Dezerter znaleziony w Chinach. "Nie porwały go fale"
Tajwański wojskowy, służący w jednostce na wysepce położonej w pobliżu chińskiego wybrzeża, zaginął w zeszłym tygodniu. Jego dowódcy podejrzewali, że z posterunku mogły go porwać morskie fale. Tymczasem żołnierz odnalazł się w Chinach. Wszystko wskazuje na to, że opuścił kraj, by i dołączyć do wrogów.
Zaginiony żołnierz był poszukiwany od czwartku. Jak donosi Reuters, Ministerstwo Obrony Tajwanu poinformowało wówczas, że żołnierz nie stawił się na wezwanie na wysepkę Erdan, część kontrolowanej przez Tajwan grupy wysp Kinmen, leżących w pobliżu chińskiego miasta Xiamen.
Początkowe teorie w tajwańskich mediach sugerowały, że mógł zostać porwany przez fale. Kilka dni później okazało się, że poszukiwany mężczyzna odnalazł się w Chinach. Chiu Tai-san, szef tajwańskiej Rady do spraw Chin kontynentalnych, przekazał dziennikarzom podczas konferencji prasowej, że żołnierz przebywa w Chinach, a potwierdzenie uzyskano dzięki elektronicznemu systemowi identyfikacji osób.
Co ciekawe, zaginiony żołnierz został opisany zarówno przez dowódcę, jak i kolegów z jednostki, a także rodzinę, jako fatalny pływak. Jego ojciec powiedział, że ledwo mógł przepłynąć 20 metrów. Koledzy twierdzą, że na kilka dni przed zniknięciem Chen zachowywał się normalnie i nic nie mogło zdradzić jakichkolwiek planów żołnierza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny, które postrzegają Tajwan jako własne terytorium, w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyły presję militarną i polityczną w celu zjednoczenia. Ma się ono dokonać bez względu na cenę. Pekin wielokrotnie straszył, że nie cofnie się nawet przed zbrojnym przejęciem wysp, które - wbrew stanowi faktycznemu - uważa za swoją integralną część.
Poszukiwany tajwański znaleziony w Chinach. Zdezerterował do wrogów
Wysepkę Kinmen od terytorium kontrolowanego przez Chiny w czasie odpływu dzieli odległość mniejsza niż 2 kilometry. Próby przedostawania się na drugą stronę podejmowane były wielokrotnie, w różnych warunkach politycznych i w różnych kierunkach.
Ucieczka żołnierza nie jest pierwszym przypadkiem dezercji w tajwańskiej armii. Od czasu eskalacji konfliktu i wraz z coraz wyraźniej przekazywanymi oczekiwaniami chińskich władz wobec wyspiarskiego sąsiada, trwają intensywne działania wywiadowcze i sabotażowe ze strony Pekinu.