Wyprawy krzyżowe - mity i rzeczywistość
Prawda historyczna według "Niepoprawnego przewodnika po islamie i krucjatach"
Zła fama krzyżowców
Czy wyprawy krzyżowe były bezpodstawnym atakiem na świat muzułmański? Czy krzyżowcy ogniem i mieczem nawracali muzułmanów i żydów na chrześcijaństwo, a prawdziwą motywacją kryjącą się za organizowaniem krucjat była żądza zysku? Według Roberta Spencera, amerykańskiego publicysty i głośnego krytyka islamu, to tylko niektóre z mitów narosłych wokół krucjat, chętnie powtarzanych zwłaszcza przez muzułmańskich radykałów.
Z manipulacjami, półprawdami i kłamstwami na temat wypraw krzyżowych Spencer rozprawia się na łamach swojej książki "Niepoprawny politycznie przewodnik po islamie i krucjatach", która niedawno ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Fronda. Zdaniem autora w licznych krytycznych stwierdzeniach dotyczących krucjat nie ma ziarna prawdy, mimo to chętnie są one powtarzane przez wielu "ekspertów". Oto niektóre z nich.
(WP.PL/tbe)
Mit: krucjaty były bezpodstawnym atakiem Europy na świat muzułmański
Spencer wskazuje, że wyprawy krzyżowe zostały poprzedzone kilkoma stuleciami islamskiej agresji, której początek datuje na rok 636 - kiedy doszło do Bitwy nad rzeką Jarmuk. Zaledwie dla lata później wojska kalifatu zdobyły Jerozolimę. Należy pamiętać, że przez kolejne wieki muzułmanie podbili znaczną część ówczesnego świata chrześcijańskiego.
Jak czytamy w książce, chrześcijańskie imperium bizantyjskie przed islamskimi podbojami mogło się poszczycić rozległymi terenami w północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie i Arabii. Jednak pod koniec XI w., po muzułmańskiej ekspansji, zajmowało terytorium nie większe niż powierzchnia dzisiejszej Grecji. I właśnie prośba cesarza Bizancjum o ratunek była bezpośrednią przyczyną zorganizowania pierwszej wyprawy krzyżowej.
Według Spencera krucjaty były reakcją obronną chrześcijaństwa, i to spóźnioną, na agresję islamu. Ich celem nie była ekspansja, ale odbicie, a następnie obrona miejsc związanych z religią chrześcijańską w Palestynie.
Na zdjęciu: obraz przedstawiający angielskiego króla Ryszarda I Lwie Serce w drodze do Jerozolimy.
Mit: krucjaty organizowano po to, by siłą nawracać muzułmanów na chrześcijaństwo
Gdy papież Urban II na synodzie w Clermont w 1095 roku ogłosił pierwszą wyprawę krzyżową, ani słowem nie napomknął o nawracaniu muzułmanów. Krucjaty miały jedynie odzyskać chrześcijańskie ziemie i bronić pielgrzymów.
Krzyżowcy w ustanawianych przez siebie księstwach i królestwach na Bliskim Wschodzie pozostawiali muzułmanom swobodę praktykowania swej religii. Co więcej, mogli oni budować nowe meczety i szkoły, a także zachować własne trybunały religijne.
Jak pisze autor "Niepoprawnego politycznie przewodnika po islamie i krucjatach", jedyną zasadniczą niedogodnością były wyższe podatki dla muzułmanów, co przypominało praktyki stosowane pod rządami islamskimi wobec społeczności niemuzułmańskich. Ale prawdopodobnie krzyżowcy po prostu przyjęli niektóre z reguł, które już istniały na tych ziemiach.
Dopiero w XIII wieku, sto lat po pierwszej wyprawie, Europejczycy podjęli "zorganizowaną próbę nawracania muzułmanów na chrześcijaństwo, kiedy to franciszkanie rozpoczęli pracę misjonarską na ziemiach przejętych przez krzyżowców. Te wysiłki w większości wypadków zakończyły się porażką" - konkluduje Spencer.
Na zdjęciu: obraz przedstawiający oblężenie Akki przez wojska mameluków w 1291 roku.
Mit: krucjaty zostały zorganizowane z chęci zysku nienasyconej cywilizacji zachodniej
Oczywiście zdarzali się krzyżowcy, którzy świetnie wyszli finansowo na udziale w wyprawach krzyżowych. Ale większość rycerzy, o ile udało im się przeżyć, nie tylko nic nie zyskiwała, ale jeszcze musiała wyprzedawać swoje majątki, by zdobyć fundusze na długą i kosztowną wyprawę na Bliski Wschód.
Papież Urban II nie dopatrywał się w krucjatach szansy na zysk, bo postanowił, że ziemie odebrane muzułmanom mają przypaść imperium bizantyjskiemu. "Ojciec Święty postrzegał wyprawy krzyżowe jako akt poświęcenia, a nie możliwość wzbogacenia się" - pisze Spencer.
