Wybory prezydenckie 2020. Była współpracownica Andrzeja Dudy ujawnia kulisy kampanii

- Nigdy nie spodziewałam się, że po zaangażowaniu się w kampanię prezydencką spotka mnie taka fala oszczerstw i absurdalnych oskarżeń. Gdybym to wiedziała, pewnie nie podjęłabym takiej decyzji - mówi WP Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, była szefowa kampanii Andrzeja Dudy.

Wybory prezydenckie 2020. Była współpracownica Andrzeja Dudy ujawnia kulisy kampanii
Źródło zdjęć: © East News | East News
Tomasz Molga

Pojawienie u boku prezydenta mec. Jolanty Turczynowicz-Kieryłło było wielką niespodzianką. Zapamiętano ją z serii sensacyjnych publikacji m.in o incydencie podczas wyborów samorządowych w Milanówku. Pisano też, że kradnie show głównemu bohaterowi kampanii. Wytrwała na stanowisku miesiąc. Dziś rozlicza się z tym etapem życia.

Tomasz Molga: Co doradziłaby pani prezydentowi Dudzie w sprawie wyborów korespondencyjnych?

Jolanta Turczynowicz-Kieryłło: Powiedziałabym, że to najlepsze rozwiązanie w czasie epidemii koronawirusa, o ile oczywiście poczta potrafi takie głosowanie zorganizować już w maju, zapewnić wszystkim bezpieczeństwo i wiarygodność wyników. Nie jestem teraz wewnątrz kampanii, nie wiem, jak wyglądają przygotowania. Na pewno ważne by zachować gwarancje tajności. Sam pomysł głosowania podoba mi się dużo bardziej niż przeprowadzanie naprędce zmian w konstytucji.

Paradoksalnie Andrzej Duda wcale nie musi skorzystać na wyborach korespondencyjnych. Z badań wynika, że w Szwajcarii taki sposób głosowania szczególnie motywował do oddania głosu wyborców w dużych miastach. Wysyłając kartę do głosowania do domu, dajemy wyborcy wszystko, czego potrzebuje do decyzji. Nie musi nawet iść do lokalu wyborczego. Znikają wszystkie bariery, osłabiamy to poczucie, nie chce mi się głosować, nie mam na kogo, można się spokojnie zastanowić.

Jak wygra Duda, to przeciwnicy będą mówili, że miał fory przez epidemię, mógł pokazywać się przy ratownikach, ogłaszać swój udział w powstaniu tarczy antykryzysowej.

Kontrkandydaci poddali walkę, błędnie założyli, że wybory się nie odbędą. Gdybym była Małgorzatą Kidawą-Błońską walczyłabym do końca, bo nawet po przegranych wyborach zostaje kapitał na przyszłość z kontaktów z wyborcami. A tu nagle pada hasło bojkot wyborów.

Byłam zażenowana, gdy widziałam, jak własne środowisko się od niej odcina. Jak pojawiają się z jego strony żarty, złośliwości na temat jej wpadek. Moment, kiedy Borys Budka odepchnął ją od mikrofonu, dyktował jej, jak ma odpowiedzieć na pytanie zadane przez dziennikarza, był straszny. Zachował się bez kultury, publicznie potraktował panią Kidawę jak marionetkę. Mam wielki niedosyt. Niedosyt wartości i w polityce i w kampanii.

Podobała się pani przygoda na pierwszej linii polityki?

Jest takie powiedzenie, że na błotnistym gruncie nie wyrosną kwiaty. Polska polityka niestety przypomina takie błoto. Dopiero teraz do mnie do dotarło dlaczego tak wielu porządnych ludzi w ogóle nie zaistnieje w polityce. Nie zaryzykują tego, co ja przeżyłam.

Nie zaryzykują hejtu na swoją rodzinę, czy firmy, które zbudowali. Nie zaryzykują by kłamstwa niszczyły ich wizerunek, dorobek. Dlatego po politycznej drabinie wspina się tak wiele osób, których pierwszy życiowy sukces to asystowanie posłowi. Władza to jedyna rzecz, którą po latach zdobyli. Oni nie mają nic do zaoferowania ani nic innego do stracenia i gotowi są znieść wszystko byle utrzymać swój status.

W efekcie poza wyjątkami nie mamy w Polsce mężów stanu, ale polityków, którzy wykorzystują grę emocjami, manipulują. Nierzadko wespół z wybranymi mediami, czy innymi grupami interesów. Dlatego słowo polityk społeczeństwo traktuje jak paskudny epitet dla kogoś, kto nie miał innego pomysłu na życie.

Nie jest tak, że narzeka pani na dziennikarzy? Mamy obowiązek dociekać kim są osoby, które pojawiają się w otoczeniu prezydenta i co planują?

Szanuję i rozumiem rolę mediów. Jestem wychowana w etosie rzetelnego mądrego dziennikarstwa. Zostałam zaatakowana, bez szans wypowiedzenia, po co się pojawiłam w tej kampanii i jaka była moja rola. Pełniłam funkcję szefowej kampanii prezydenta, a poruszano tematy poboczne, że chodzę w czerwonym płaszczu, ujawniono fraszkę z czyichś urodzin, którą mieli odnaleźć po kilku latach ,"przyjaciele’". Tropiono, czy mam zlecenia od spółek skarbu państwa, samorządów, w których rządzi PiS od agencji rządowych. Nie mam ich.

