Wybory na Białorusi. Mateusz Morawiecki chce szczytu UE
Premier zwrócił się o zwołanie szczytu Unii Europejskiej po wyborach prezydenckich na Białorusi. Według wstępnych wyników CKW Alaksandr Łukaszenka otrzymał 80,2 proc głosów, a Swiatłana Cichanouska - 9,9 proc.
Mateusz Morawiecki zwrócił się o zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE ws. Białorusi. Napisał list do przewodniczącego RE Charlesa Michela i szefowej KE Ursuli von der Leyen. "Polska wciąż pamięta przełom 1989 r. i zawsze wspiera swoich sąsiadów. Mamy obowiązek solidarnie wspierać Białorusinów" - dodał premier w mediach społecznościowych.
Mateusz Morawiecki chce szczytu UE ws. Białorusi. Komentarz Michała Szczerby
- Unia musi zabrać głos solidarności ze społeczeństwem białoruskim, bo oni chcą suwerennego i niepodległego od Rosji kraju. Chcą europejskiej Białorusi. Ktoś przespał ostatnie miesiące, bo tutaj emocje były bardzo duże, takie przebudzenie narodowe. Jestem krytyczny wobec stanowiska polskiego rządu, które dość oszczędnie komentowało sytuację - zaznaczył w TVN24 Michał Szczerba.
Głos ws. wyborów na Białorusi zabrali prezydenci Polski i Litwy. "Jako sąsiedzi Białorusi apelujemy do władz białoruskich o pełne uznanie i przestrzeganie podstawowych standardów demokratycznych. Wzywamy do powstrzymania się od przemocy i do respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela, w tym praw mniejszości narodowych i wolności słowa" - napisali w apelu Andrzej Duda i Gitanas Nauseda.
Zobacz też: Wybory na Białorusi. "Polski rząd, MSZ i parlament haniebnie milczą w tej sprawie"
Wybory na Białorusi. Zamieszki i protesty
Po zakończeniu wyborów prezydenckich Białorusini wyszli protestować na ulice. Powodem było niezadowolenie po wynikach sondażu exit poll, który dawał Alaskandrowi Łukaszence poparcie na poziomie około 80 proc. Z kolei Swiatłana Cichanouska miała otrzymać niecałe 7 proc. Według wstępnych wyników Centralnej Komisji Wyborczej urzędujący prezydent zdobył 80,2 proc głosów, a jego główna rywalka - 9,9 proc.
Protesty na Białorusi próbowała rozproszyć milicja, która użyła granatów hukowych i armatek wodnych. Wiele osób zostało rannych, ale ich liczba jest trudna do oszacowania. W mediach społecznościowych publikowane są zdjęcia zakrwawionych uczestników. Na ulicach trwały zamieszki. W sieci pojawiło się nagranie, jak ciężarówka próbowała przejechać przez drogę, na której znajdowali się demonstranci.
Źródło: premier.gov.pl/TVN24