Wybory 2020. Andrzej Duda ostro krytykowany w Niemczech za słowa o "Die Welt"
Rząd Niemiec i politycy różnych opcji krytykują werbalne ataki polskiego prezydenta na korespondenta gazety "Die Welt" w Warszawie. Wyrażają też zaniepokojenie o wolność mediów w Polsce.
07.07.2020 | aktual.: 07.07.2020 12:49
W reakcji na wypowiedzi prezydenta Polski Andrzeja Dudy na temat Niemiec, niemieckich mediów, a zwłaszcza gazety "Die Welt" i jej warszawskiego korespondenta Philippa Fritza, przedstawiciele największych partii w Bundestagu ostro krytykują zachowanie polskiej głowy państwa. "Die Welt" publikuje we wtorek opinie niemieckich polityków, którzy wyrażają zaniepokojenie stanem wolności prasy w Polsce.
Do sprawy odniósł się wcześniej niemiecki rząd. Rzecznik gabinetu Angeli Merkel Steffen Seibert powiedział, że "rząd oczywiście nie wpływa na wybory prezydenckie u naszych polskich sąsiadów". Jak stwierdził, rząd Niemiec "nie wywiera wpływu na korespondentów zagranicznych pracujących w Niemczech, ani na niemieckich korespondentów na świecie". - Wykonują oni swoją pracę w ramach wolności prasy - powiedział Seibert.
Podczas niedawnych wystąpień na wiecach wyborczych prezydent Andrzej Duda oskarżał media z niemieckim kapitałem o prowadzenie "bezpardonowej, brudnej kampanii skierowanej przeciwko niemu". - Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? Ja się na to nie zgadzam! - mówił, atakując m.in. korespondenta gazety "Die Welt" w Warszawie Philippa Fritza. Prezydent mówił też o "niemieckim ataku w wyborach".
Wybory 2020. "Krytyka ze wszystkich stron"
Polityk chadeckiej CDU Juergen Hardt powiedział "Die Welt", że "agresywne ataki na niezależną prasę pokazują, iż nerwowość w obozie PiS wyraźnie wzrosła". Jak dodał, to niedopuszczalne, żeby dziennikarz uznanego i niezależnego medium był zniesławiany przez głowę państwa. "To jasny atak na ustawowo umocowaną wolność prasy. Oczekujemy innego postępowania z wolnymi mediami" - powiedział gazecie.
Hardt ocenił, że zarzut, jakoby rząd Niemiec mieszał się w polską kampanię wyborczą, to wymysł. Ostrzegł też przed rozniecaniem antyniemieckich nastrojów w Polsce. - Nie jest w interesie Polski ciągłe rozbudzanie resentymentów z polsko-niemieckiej historii, aby odnosić rzekome sukcesy w polityce wewnętrznej - stwierdził.
W podobnym tonie wypowiedział się Nils Schmid z socjaldemokratycznej SPD, który także uznał atak na Philippa Fritza za niedopuszczalny.
- W wielu krajach na świecie widzimy coraz więcej ataków ze strony państwa na niezależnych dziennikarzy. Jest czymś całkowicie nieakceptowalnym, gdy coś takiego dzieje się także w Unii Europejskiej - ocenił w rozmowie z "Die Welt".
"Straszenie Niemcami"
Przedstawiciel partii Zielonych, a zarazem szef polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Bundestagu Manuel Sarrazin ocenił, że "spersonalizowany atak" na dziennikarza nie jest czymś, czego oczekuje się od europejskich przywódców. Jego zdaniem zachowanie prezydenta Dudy i przedstawicieli PiS to "rozpaczliwa próba zebrania wyborców skrajnej prawicy poprzez straszenie Niemcami".
Wypowiedź polskiego prezydenta skrytykowali w rozmowie z "Die Welt" także przedstawiciele partii Lewica oraz liberalnej FDP. Bijan Djir-Sarai z FDP powiedział, że "wygląda na to, że wolność prasy istnieje w Polsce jeszcze tylko na papierze". Jak dodał, zachowanie prezydenta Dudy powinno zostać ostro potępione na arenie międzynarodowej.
Dietmar Bartsch z Lewicy przypomniał, że w ostatnich latach Polska spadła w rankingu prasy z 18 na 62 miejsca, a Europa powinna dokładnie przyglądać się sytuacji w Polsce.
W odpowiedzi na słowa prezydenta Andrzeja Dudy redaktor naczelny "Die Welt" Ulf Poschardt napisał w poniedziałkowym wydaniu, że prezydent Andrzej Duda prowadzi kampanię przeciwko koncernowi Axel Springer, gazecie "Die Welt" i jej warszawskiemu korespondentowi. "Gdy nasi współpracownicy są atakowani, stoimy w stu procentach po ich stronie" - pisał.
Słowa Andrzeja Dudy zostały wywołane ostatnimi publikacjami prasowymi na temat ułaskawienia przez prezydenta mężczyzny, skazanego za znęcanie się nad bliskimi i molestowanie seksualne córki. Ułaskawienie dotyczyło zakazu zbliżania się do ofiar, o co te same wnioskowały.
Sprawę opisał jako pierwszy dziennik "Rzeczpospolita", a następnie podchwyciły ją inne media, w tym należący do koncernu Axel Springer dziennik "Fakt". Axel Springer to wydawca wielu tytułów prasowych w Niemczech i Europie, m.in. dziennika "Die Welt". Firma pochodzi z Niemiec, choć największym udziałowcem jest obecnie amerykański fundusz inwestycyjny.