Wybory 2020. KO chce zmian w Kodeksie wyborczym. "Czas, aby rząd zaczął słuchać opozycji"

Barbara Nowacka i Robert Kropiwnicki przedstawili na konferencji prasowej projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Wówczas głosować można byłoby w trybie mieszanym: zarówno w lokalach wyborczy jak i korespondencyjnie. Chęć głosowania w drugiej formie trzeba byłoby zgłosić na 15 dni przed wyborami, a pakiet byłby dostarczony 7 dni przed terminem wyborów. Pakiet byłby oddawany w gminie, na poczcie albo do okręgowej komisji wyborczej w dniu głosowania.

- Trzeba wrócić do dobrych i sprawdzonych procedur i zastosować mechanizmy, które pozwalają ludziom zagłosować w sposób bezpieczny, demokratyczny i wolny. Najwyższy czas, żeby partia rządząca zaczęła słuchać opozycji i dogadała się w ramach ładu parlamentarnego, a nie gdzieś w norach na Nowogrodzkiej - powiedziała Nowacka.

- Ludzie muszą podjąć decyzję świadomie. To będzie bezpieczniejsze, bo wybory będą rozciągnięte w czasie. W tym kryzysie wszystkie siły powinny usiąść i zastanowić się jak wrócić do państwa prawa. Dziś nie ma warunków do wyborów, bo jest bałagan po ustawie "covidowej". Chcemy, aby to Państwowa Komisja Wyborcza organizowała wybory, a nie rząd z nieudolnym ministrem Jackiem Sasinem” - wtórował jej Kropiwnicki.

Poseł KO chce, żeby wybory 2020 odbyły się od nowa, a marszałek Sejmu termin ogłosiła wtedy, kiedy "będzie jasny stan prawny". - Obecna ustawa jest nie do przejęcia. Proponujemy wyrzucić ją do kosza. Dzisiaj stajemy się państwem bez trybu i w taki sposób odbywają się wybory prezydenckie. Przesuwamy się w stronę dyktatury. Musimy wrócić na ścieżkę konstytucji - podsumował.