w pełni ufać, że kolejni prezydenci USA po Bidenie będą nadal wspierać cały kontynent" i dlatego "Europa musi wziąć się w garść".