Wygrała pół miliona euro. Właściciel sklepu uciekł ze zdrapką
Sceny jak z filmu rozegrały się w sobotę w centrum Neapolu. Właściciel sklepu ukradł swojej klientce zwycięską "zdrapkę", wskoczył na skuter i uciekł. Szukają go karabinierzy.
70-letnia mieszkanka Neapolu kupiła w piątek za 10 euro dwie "zdrapki" w pobliskim sklepie tytoniowym. W domu odkryła, że na jednej nie było żadnej wygranej. Natomiast na drugiej była najwyższa wygrana - 500 tysięcy euro.
Stała klientka sklepu nie wierzyła jednak własnym oczom. Postanowiła w sobotę pójść do sklepu i sprawdzić, czy rzeczywiście wygrała pół miliona euro. Pracownik włożył kupon do optycznego czytnika i potwierdził wygraną.
Nie oddał jednak kuponu kobiecie, lecz podał go właścicielowi sklepu, by ten załatwił formalności związane z wypłatą wygranej. Wtedy też wydarzyło się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć.
Lubiany i szanowany przez lokalną społeczność właściciel sklepiku, wszedł na zaplecze, schował "zdrapkę" do kieszeni i wybiegł tylnym wejściem na ulicę. Wsiadł na swój skuter i odjechał.
- Co w niego wstąpiło? Znaliśmy go, to był spokojny, uczciwy człowiek - zastanawiają się klienci sklepiku, z którymi rozmawiał dziennikarz "Corriere della Sera". - Może jego biznes przestał przynosić dochód? - mówią.
70-latka zgłosiła sprawę karabinierom, którzy rozpoczęli poszukiwania uciekiniera. Powiadomili także urząd nadzorujący gry liczbowe o całej sprawie. Seria "zdrapek", z której pochodził zwycięski kupon, została zablokowana. Złodziej nie będzie więc mógł wypłacić wygranej.
Źródło: corriere.it