Wszystko jest dogadane? Ktoś ujawnia szczegóły przygotowań
Analityk wojskowy: 50 procent, że jednak wejdą. Dziennikarz ukraiński: jak wejdą, to poniosą ogromne straty. Dziennikarz opozycyjnych mediów białoruskich: Łukaszenka tylko pokazuje Moskwie, że jest gotowy na wejście. W dyskusji o ryzyku nowego ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi najlepsze jest to, że wszyscy komentują dane jednego kanału na Telegramie. Gdy tylko Rosjanie na Białorusi kiwną palcem w bucie, od razu są w internecie.
W mieście Homel trzy-czteroosobowe grupy rosyjskich żołnierzy widziano w centrum handlowym, kawiarni i aptece. Na lotnisku "Maczuliszczy" o godzinie 24:17 wylądował Ił-76 rosyjskich sił powietrznych, a o 12:30 "usiadł" rosyjski samolot zwiadu elektronicznego. O 6:20 na dworzec Polonka Rosjanie przysłali pociągiem 20 cystern z paliwem i cztery transportery opancerzone. W Brześciu Wschodnim cały dzień rozładowywali 27 transporterów, wozy zaopatrzenia z paliwem i amunicją. Pomiędzy 15:45 a 19:10 na autostradach widziano trzy konwoje białoruskiego wojska (każdy pojazd policzono co do sztuki).
Tak działa nieoficjalna "armia białoruskich telefoniarzy", która dzień po dniu śledzi Rosjan. Kanał "Białoruski Hajun" na Telegramie codziennie publikuje "raporty aktywności wojskowej" na Białorusi. Wpis z 14 grudnia ma 18 punktów. Współpracujący z internetowym serwisem zwykli Białorusini robią zdjęcia i przesyłają informacje do wspólnej bazy danych.
Dzięki tym relacjom policzono, że w ostatnich dniach na Białoruś przybyła jedna rosyjska batalionowa grupa wojskowa - utworzona ze zmobilizowanych rezerwistów. Wyekwipowano ją we wszystko co potrzebne do prowadzenia wojny: ludzi, transportery opancerzone, działa, ciężarówki z amunicją, cysterny z paliwem. Takich grup może być już pięć-siedem. Poszczególne oddziały widywano w okolicach poligonów, co oznaczałoby, że ćwiczą. Z kolei białoruskie wojsko ćwiczyło ostatnio przeprawę przez rzekę Berezynę. Co mogą szykować?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak wzdłuż polskiej granicy z Ukrainą - czy to możliwe?
Według ukraińskiego dziennikarza Iana Matwiejewa nie można wykluczyć przygotowań ataku z terytorium Białorusi na ukraiński Wołyń. To plan o tyle szalony, że Ukraińcy są od dawna na to przygotowani. Utworzyli linie obrony z rowami przeciwczołgowymi, polami minowymi. Ofensywa przez bagna i lasy wołyńskie zostałby okupiona wielkimi stratami.
"Nawet jeśli taki manewr jest skazany na niepowodzenie, to trzeba zastrzec, że Rosjanie podejmowali już nieracjonalne decyzje podczas wojny" - napisał na Twitterze. Oszacował, że na Białorusi przebywa 9-12 tys. Rosjan. Do ataku na nowym kierunku potrzeba co najmniej 60 tys. Tak licznych sił na Białorusi nie ma. Jak już informowaliśmy, regularna białoruska armia raczej nie ma ochoty walczyć w Ukrainie.
Do tych spekulacji przyłączyli się analitycy brytyjskiego ministerstwa obrony. "Jest mało prawdopodobne, aby ćwiczące wojska białoruskie i jednostki rosyjskie stanowiły siłę zdolną do przeprowadzenia udanego nowego ataku na północną Ukrainę" - komentowali w codziennym raporcie z 15 grudnia.
Konrad Muzyka, analityk z firmy Rochan Consulting, ocenia prawdopodobieństwo ataku z Białorusi na 50 procent. - To więcej niż kilka miesięcy temu. Od tego czasu Białoruś przećwiczyła wszystkie aspekty, które świadczyłyby o przygotowaniach do wojny: mobilizację, inspekcje gotowości wojsk, ćwiczenia. Czego brakuje? Jak dotąd nie ma koncentracji tych dodatkowych sił przy granicy z Ukrainą, czyli na pozycjach wyjściowych - mówi Wirtualnej Polsce komentator wydarzeń na wojnie w Ukrainie. - Sytuacja polityczna Łukaszenki - jego relacje z Putinem - jest skomplikowana. Trudno ocenić, czy wyda rozkaz do ofensywy, czy jedynie pozoruje przygotowania - dodaje analityk.
Ku teorii o pozorowanych działaniach Łukaszenki skłania się Siarhiej Pielasa, dziennikarz białoruskiej telewizji Biełsat w Warszawie. - To może być tylko imitacja prezentowana Moskwie. Łukaszenka został zmuszony oddać Rosjanom sprzęt wojskowy, amunicję i własne zasoby militarne, udostępnia terytorium rosyjskim wojskom, ale... on już może rozmyślać, co będzie, gdy Kreml poniesie porażkę na wojnie - mówi Siargiej Pielasa.
- Wówczas armia i specnaz będą mu potrzebne do utrzymania władzy w kraju. Dlatego wątpię, by Białoruś zaangażowała znaczące własne siły - dodaje. Podkreśla, że ruchy wojsk na Białorusi czy "straszenie atakiem" powodują, iż Ukraina musi utrzymywać siły rezerwowe na północnej granicy. To sposób na osłabienie ukraińskich sił na frontach w Donbasie i Zaporożu.
Łukaszenki zabawy żołnierzykami. Na Białorusi nic się nie ukryje
Według ekspertów dane przedstawiane przez "Białoruski Hajun" są wiarygodne i są właściwie jedynym źródłem informacji poza oficjalną propagandą. Założycielem kanału jest Anton Motolko - znienawidzony przez reżim opozycjonista, mieszkający w Wilnie. Na Białorusi za filmowanie przemieszczających się wojsk grożą kary więzienia, a w skrajnych przypadkach oskarżenie o terroryzm i wieloletni wyrok. Mimo to znajdują się śmiałkowie, którzy ślą zdjęcia przedstawiające Rosjan na Białorusi.
- Znajomi z Białorusi piszą mi, że czasem zagadują rosyjskich żołnierzy na ulicy czy w sklepie. Pytani, czy będą atakować zachód Ukrainy, wzruszają ramionami, tłumaczą, że tu ich przysłano i nie wiadomo, co dalej. Wynikałoby z tego, że wśród zmobilizowanych Rosjan nie ma wielkiego ducha do walki - skomentował jeden białoruskich opozycjonistów, mieszkający w Warszawie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski