Wybory do europarlamentu 2019. Konfederacja, 447 i PiS. Takiej wojny na prawicy jeszcze nie było
Wybory do europarlamentu będą zwieńczeniem trwającego od kilku tygodni brutalnego starcia na prawicy. To jak walka Dawida z Goliatem. W PiS żywa jest obawa, że Konfederacja zabierze partii Jarosława Kaczyńskiego zwycięstwo. To czarny sen prezesa. I marzenie antyeuropejskich nacjonalistów. Nie tylko w Polsce.
Środa, konferencja prasowa w siedzibie centrali PiS na Nowogrodzkiej. Na scenę wychodzi Jarosław Kaczyński.
– My się na tego typu roszczenia nie godzimy. Nie mamy zamiaru nic płacić! To Niemcy napadli na Polskę, wymordowali prawie wszystkich Żydów. Władza PiS jest jedyną prawdziwą gwarancją tego, że nie poniesiemy żadnych, ogromnych szkód finansowych i godnościowych.
Premier Mateusz Morawiecki, kilka dni temu, ten sam ton: – Jeżeli ktoś mówi dziś, że Polska ma komukolwiek wypłacić jakiekolwiek odszkodowania, to mówimy: nie ma naszej zgody na to. Nie ma naszej zgody i nie będzie! Tak długo nie będzie, jak będzie rządziło Prawo i Sprawiedliwość.
Polityk PiS: – Trzeba zaostrzać język w temacie roszczeń żydowskich. Bo po prawej stronie mamy problem. Duży problem.
Ten problem to Konfederacja. Polityczny koszmar prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ TEŻ: Makowski: "Konfederacja i Wiosna napsują krwi największym. PiS i KE na ich łasce" (Opinia)
Wybory do europarlamentu. Nie ma walki o centrum
– Każdy głos w wyborach oddany na ludzi z Konfederacji Korwina, Winnickiego, Brauna, będzie zmarnowaniem głosu. To wspieranie PO i Koalicji Europejskiej. Będą cieszyć się z tego w Moskwie, w Izraelu. Wszędzie tam, gdzie źle Polsce życzą – przestrzega szef MSWiA Joachim Brudziński w Polskim Radiu.
Spór na linii PiS-Konfederacja od kilku tygodni – a zwłaszcza na ostatniej prostej kampanii przed wyborami do PE – rozgrzewa opinię publiczną. W Internecie starcie śledzą miliony użytkowników. Temat nie schodzi z czołówek mediów. Tzw. "prawy sektor" rozpala do czerwoności.
I nic dziwnego: skrajnie prawicowa, antyżydowska i antygejowska Konfederacja może przesądzić o tym, że PiS przegra wybory z Koalicją Europejską.
Dlatego partia rządząca tak mocno zradykalizowała w ostatnim czasie język: w kwestii roszczeń, ustawy 447 JUST i sprawach światopoglądowych (LGBT, "seksualizacja" dzieci).
– Nie ma walki o centrum. Nie ma przepływów między wyborcami naszymi, a zwolennikami Koalicji Europejskiej. Jest wyłącznie wojna o mobilizację "swoich". Walczymy o wyborców prawicy. Konfederacja nam tych wyborców zabiera. I nawet, jeśli jest to ułamek, to tego ułamka może zabraknąć nam, żeby wygrać wybory – szczerze przyznaje polityk PiS zaangażowany w kampanię.
Wybory do europarlamentu. Bitwa o młodych-skrajnych
Z ostatniego, głośnego sondażu Kantar dla "Gazety Wyborczej" i Gazeta.pl wynika, że Konfederacja może bić się w wyborach do PE nawet o 10 proc. głosów. Niemożliwe?
Na razie prawicowi nacjonaliści – według Kantar – na kilka dni przed europejską elekcją mogą liczyć na 8 proc. Sporo.
Skąd się bierze tak wysoki relatywnie wynik skrajnej prawicy? Konfederacja ma największe poparcie wśród wszystkich partii w najmłodszym elektoracie 18-24. Narodowcy biją resztę partii w tym wyborczym segmencie na głowę (więcej na ten temat TUTAJ).
Co ciekawe, z sondażu Kantar wynika, że jedna trzecia osób chcących teraz głosować na Konfederację deklaruje jednocześnie poparcie dla rządu Mateusza Morawieckiego. "Konfederacja zabiera, wydawać by się mogło, głosy które naturalnie powinny spłynąć na PiS - 2-3 punkty procentowe. W badaniu Konfederacja notuje bowiem aż 8 proc. poparcia społecznego w wyborach do Parlamentu Europejskiego" – czytamy w analizie Gazety.pl i "GW".
2-3 proc., które Konfederacja odbiera PiS-owi, może właśnie zabraknąć partii rządzącej do osiągnięcia sukcesu wyborczego. Tym bardziej, że Konfederacja zabiera głosy nie tylko PiS. Zabiera także Kukizowi. Sztabowcy Konfederacji mówią: "4 proc. z PiS-u, 4 proc. od Kukiza. I jesteśmy w domu".
