Kulisy bójki w remizie. Na jaw wychodzą poruszające szczegóły

Są szczegóły w sprawie bójki, do której doszło w OSP w Białym Dunajcu. Starszy strażak, który miał pobić 25-letniego Pawła Z. "bardzo go tępił" - mówią osoby z otoczenia. Feralnej nocy pozostali strażacy, którzy byli świadkami zdarzenia nie rozdzielili dwójki, zamiast tego powiedzieli, że "swoje sprawy mają załatwić poza remizą".

zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Mateusz Kotowicz/REPORTER
oprac. ALW

07.08.2024 | aktual.: 07.08.2024 22:06

Bójka miała miejsce w nocy z czwartku na piątek w ubiegłym tygodniu podczas strażackiej zbiórki w remizie OSP w Białym Dunajcu.

W czwartkowy wieczór w jednostce pojawili się strażacy ochotnicy. Atmosfera takich spotkań jest zazwyczaj luźna. Tym razem pomiędzy dwoma strażakami - 25-letnim Pawłem Z. i drugim, dużo starszym strażakiem doszło do konfliktu, który przerodził się w bójkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nikt nie wiedział, że dojdzie do tragedii"

Osoba zbliżona do białodunajeckiej remizy OSP przekazuje w rozmowie z Onetem, że drugi ze strażaków "bardzo tępił" 25-latka. - Ciągle miał do niego jakieś pretensje, wyśmiewał młodego i rzucał w jego stronę obelgi. Paweł w czwartek mu odpowiedział i wywiązała się szarpanina. Niestety, inni strażacy, zamiast rozdzielić tę dwójkę, to wyrzucili ich na zewnątrz. Reszta drużyny powiedziała, że swoje sprawy mają załatwić poza remizą - informuje, dodając, że "nikt wtedy nie wiedział, że dojdzie do tragedii".

Rodzina poszkodowanego przekazuje, że "modli się, by 25-latek wrócił do zdrowia". - To dobry, spokojny chłopak. Mam nadzieję, że tego, co to zrobił, czeka sprawiedliwość - podaje matka Pawła. Jak zapewniają, jeśli ktoś będzie próbował zacierać ślady ws. pobicia ich syna, powiedzą "o wszystkim, co wiedzą".

Sąsiedzi zwracają z kolei uwagę, że to starszy strażak, który zaatakował Pawła Z., przyprowadził go pobitego przed dom rodzinny. Zgodnie z ich relacją zostawił on 25-latka na podwórku, uprzednio budząc jego rodziców. Przez cały czas ubliżał swojej ofierze i rzucał przekleństwami. Chwilę po tym, jak pojawiła się przy nim jego rodzina, zemdlał i nie obudził się do dzisiaj. Wcześniej zdążył przekazać, że został pobity i nie wie, gdzie znajduje się jego telefon.

Sąsiedzi podkreślają też, że "to nie mieści w głowie". - Mam nadzieję, że tego bandytę, co skatował tego chłopaka, spotka kara - dodaje jeden z mężczyzn.

"Trwają intensywne czynności śledczych"

Jak mówi asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji, tatrzańscy policjanci wyjaśniają okoliczności uszkodzenia ciała 25-latka, który w nocy z czwartku na piątek trafił do nowotarskiego szpitala.

- Obecnie trwają intensywne czynności śledczych wykonywane pod nadzorem prokuratury, mające za zadanie wyjaśnienie wszelkich okoliczności zdarzenia oraz przyczyn powstania obrażeń ciała młodego mężczyzny - informuje, dodając, że to jedyne informacje, jakie mogą w tej chwili przekazać policjanci.

- Prowadzimy śledztwo dopiero od kilku dni. Jest ono na bardzo wczesnym etapie. Prowadzone jest pod kątem średniego i lekkiego uszczerbku na zdrowiu - przekazuje z kolei prok. Barbara Bogdanowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem, podkreślając, że kwalifikacja może się wkrótce zmienić.

Czytaj również:

Źródło: Onet

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (197)