Wszyscy z milionami oprócz PiS. Kolejne papiery trafiają do PKW, ludzie Kaczyńskiego reagują
Kancelaria Premiera, m.in. na podstawie ustaleń CBA i prokuratury w Warszawie, przekazała do PKW kolejne dokumenty, które mogą uderzyć w PiS. Formacja Jarosława Kaczyńskiego zarzuca rządowi oraz PKW chęć "zniszczenia opozycji". Reaguje także na wywołującą kontrowersje decyzję ministra finansów dotyczącą wypłaty dotacji dla partii.
"Uruchomiłem procedurę wypłaty dotacji podmiotowej z budżetu państwa dla partii politycznych i komitetów wyborczych w związku z wyborami do Sejmu RP i Senatu RP zgodnie z pismem PKW z 8 sierpnia oraz art. 150 Kodeksu wyborczego dla podmiotów, wobec których PKW podjęła stosowną uchwałę" - poinformował w piątek 9 sierpnia minister Andrzej Domański.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co to oznacza? Że szef resortu finansów chce wypłaty wielomilionowych dotacji z budżetu państwa dla wszystkich komitetów wyborczych, których przedstawiciele dostali się do Sejmu i Senatu, oprócz komitetu Prawa i Sprawiedliwości.
Powód? Sprawozdanie finansowe PiS, obejmujące wydatki na kampanię parlamentarną w 2023 r., wciąż jest sprawdzane i prawdopodobnie zostanie odrzucone przez Państwową Komisję Wyborczą.
Taki stan rzeczy oburza polityków PiS.
- Domański bierze przykład z Bodnara oraz Sienkiewicza i działa bez podstawy prawnej, bo tak trzeba nazwać decyzję ministra finansów o wypłacie środków wybranym komitetom, bez ustalenia sumy wydatków wszystkich komitetów - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Andrzej Śliwka.
Jak twierdzi, "przepisy Kodeksu wyborczego są jasne, tak samo jasna jest rola ministra finansów w tym procesie, nie ma on tu żadnej dyskrecjonalnej czy szczególnej władzy, jest jedynie notariuszem tego procesu".
- Należy się głęboko zastanowić, czy w tym konkretnym przypadku nie doszło do przekroczenia uprawnień ze strony ministra. Zresztą, ten ruch jest już kolejnym nielegalnym wywieraniem presji na PKW i kolejną kłamliwą sugestią, że poza jednym komitetem, wszystkie partie rozliczyły swoje kampanię - mówi Śliwka.
Premier Donald Tusk stwierdził na konferencji prasowej w piątek, że za czasów rządów PiS mieliśmy do czynienia z "układem zamkniętym". Poinformował, że obecnie Krajowa Administracja Skarbowa prowadzi działania w 90 jednostkach, a postępowania dotyczą 100 miliardów złotych.
Kolejne dokumenty trafiają do PKW
Jak dowiedziała się WP, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, m.in. na podstawie ustaleń Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury w Warszawie, przekazała do Państwowej Komisji Wyborczej kolejne dokumenty, które mogą uderzyć w PiS. O szczegółowe informacje do prokuratury wystąpiła obecna prezes Rządowego Centrum Legislacji.
Dokumenty te mają dowodzić, iż partia Jarosława Kaczyńskiego wykorzystywała środki z budżetu państwa poza komitetem wyborczym, by prowadzić kampanię. - Kwota do zwrotu na ten moment to 5 mld zł (…) Gdy mówię o "układzie zamkniętym" z patronatem czołówki PiS, to mam na myśli wykorzystywanie środków publicznych, całych urzędów, pracowników w kampanii wyborczej na rzecz partii wówczas rządzącej - wskazał w piątek Donald Tusk.
PiS odpiera zarzuty i zarzuca rządowi oraz PKW chęć "zniszczenia opozycji".
PKW przedłużyła czas procedury sprawdzania sprawozdania do końca sierpnia. PiS uważa taki stan rzeczy za skandal.
Stanowcza reakcja PiS: "Tusk chce zniszczyć niezależność PKW"
- Uważam, że to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Pokazuje, że rząd za wszelką cenę chce wpływać na proces finansowania partii politycznych, tak, aby PiS pozbawić środków i zmarginalizować - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Były prezes Rządowego Centrum Legislacji w kancelarii premiera Morawieckiego dodaje, że "płatności dla wszystkich partii powinny być wstrzymane do czasu kompleksowego rozstrzygnięcia PKW". - Jeśli tak się nie stanie, będziemy mieli do czynienia z kolejną odsłoną "prawa takiego, jak my je rozumiemy" - przekonuje Szczucki (któremu obecny rząd zarzuca nielegalne finansowanie własnej kampanii).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porozumienie ministerstwa z CBA. "Kwestia rozliczenia"
Podobne zdanie ma Michał Moskal, dyrektor biura prezydialnego PiS i poseł tej partii. - Mamy bezprecedensową sytuację, gdzie wszystkie organy państwa są instrumentalnie wykorzystywane przez Tuska do wywierania nacisku na PKW, żeby wyeliminować konkurencję z wyścigu w wyborach prezydenckich - twierdzi.
