Emocje w koalicji po głosowaniu. "Mina Tuska mówiła wszystko"

Wyniki głosowania nad immunitetami Jarosława Kaczyńskiego, Marka Suskiego i Anity Czerwińskiej budzą wielkie emocje w koalicji rządzącej. - Mina Donalda Tuska mówiła wszystko - przekazuje nieoficjalnie Wirtualnej Polsce jeden z polityków PO. - Pozostaje niesmak, ale będzie musiał rozejść się po kościach - dodaje inny nasz rozmówca z rządu.

Donald Tusk podczas posiedzenia Sejmu
Donald Tusk podczas posiedzenia Sejmu
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Patryk Michalski

- Mina Donalda Tuska mówiła wszystko. Myślę, że Trzecia Droga dopiero się przekona, co znaczy ten wyłom. Dla ludzi to jest chronienie PiS, a nie to wybrali rok temu - mówi WP nieoficjalnie polityk PO tuż po głosowaniach nad immunitetami Jarosława Kaczyńskiego, Marka Suskiego i Anity Czerwińskiej.

O ile sejmowa większość uchyliła immunitet prezesowi PiS w sprawie zarzutu naruszenia nietykalności cielesnej aktywisty Zbigniewa Komosy, o tyle podzieliła się i nie uchyliła immunitetów politykom PiS za niszczenie wieńców z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego (...)".

Wyłom budzi w koalicji emocje, ale wynik był spodziewany. - Kryzysem byłoby nieuchylenie immunitetu Kaczyńskiemu nawet w sprawie zarzutu pobicia. Teraz pozostaje niesmak, ale będzie musiał rozejść się po kościach - przyznaje WP jeden z ministrów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Wyborcy wystawią rachunek Trzeciej Drodze"

Koalicja Obywatelska i Lewica zarzucają Trzeciej Drodze słabość i budowanie wizerunku Kaczyńskiego jako "nadobywatela". Z kolei Trzecia Droga podkreśla, że w kluczowej sprawie głosowała zgodnie z koalicją. Temat budził jednak duże emocje nawet wewnątrz Trzeciej Drogi, bo - jak mówi WP Aleksandra Leo z partii Szymona Hołowni - ona sama wolałaby zagłosować inaczej.

- Jakbym był złośliwy, tobym powiedział, że zasłona opadała i wyszło szydło z worka - tak postawę Trzeciej Drogi ocenia Jarosław Urbaniak, szef sejmowej komisji regulaminowej z Koalicji Obywatelskiej. - Dziwne to było rozróżnienie, bo Sejm nie jest od oceny czynów. Od tego są sądy, policja i prokuratorzy. My powinniśmy tylko rozstrzygnąć, czy dany wniosek służy temu, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Po to stworzono przed wiekami w Anglii immunitet, żeby poseł mógł spokojnie wykonywać swój mandat. A tu żaden wniosek nie dotyczył utrudniania w wykonywaniu mandatu - podkreśla.

Katarzyna Kotula z Nowej Lewicy idzie krok dalej. - Trzecia Droga buduje dziś wizerunek Kaczyńskiego jako nadobywatela, który stoi ponad prawem - mówi WP ministra ds. równości z Lewicy. - Według konstytucji wszyscy obywatele są równi wobec prawa i nikt nie może uważać się za lepszego czy lepszą. Nawet jeśli jest prezesem największej partii opozycyjnej. Polska 2050 i PSL popełniły błąd. Wyborcy Trzeciej Drodzy, również ci, którzy głosowali na nich technicznie, nie będą rozumieli tej decyzji - dodaje.

- Myślę, że nie będzie rysy na zaufaniu, ale uważam, że wyborcy wystawią rachunek Trzeciej Drodze zarówno w nadchodzących wyborach prezydenckich, jak i w przyszłych wyborach parlamentarnych. Takich sytuacji się nie zapomina. One mogą mieć znaczenie symboliczne - podkreśla Kotula.

- Nie ma dobrego wytłumaczenia, dlaczego Kaczyński nie dostałby mandatu. Pamiętam, jak Kaczyński miał status nadpremiera, dziś okazuje się, że jest nadobywatelem. Każdy inny obywatel w takiej sytuacji po prostu dostałby mandat - dodaje ministra ds. równości.

