PolitykaWypadek Antoniego Macierewicza. Świadkowie: jechali jak szaleni

Wypadek Antoniego Macierewicza. Świadkowie: jechali jak szaleni

Ograniczenie prędkości w tym miejscu to 50 kilometrów na godzinę. Dwa czarne bmw pędziły znacznie szybciej, jechali jak jacyś idioci! - opowiada portalowi ddtorun.pl świadek karambolu w Lubiczu Dolnym, w którym brało auto szefa MON Antoniego Macierewicza.

Wypadek Antoniego Macierewicza. Świadkowie: jechali jak szaleni
Źródło zdjęć: © PAP/Tytus Żmijewski

26.01.2017 | aktual.: 26.01.2017 15:58

Portalowi udało się dotrzeć do świadków tego wydarzenia, a także pasażerki auta, w które uderzyło BMW. Wszyscy zgodnie twierdzą, że rządowe samochody jechały z ogromną prędkością - mimo ograniczenia na tym odcinku drogi do 50 km/h.

- Mój mąż widział w lusterku, co za chwilę się stanie. Zdążył tylko powiedzieć, że mamy się trzymać - opowiada ddtorun.pl poszkodowana. - Te samochody jechały tak szybko, że nie było możliwości, aby wyhamowały. Prawdopodobnie kierowca BMW X5, widząc czerwone światło, zaczął hamować i uderzył w lawetę. Ta całą siłą uderzyła w drugie BMW, którym jechał minister i jego kolega, a oni uderzyli w nas. Całe szczęście, mąż próbował uciekać i stało się tylko tyle.

Kobieta jest zaskoczona skalą zniszczeń rządowego BMW. - Jak szybko trzeba pędzić, żeby tak skasować X5? Przecież ona nie ma pół przodu, a ta druga tyłu i boku! - powiedziała ddtorun.pl

Do karambolu, w którym wzięło udział 8 aut, doszło na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 10 z ul. Grębocką w Lubiczu Dolnym. Według świadków, wszystkie samochody zatrzymały się na czerwonym świetle na drodze w kierunku Warszawy. W ciąg aut miały się wbić limuzyny żandarmerii wojskowej, które jechały ponad 130 km/h.

Trzy osoby zostały ranne, jednym z poszkodowanych była osoba z ministerialnej kolumny.

Jednym z rządowych aut jechał Antoni Macierewicz, który wracał przez Lubicz do Warszawy z sympozjum "Oblicza dumy Polaków" w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Szef MON wyszedł z tej kolizji bez szwanku. Przesiadł się do innego auta i wrócił do stolicy, gdzie wziął udział w uroczystości przyznania Jarosławowi Kaczyńskiemu tytułu "Człowieka Wolności" przez tygodnik "wSieci".

Śledztwo w sprawie karambolu przejęła Żandarmeria Wojskowa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (583)