Ale zapewnia: - PiS się nie podda. Niezależnie od tego, czy Tuskowi uda się zniszczyć niezależność PKW, czy ta instytucja się obroni przed politykierstwem, PiS będzie tym ostrzej będzie walczył o zwycięstwo w przyszłym roku - mówi Wirtualnej Polsce polityk.
Moskal podkreśla, że "nowy rząd zdążył już pokazać, jak bardzo potrzebujemy prezydenta, który będzie bezpiecznikiem dla nowej władzy przed likwidacją demokracji".
PiS-owi może mieć jednak spore problemy z finansowaniem nachodzącej kampanii. Formacji tej bowiem grozi nieprzyjęcie sprawozdania przez PKW i tym samym odebranie znacznej części dotacji wyborczej.
Ale partia Jarosława Kaczyńskiego nie chce dać za wygraną i przygotowuje "plan B", który zakłada m.in. zbiórkę wśród zwolenników i działaczy.
Wirtualna Polska w tym tygodniu ujawniła, że PiS chce pozwać PKW za to, że przez zwłokę Komisji w ocenie sprawozdania tej partii, będzie ona zmuszona płacić duże koszty zaciągniętego na kampanię, wielomilionowego kredytu.
- Jak każda partia polityczna zaciągnęliśmy kredyt na trzy kampanie wyborcze. To są dziesiątki milionów złotych. I wskutek opóźniania decyzji przez PKW tracimy z tego tytułu ogromne odsetki. Dlatego też, jeśli PKW odrzuci nasze sprawozdanie finansowe, to nie tylko pójdziemy z tym do sądu, ale także wystąpimy z cywilnym powództwem o zapłacenie odszkodowań z tytułu podniesionych odsetek kredytowych - zapowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską skarbnik PiS, były wicepremier Henryk Kowalczyk.
Jak podkreślił, "ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność".
Rzecznik PiS z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że "PKW nie może wychodzić poza ramy obowiązującego prawa i poza zakres swojej właściwości, w przeciwnym razie jej członkowie biorą na siebie w tym względzie osobistą odpowiedzialność". - Nasza kampania była prowadzona zgodnie z zasadami i w pełni legalnie - powiedział nam Rafał Bochenek.
Dodał przy tym, że "poza insynuacjami i medialnymi pohukiwaniami nie ma żadnych udowodnionych przypadków potwierdzających medialne zarzuty obecnej koalicji".
Głos zabrał także Jacek Sasin, jeden z czołowych polityków PiS, który powiedział WP: - Jeśli PKW podejmie decyzję zgodnie z rzeczywistością i racjonalną oceną, to żadne pieniądze nie zostaną Prawu i Sprawiedliwości odebrane. Ale jeśli PKW ulegnie naciskom Platformy i zakwestionuje fundusze na naszą działalność, które nam się należą z tytułu prawa, to będzie to element działań zmierzających do zniszczenia opozycji w Polsce.
Wszyscy poza PiS
Polityczne emocje rozgrzał w piątek tekst money.pl. Portal dotarł do pisma PKW do ministra finansów z wyliczeniami, jaki zwrot za kampanię wypłacić komitetom - wszystkim oprócz PiS.
Jak wynika z ustaleń money.pl, w czwartek Państwowa Komisja Wyborcza przekazała resortowi Andrzeja Domańskiego wstępne dane dotyczące zwrotu kosztów kampanii wyborczej do parlamentu dla biorących w niej udział komitetów wyborczych. Wstępne, ponieważ w zestawieniu brakuje wyliczeń dla komitetu PiS, dlatego że PKW wciąż sprawdza sprawozdanie tej partii.
Z wyliczeń PKW na tym etapie wynika, że koalicyjnemu komitetowi KO (w skład którego wchodzą Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni) należy wypłacić ok. 32,8 mln zł.
Zgodnie z przyjętym mechanizmem, PKW przeliczyła zwrot za kampanię także dla pozostałych komitetów. I tak na drugim miejscu w kolejności uzyskanych kwot znalazła się Trzecia Droga, która otrzyma niemal 12,6 mln zł (choć komitet wydał dużo więcej, bo prawie 28,5 mln zł). Ludowcom przypadnie z tego 8,4 mln zł, a Polsce 2050 - ponad 4,1 mln zł.
Na trzecim miejscu jest Lewica, która wydała na kampanię prawie 17 mln zł, a otrzyma tylko 5,8 mln zł zwrotu.
PiS miałoby nie otrzymać niczego.
Ustalenia money.pl potwierdził w piątek 9 sierpnia sam minister finansów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl