Stanęli do wojny z Rosją. Wrócili pokiereszowani. Prośba do rządu PiS
Jako jedni z pierwszych już w marcu stworzyli własny oddział, wyjechali z Polski, by walczyć z rosyjską agresją. Teraz część wraca z Ukrainy. Działacze białoruskiej opozycji poprosili Ministerstwo Spraw Zagranicznych o zorganizowanie pomocy medycznej dla żołnierzy Pułku im. Konstantego Kalinowskiego. - Żeby nie byli porzuceni - tłumaczy Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
25.11.2022 | aktual.: 25.11.2022 14:05
Około 50 weteranów z białoruskiego oddziału, który nadal bierze udział w walkach w Ukrainie, powróciło już do Polski. Niektórzy odnieśli rany wymagające rehabilitacji, a wielu cierpi na zespół stresu pourazowego PTSD - dowiedziała się Wirtualna Polska. To dla nich działacze białoruskiej opozycji zabiegają w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych o udzielenie pomocy medycznej.
- Podczas spotkania w MSZ poprosiłem o pomoc w kontakcie z odpowiednimi strukturami w Polsce, które mogłyby rozważyć możliwość udzielenia pomocy białoruskim weteranom - przekazał Wirtualnej Polsce Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, obecnie przedstawiciel Zjednoczonego Gabinetu Politycznego Białorusi. Dodał, że białoruscy weterani chcą zarejestrować w Polsce stowarzyszenie oraz poszukują lokalu do planowanej w przyszłości działalności.
- Ci ochotnicy walczyli o wolność Ukrainy i o przyszłą wolność Białorusi. Chodzi o to, aby nie odczuwali, że po powrocie z działań wojennych są w sytuacji porzucenia. W dalszej perspektywie będziemy zabiegać, aby strona ukraińska i wolna Białoruś uznała ich za weteranów - powiedział Łatuszka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Nowa potężna broń w rękach Ukraińców. Prosty patent zmorą Rosjan
Na razie jeszcze nie wiadomo, jak do przedstawionej prośby ustosunkuje się MSZ. Rzecznik prasowy resortu spraw zagranicznych potwierdził jedynie, że prośba o pomoc została przedstawiona przez Pawła Łatuszkę.
Wrócił z Ukrainy. Gdy zasypia, wspomnienia wracają
Kilka dni temu serwis internetowy Telewizji Biełsat opisał historię jednego z takich weteranów. - Dopadła mnie straszna depresja. Po śmierci "Brześcia", "Atoma", "Siabra", "Papika" po tej operacji nastąpił dla mnie jakiś punkt zwrotny. Nie mogłem tam być. Nie mogłem zostać, bo nie było mojego dowódcy, nie było moich przyjaciół. Po prostu nie mogłem… Trudno było mi się porozumieć, znaleźć wspólny język. Na początku pojechałem do jednego miejsca, żeby się choć trochę pozbierać. A potem zrozumiałem, że już nie widzę sensu… - opowiadała 27-letni Siarhiej Bohdan.
Zwierzał się, że choć jest już w Warszawie, trudno mu się odnaleźć w innej rzeczywistości. - Zasypiasz i we śnie idziesz do walki. Dziś znowu szturmowałem Łozowe - powiedział.
Zobacz także
Kim są Białorusini walczący w Ukrainie?
Już na początku marca w Ukrainie powstał samodzielny białoruski batalion im. Kastusia Kalinowskiego. Jak informowaliśmy, ochotnicy ci prawdopodobnie w większości zostali zrekrutowani w działających na terenie Polski centrach, prowadzonych przez ukraińskich dyplomatów. W czerwcu oddział rozrósł się do pułku, czyli około dwóch tys. żołnierzy.
- Białoruscy ochotnicy to weterani z wojny o Donbas z 2014 roku, ale także przedstawiciele emigracji, którzy przyjechali do Polski po 2020 roku i sfałszowaniu wyborów na Białorusi. To są te młode chłopaki z polskich budów, kierowcy tirów i kurierzy. W tej walce widzą szansę na zmianę sytuacji na Białorusi - tłumaczył wówczas Siarhiej Pielasa, dziennikarz Telewizji Biełsat.
O działaniach białoruskich żołnierzy informowało konto Belwarriors na Twitterze.
"Ręce naszych wojowników. Do niedawna były to ręce zwykłych cywilów: informatyków, mechaników samochodowych, lekarzy, nauczycieli, studentów, budowniczych i innych obywateli Białorusi. Dziś te ręce mocno trzymają broń i przybliżają zwycięstwo Ukrainy w wojnie" - poinformował niedawno Belwarriors, publikując serię zdjęć żołnierzy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski