Dramat pod ziemią. Kolejny górnik nie żyje
Podczas pracy na poziomie 900 metrów w KWK Borynia-Zofiówka-Bzie w Jastrzębiu-Zdroju 47-letni górnik nagle zasłabł i stracił przytomność. Akcja reanimacyjna nie przyniosła skutku. W sprawie śmierci mężczyzny głos zabrał rzecznik kopalni.
Tragiczne doniesienia z kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu-Zdroju na Górnym Śląsku. Około godziny 22, w środę (7 sierpnia), podczas pracy na poziomie 900 metrów zmarł jeden z górników.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że poszkodowany, który wraz z kolegą wykonywał prace transportowe, nagle zasłabł i stracił przytomność. Współpracownik natychmiast podjął akcję reanimacyjną - poinformował rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), Tomasz Siemieniec, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Na miejsce został skierowany zastęp ratowników górniczych wraz z ratownikiem medycznym, który przejął prowadzenie akcji reanimacyjnej. Niestety, życia 47-letniego górnika nie udało się uratować. Po przetransportowaniu go na powierzchnię lekarz stwierdził zgon.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmarły z przyczyn naturalnych 47-latek pracował w JSW od 15 lat, był także ratownikiem górniczym. Przyczyny i okoliczności tragedii bada komisja Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku oraz służby BHP.
Seria wypadków w kopalniach
Tylko od początku roku w polskim górnictwie doszło do kilku tragicznych w skutkach wypadków, w których zginęło 10 górników, w tym 8 w kopalniach węgla kamiennego, a 3 zostało poważnie rannych - podaje "Dziennik Zachodni".
W maju, w wyniku wstrząsu w KWK Mysłowice-Wesoła zginęło trzech górników. W lipcu miał miejsce kolejny wstrząs, w kopalni Rydułtowy, gdzie zginął 41-letni górnik. Kilkanaście dni później do tragedii doszło w kopalni Knurów-Szczygłowice, gdzie zginął 54-letni pracownik zakładu.
Czytaj także:
Źródło: PAP, "Dziennik Zachodni", WP