Wybory do PE. "Nie dla Żydów, homoseksualistów i UE"
Metoda nacjonalistów jest prosta. To skupienie się właściwie na jednym, ale bardzo emocjonującym wyborców temacie. Zwłaszcza wyborców prawicy.
Konfederacja straszy Polaków ustawą 447. Oskarża PiS o "poddaństwo" i usłużność wobec USA i Izraela. Właściwie codziennie politycy tej formacji organizują na ten temat konferencje prasowe i eventy (wśród zwolenników Konfederacji kolportowana jest informacja, że PiS dogaduje się z organizacjami żydowskimi, ale po... cichu).
Doszło nawet do tego, że niektórzy politycy tego skrajnie radykalnego ruchu na spotkaniach wyborczych wparowują na scenę i zakładają na głowy polityków PiS... jarmułki.
Przekaz Konfederatów jest tyleż jasny, ile radykalny, a wręcz – rasistowski: "Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej!" – tak wprost zadeklarował kilka tygodni temu na jednym ze spotkań publicznych Sławomir Mentzen, wiceprezes partii KORWIN, członek Konfederacji.
W tym samym wystąpieniu Mentzen właściwie wprost stwierdził, że skrajne wypowiedzi i radykalny kurs to wynik badań pokazujących, że tylko w ten sposób można zdobyć elektorat. Uwagę na to wystąpienie – szeroko komentowane w sieci – zwracał jako pierwszy publicysta Wirtualnej Polski Łukasz Warzecha.
Dziennikarz zauważył także dość osobliwy stosunek mediów publicznych do Konfederacji. "Telewizja publiczna i niektóre inne media bliskie PiS robią wszystko, żeby Konfederacja odniosła jak największy sukces. Siermiężne metody dyskredytacji, niepokazywanie informacji o działaniach Konfederacji czy niezapraszanie jej przedstawicieli do programów – wszystko to, zamiast działać przeciw Konfederacji, działa na jej korzyść" – pisał na łamach WP Warzecha.
Ostro przeciwko Konfederacji występuje środowisko Tomasza Sakiewicza, szefa "Gazety Polskiej".
Tam pojawiają się już oskarżenia najcięższego kalibru, związane między innymi z pojawianiem się liderów Konfederacji w mediach kontrolowanych przez Kreml (co zresztą faktycznie budzi wątpliwości).
Portal TVP Info nazwał Konfederatów "zbrojnym ramieniem totalnej opozycji". Stwierdzenie nieco ryzykowne, ale politycznie nie bezzasadne: odbieranie głosów PiS-owi przez Konfederatów to torowanie drogi do wyborczej wiktorii Koalicji Europejskiej.
Nie tak dawno bliski Sakiewiczowi Antoni Macierewicz w TV Trwam wygłosił apel do Stanisława Michalkiewicza i Grzegorza Brauna z Konfederacji: "Osłabiając PiS, osłabiacie Polskę". A kandydat narodowców na prezydenta Marian Kowalski, bywalec TVP Info, nazwał Konfederację opcją prorosyjską i sitwą Brauna.
Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Przez lata pilnował, by na prawo od PiS była "tylko ściana". Pilnował skutecznie.
Ale – jak zauważają polityczni obserwatorzy – czasy się zmieniły. – Rozczarowani brakiem radykalnych zmian, zwłaszcza w sferze obyczajowości, wyborcy PiS szukają rzeczników swoich obsesji właśnie w Konfederacji – zauważa publicysta Tomasz Walczak.
Jak twierdzi, "walka z 'homolobby', zaostrzenie prawa aborcyjnego, antyukraiński i antysemicki resentyment – wszystko, co nie przystoi partii walczącej o wygranie wyborów, stało się agendą Konfederacji".
A jazda po politycznej bandzie może się opłacić.
Wybory do Sejmu decydujące
Czy Konfederacja w dłuższej perspektywie może być zagrożeniem dla PiS?
– Gwałtownego przepływu z PiS do Konfederacji bym się teraz nie spodziewał. Tradycyjni wyborcy PiS są mocno konserwatywni kulturowo, przywiązani do swojej partii. Niechętnie ją zdradzają – mówi WP politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Jak jednak dodaje, "długoterminowo w wyborach sejmowych Konfederacja może być wyzwaniem dla PiS". – Tu chodzi o walkę o młodego wyborcę. Każda prawicowość niepisowska, może utrudniać PiS dalsze działanie – ocenia ekspert od politycznego wizerunku.
Polityk Koalicji Europejskiej działający w sztabie: – Czy Konfederacja zaszkodzi PiS? Na pewno. Ba, jeśli miałbym się dziś z panem założyć, to obstawiam, że w wyborach do PE nacjonaliści prześcigną Wiosnę. Nie chce się pan zakładać? Wcale się nie dziwię.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl