To nie ćwiczenia. Chiny odcięły od świata tysiące ludzi
Chińskie statki pozbawiły dostępu do sieci 14 tysięcy mieszkańców wysp Tajwanu. Stało się tak z powodu zerwania dwóch podwodnych kabli. Pierwszy z nich został zerwany przez statek rybacki, za uszkodzenie drugiego odpowiada jednostka towarowa.
Tajwańczycy zostali odcięci od świata. Internet przestał działać, niemożliwa okazała się komunikacja i wszelkie działania za pośrednictwem sieci. Zapanował chaos.
Mieszkańcy tajwańskich wysp podejrzewają, że problemy, jakie ich spotkały, są sprawką Chińczyków. Chiny mogły celowo przeciąć kable, aby narobić kłopotów ludności obszarów, po które Pekin wyciąga ręce, przekonując, że Tajwan jest integralną częścią Kraju Środka.
Chińska ingerencja na morzu miała wpływ nie tylko na codzienne życie Tajwańczyków, ale również na wewnętrzne bezpieczeństwo kraju. To nie pierwszy taki przypadek. Chiny starają się w ostatnim czasie zastraszać sąsiadów wszelkimi sposobami. Wysyłają samoloty bojowe i okręty wojenne w kierunku wyspiarskiego państwa, a internetowy kabel przeciągnięty po morskim dnie był zrywany już prawie 30 razy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejny obiekt nad Ameryką. "Agresywna polityka Chin"
Tym razem tajwańska straż przybrzeżna zidentyfikowała problem i sprawcę. Służby ruszyły w pościg za statkiem rybackim, który 2 lutego przeciął pierwszy kabel, ale statek zdążył wrócić na wody chińskie. Do kolejnego incydentu doszło zaledwie kilka dni później, 8 lutego.
Jak informuje agencja AP, podmorskie kable internetowe mają szerokość od 20 do 30 milimetrów, są chronione stalową osłoną szczególnie na płytkich wodach, gdzie istnieje największe prawdopodobieństwo, że uszkodzą je statki. To zabezpieczenie nie uchroniło przewodów, położonych w wodach Cieśniny Tajwańskiej.
Sytuacja zmusiła wielu Tajwańczyków do zmierzenia się z codziennymi problemami. Internet jest już ważną częścią życia ludności na wszystkich kontynentach i stanowi podstawę codzienne egzystencji.
To nie są ćwiczenia. Chiny odcięły 14 tys. osób od świata
Tajpej bierze się już za prace naprawcze. Reperowanie kabli będzie kosztowne, eksperci wstępnie szacują wydatki. Tylko na pracę statków, które zostaną zaangażowane do tej operacji, trzeba będzie wydać około 30 milionów dolarów.
- Chińskie łodzie, które uszkodziły kable, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. Od ich właścicieli należy wyegzekwować odszkodowanie za naprawy - powiedział Wen Lii, szef lokalnej komórki rządzącej Demokratycznej Partii Postępu.
Najwcześniej prace przy ponownym układaniu zerwanych kabli mogą ruszyć za kilka tygodni. Na razie jedyne, co mieszkańcy mogą zrobić, to czekać.