"Sprawa tabliczki kontrproduktywna"

Wielu polityków Polski 2050 mówi, że nie przejmuje się przytykami koalicjantów. - Przyjętą praktyką w Sejmie jest, że posłom uchylamy immunitet za rzeczy poważne. Wnioski komendanta głównego o ściganie za zniszczenie tabliczek na wieńcu uważam za niewłaściwe. Po roku rządów prokuratura powinna przygotować wnioski o uchylenie immunitetu wielu posłów PiS - w tym Kaczyńskiego - za popełnienie dużo poważniejszych czynów zabronionych, żeby mogły być ocenione przez sąd. W sprawie wykroczeń postępowanie ze strony państwa są kontrproduktywne, a koszty ich prowadzenia przekraczają koszt szkody - mówi Sławomir Ćwik.

Poseł Polski 2050 podkreśla, że mimo politycznych różnic i zupełnie odmiennych ocen Kaczyński stracił w katastrofie smoleńskiej brata, którego chce upamiętnić. Dodaje, że treść napisu na wieńcu dla wielu jest kontrowersyjna. - Myślę, że wszyscy powinni powstrzymać swoje emocje. Natomiast sprawa uderzenia obywatela powinna być oceniona przez sąd. Zapewne zostanie ona umorzona ze względu na niską społeczną szkodliwość czynu, ale politycy powinni mieć świadomość, że takie zachowania są niedopuszczalne - dodaje

- W mojej ocenie temat przez jakiś czas będzie podgrzewany jako wpływający na koalicję, ale my, jako koalicja, mamy dużo ważniejsze sprawy do załatwienia. Myślę, że najpierw musimy zwrócić uwagę na gospodarkę, a nie uchylanie immunitetu za tabliczkę - puentuje Ćwik.

Wyłom w partii Hołowni

Partyjna koleżanka Ćwika ma jednak inne zdanie. - Mieliśmy w klubie burzliwą dyskusję, większość zdecydowała, że w sprawie niszczenia tabliczki chcą głosować przeciw. Ja mam tu odrębne zdanie, ale nie chciałam głosować wbrew koleżankom i kolegom. Nie chciałam też głosować wbrew sobie, więc w ogóle nie głosowałam - przyznaje w WP Aleksandra Leo.

- Kaczyński jest obywatelem jak każdy z nas, powinien odpowiadać za swoje czyny. Emeryt kiedyś musiał odpowiedzieć za to, że ukradł jedną śliwkę w czekoladzie - przypomina. Posłanka Polski 2050 obawia się, że takie sytuacje mogą powtarzać się w przyszłości. - Uważam, że wtedy należy się zastanowić i zweryfikować swoje zdanie. Nikt nie powinien pozostawać bezkarny - mówi Leo.

Tusk i Kaczyński komentują

- Niektórzy są bardziej zdeterminowani, niektórzy mniej. Ale nie narzekam - podsumował Tusk po głosowaniu. Wcześniej zwrócił uwagę, że spodziewał się takiego wyniku. - Ważne jest, że w tym kluczowym głosowaniu, w którym decydowaliśmy o immunitecie Kaczyńskiego za czyn przeciwko obywatelowi, uzyskaliśmy większość, aby odebrać immunitet i aby polityk za krzywdę wyrządzoną zwykłemu człowiekowi odpowiadał przed wymiarem sprawiedliwości - stwierdził.

- Poczekajcie jeszcze chwilę, będziemy mieli za chwilę raport dotyczący tych 200 spraw, które są w prokuraturze i będą kierowane do sądów. Jakie oni mają wyjście? Będą udawali niewiniątka, będą udawali, że się nie boją. Im głośniej krzyczą, tym bardziej widać, że się boją. I mają powody - mówił szef rządu.

Z kolei Jarosław Kaczyński nie chciał słyszeć o zrzeczeniu się immunitetu i walce o swoje racje przed sądem. - Niech pani nie żartuje. Jak my wrócimy do władzy, wtedy będą porządne sądy i wtedy będzie można to zrobić. A w tej chwili te sądy to, proszę wybaczyć, ale to nie są sądy - odpowiedział prezes PiS, zwracając się do jednej z reporterek.

- To ludzie, którzy popierają lumpów, bo ten człowiek, który to robił i który został w pewnym momencie w końcu, powiedzmy sobie, ukarany za to bardzo łagodnie - jeszcze go cięższe kary spotkają - to niewątpliwie jest lump, ale być może także człowiek, który reprezentuje siły zewnętrzne, bo to jest propaganda putinowska - komentował Kaczyński.

Posłowie PiS po każdym z głosowań immunitetowych uważnie analizowali wyniki. Imiona i nazwiska poszczególnych parlamentarzystów były sprawdzane przez władze klubu PiS.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (636)