"Granatnik w pociągu". Nowe ustalenia ws. wybuchu w KGP
Wybuch w Komendzie Głównej Policji wywołał reakcje w prokremlowskich mediach z Rosji. Propagandyści reżimu Putina zaczęli pisać o rzekomym zamachu. Mogą to wykorzystać do podsycania nastrojów antyukraińskich - ostrzega Michał Marek, ekspert ds. bezpieczeństwa. Tymczasem są nowe doniesienia dotyczące granatnika, który miał wystrzelić w KGP.
16.12.2022 | aktual.: 16.12.2022 09:02
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Do wybuchu w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło w środę rano, a poszkodowany został gen. Jarosław Szymczyk. Jak wynika z nieoficjalnych doniesień, wystrzelić miał granatnik, który komendant dostał w prezencie od ukraińskich funkcjonariuszy podczas wizyty w Kijowie. Polskie służby potwierdziły, że doszło do eksplozji i zapowiedziały wyjaśnienie sprawy ze stroną ukraińską.
Absurdalne tezy rosyjskiej propagandy
Eksplozję w Warszawie próbują wykorzystać w swojej propagandzie Rosjanie - zauważa w mediach społecznościowych Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Możemy spodziewać się szerokich działań propagandowych służących m.in. budowie wrażenia, iż wkrótce 'dojdzie do radykalnego pogorszenia' stanu relacji polsko-ukraińskich" - zauważa ekspert.
Michał Marek dodał, że Rosjanie mogą próbować siać dezinformację o "ukraińskim zamachu terrorystycznym".
"Przekaz ukierunkowano również w stronę podważania zaufania do służb państwowych. Szczególnie polecam uwadze" - dodał, załączając do tweetów screeny z materiałami propagandowymi Kremla.
Granatnik w pociągu? "Komendanta się nie sprawdza"
Są też nowe nieoficjalne ustalenia w sprawie wybuchu. Według źródeł Radia ZET Komendant Główny Policji przywiózł niebezpieczny prezent od jednego z szefów ukraińskich służb pociągiem specjalnym do Przemyśla. Jak przekazała stacja, prezent nie został skontrolowany ani przez celników, ani Straż Graniczną.
- Komendanta głównego się nie sprawdza, oficjalnych delegacji też się nie sprawdza. Osoby postronne będą sprawdzane, przechodzą przez bramkę jak na lotnisku, ale nie komendant - tak z kolei w rozmowie z "Faktem" okoliczności przewiezienia granatnika wyjaśnia Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy polskiej policji.
Natomiast stacja TVN24 przekazała, że gen. Szymczyk miał odpalić granatnik przypadkowo tuż przed odprawą z podwładnymi, a po wybuchu stracić czasowo słuch.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Źródła: Twitter, "FAKT", Radio Zet