To było zmasowane, okrutne a czasem absurdalne polowanie na mnie. Próbowano nakłonić jednego z samorządowców, by przyznał, że moja wygrana w konkursie gotowania z Magdą Gessler to była ustawka. Szkoda mówić.

Przypomniano pani incydent podczas wyborów samorządowych z 2018 roku. Jak opisała "Gazeta Wyborcza", ugryzła pani w rękę "pana Kazimierza z Milanówka"

Bohater publikacji jest miejscowym politykierem. Prowadził dla jednego z kandydatów brutalną kampanię wyborczą. To on był sprawcą napaści i w sądzie toczy się przeciwko niemu postępowanie o naruszenie ciszy wyborczej oraz nękanie.

Nie drwi się ze sposobu w jaki matka stanęła w obronie dziecka, gdy wszystkie fakty, podkreślam fakty, a nie słowa napastnika – temu przeczą. Która kobieta w mojej sytuacji, nie broniłaby się wszelkimi metodami?

Jako szefowa kampanii prezydenta mogła pani jakoś odpowiedzieć na te ataki, bronić się, przecież jest pani adwokatem

No właśnie nie mogłam. Taka była decyzja, że miałam nie wdawać się w tłumaczenia, bo to skupiałoby uwagę na mnie zamiast na prezydencie. To była pułapka. To nie ja byłam celem tych publikacji tylko prezydent. Pisano o mnie, sądząc, że te zmanipulowane sensacje, w jakiś sposób odbiją się na wyniku wyborczym Andrzeja Dudy.

Kolejne moje smutne zaskoczenie to fakt, że były osoby z bliskiego otoczenia politycznego, które kibicowały temu podszczypywaniu mnie, a nawet wystawiały piłki do strzelania goli.

Kto?

Tyle tylko powiem. Nadal kibicuję Andrzejowi Dudzie. Fakt, podczas kampanii zrobiła się napięta atmosfera. Byłam osobą z zewnątrz, bezpartyjną, z dużym dorobkiem, silnym charakterem. W czasie podróży "dudabusem" siedziałam razem z prezydentem w pierwszym rzędzie, rozmawialiśmy o wielu ważnych sprawach. To był dobry czas.

Czasem ludzie niszczą drugiego zanim go poznają, czasem oceniają na podstawie opinii innych... Nie wiem, gdzie i komu nacisnęłam na odcisk. Byłam i jestem pozytywnie nastawiona do ludzi. Doszłam jednak do wniosku, że byłam jak aktorka, która weszła na plan filmu po przeczytaniu pierwszej wersji scenariusza. Tymczasem w trakcie zdjęć zaczęły pojawiać się poprawki, co do mojej roli.

Przetrwała pani miesiąc. Uśmiercono panią nagle jak Hankę Mostowiak w serialu "M jak miłość".

Rezygnacja była moją suwerenną decyzją i nikt na nią nie wpłynął, również przyczyna była prawdziwa. Po komentarzach widziałam, że moja niezależność była dużym zaskoczeniem i dopatrywano się drugiego dna. Tymczasem odebrałam tak nieprawdopodobnie dużo głosów wsparcia i życzliwości, że wspominam czas kampanii jako niezwykle cenne doświadczenie.

Nie zmienia to faktu, że zdrowo myślący człowiek nie spodziewa się, by z otwartej życzliwej kobiety w mediach można było zrobić dzikusa, który gryzie w rękę niewinnych ludzi.

Pani pojawienie się u boku Andrzeja Dudy było zaskoczeniem. Doszukiwano się podtekstów, co znana prawnik dostanie w zamian...

Pierwsze wyjaśnienie zdziwi wrogów i "życzliwych" przyjaciół - nie dla żadnych interesów, dealów, zleceń. Nie aspirowałam ani nie aspiruję, do żadnych stanowisk, tek ministerialnych i temu podobnych funkcji. Naprawdę miałam nadzieję, że moja praca w kampanii będzie pewną misją obywatelską.

Wierzyłam, że uda mi się sprawić by polityka była po prostu lepsza. By było w niej więcej światła. Wszystko wskazuje na to, że będzie to druga kadencja Andrzeja Dudy i właśnie teraz prezydent mógłby sobie pozwolić na zupełnie inne działanie, bardziej niezależne od zaplecza politycznego.

Dużo rozmawialiśmy, choćby o Krajowej Radzie Sądownictwa i reformie wymiaru sprawiedliwości. Mówiłam, to, co myślę, że reforma jest konieczna i potrzebna, ale sposób jej wprowadzenia wymaga dopracowania i zmiany w wielu miejscach. Prezydent powinien działać w taki sposób by stać za obywatelami, ale również by odzyskać szacunek i autorytet w środowisku prawników. Sam się z niego wywodzi.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1166)