Ponadto publicysta zwraca uwagę na jeden znamienny fakt, który stoi w sprzeczności z utartym poglądem, że na udział w krucjatach w znacznej mierze decydowało się rycerstwo bez ziemi i perspektyw. Przywołuje niedawno przeprowadzone badania, które wykazały, że ogromna większość krzyżowców to nie byli "drudzy synowie", widzący w wyprawie do Ziemi Świętej szansę na zysk i zdobycie majątku, ale właśnie dziedzice rodu.
Na zdjęciu: miłośnicy historii w czasie jednej z rekonstrukcji czasów krucjat.
Mit: wyprawy krzyżowe były o wiele bardziej krwawe i brutalne niż dżihad
"Krzyżowcy dokonali masakry w Jerozolimie; Saladyn i jego muzułmańskie oddziały - nie" - ten fakt ma przemawiać za tym, że krzyżowcy w przeciwieństwie do muzułmanów byli "żądni krwi, zachłanni i bezlitośni".
Jednak nie jest to prawda, bowiem postępowanie obu stron konfliktu nie odbiegało od realiów panujących w tamtych czasach. A trzeba pamiętać, że grabieże i masakry były wówczas nieodłącznym elementem wszystkich wojen. Zarówno wojska muzułmańskie, jak i chrześcijańskie, po wkroczeniu do zdobytego miasta czy twierdzy, w ogromnej większości przypadków zachowywały się tak samo.
Muzułmański przywódca Saladyn, gdy w 1187 roku zdobył Jerozolimę, rzeczywiście oszczędził chrześcijan, ale był to przejaw pragmatyzmu. "Początkowo planował uśmiercić wszystkich chrześcijan w mieście, lecz kiedy chrześcijański przywódca Balian z Ibelinu (dowódca obrony Jerozolimy - przyp. red.) zagroził, że obróci miasto w perzynę i zabije wszystkich mieszkających tam muzułmanów, zanim Saladyn zdąży wkroczyć, muzułmański dowódca nieco spuścił z tonu - choć gdy już przekroczył bramy miasta, wziął do niewoli wielu chrześcijan, których nie stać było na to, by się wykupić" - czytamy w "Niepoprawnym politycznie przewodniku po islamie i krucjatach".
Kilka miesięcy wcześniej, po pokonaniu krzyżowców w bitwie pod Hittin, Saladyn nie miał oporów, by rozkazać przeprowadzić masową egzekucję swych chrześcijańskich przeciwników.
Spencer podsumowuje, że "muzułmańscy najeźdźcy wielokrotnie dorównywali pod względem okrucieństwa krzyżowcom, którzy w roku 1099 zdobyli Jerozolimę, a często nawet bywali jeszcze gorsi". A gdy dochodzili do władzy, wprowadzali surowe represje wobec mniejszości religijnych.
Na zdjęciu: obraz przedstawiający króla Jerozolimy Gwidona de Lusignan składającego broń przed Saladynem po przegranej bitwie pod Hittin.
Mit: nic nie osiągnięto w wyniku wypraw krzyżowych
Krytycy wypraw krzyżowych twierdzą, że nie osiągnęły one praktycznie żadnego celu poza rozlewem krwi i zasianiem wrogości między chrześcijanami i muzułmanami, a nawet miedzy chrześcijaństwem zachodnim i wschodnim. Nie udało się na stałe odbić Ziemi Świętej ani powstrzymać wojsk islamskich przed wkroczeniem do Europy.
Jednak zdaniem autora "Niepoprawnego politycznie przewodnika po islamie i krucjatach", w epoce wypraw krzyżowych poziom aktywności muzułmańskiej w Europie znacznie spadł. Bitwy na Kosowym Polu i pod Warną, zwiastujące kolejną falę islamskiej ekspansji na Starym Kontynencie, miały miejsce długo po upadku ostatnich bastionów krzyżowców na Bliskim Wschodzie.
Według Spencera krucjaty dały Europie czas na podniesienie się z upadku oraz zebranie sił. Wojska chrześcijańskie angażowały armie muzułmanów z dala od chrześcijańskich granic. Gdyby nie to, już wtedy mogłyby podejść pod Warnę czy Wiedeń.
"Wezwanie papieża Urbana połączyło ludzi dla większej sprawy; gdyby tej sprawy nie było i gdyby nie mówiono o niej głośno w całej Europie, wielu uczestników krucjat w ogóle nie zostałoby wojownikami. Nie byliby przygotowani do tego, by odeprzeć inwazję muzułmanów na swój kraj" - podsumowuje Spencer.
Na zdjęciu: obraz bitwy pod Askalonem w 1099 roku.
(WP.PL/tbe)