Wraca sprawa polowań na łosie. W podobnych wypadkach zginęły 32 osoby
W wypadku samochodowym po zderzeniu z łosiem zginęła 51-letnia radna z gminy Boćki, sołtys wsi Jakubowskie na Podlasiu. Według myśliwych czas wrócić do pomysłu ograniczenia populacji łosi, objętych obecnie ochroną. Przy wadze około 500 kg stwarzają one szczególne zagrożenie na drodze.
Ze zdjęć opublikowanych przez strażaków z miejscowości Boćki wynika, że kierująca samochodem kobieta nie miała żadnych szans na przeżycie. Kierowany przez nią seat najpierw zderzył się z łosiem, następnie uderzył w drzewo. Do wypadku doszło w miniony weekend na drodze krajowej nr 19, niedaleko miejscowości Andryjanki. Zginął w nim również łoś.
Wypadkom z udziałem dzikich zwierząt materiał w głównym wydaniu "Wydarzeń" poświęciła telewizja Polsat. Okazało się, że dopiero po dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu odzyskał przytomność Łukasz Korgul, uczestnik niebezpiecznej kraksy z jeleniem. Mężczyzna cudem przeżył zderzenie, w którym dorodny jeleń przebił się przez szybę jego auta, wpadając wprost na miejsce kierowcy. - Pamiętam tylko wyjazd z Lublina, potem obudziłem się w szpitalu - powiedział dziennikarzom.
Myśliwi: w wypadkach z dużymi zwierzętami zginęły 32 osoby
Sprawę komentowała znana myśliwa Diana Piotrowska, była rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego. - Po fali ataku wywołanego akcją "jestem z łosiem" media zauważyły, że kolizje z udziałem zwierząt, szczególnie z dużymi ssakami to jednak poważny problem - komentuje Piotrowska. Powołuje się na zebrane uprzednio przez PZŁ dane. W latach 2014-2016 odnotowano blisko 1000 poważnych zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt. Zginęły w nich 32 osoby, a ponad 700 zostało rannych. Ta statystyka ma dotyczyć jedynie największych zwierząt, czyli jeleni i łosi. Tych ostatnich jest w Polsce około 20 tys. sztuk.
Zbieranie danych o wypadkach jest o tyle utrudnione, że policja nie rejestruje gatunku zwierzęcia biorącego udział w kolizji. Z kolei GDDKiA podawało, że na drogach krajowych zginęło 459 łosi (w latach 2014-16), z czego 93 proc. zdarzeń miało miejsce na drogach nieogrodzonych. Z kolei na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa znajduje się aktualnie kilkaset zgłoszeń o kolizjach z dzikimi zwierzętami - to informacje od samych kierowców i częściowo potwierdzone przez policję.
- Warto uderzyć się w pierś i przyznać, że miłość do zwierząt bardzo szybko się kończy, gdy tylko wejdzie nam ono w domowy klomb, czy wpadnie przez przednią szybę do auta. Konieczna jest regulacja populacji, które są w wielu przypadkach przegęszczone. I tu rola myśliwych, którzy przede wszystkim powinni ograniczać konflikty na poziomie człowiek zwierzę i zapewniać bezpieczeństwo publiczne - skomentowała myśliwa.
Jan Szyszko był już gotowy do akcji
Przypomnijmy, że rok temu przywrócenia polowań na łosie chciał niesławny minister ochrony środowiska Jan Szyszko. Powstał nawet projekt rozporządzenia, w którym polowania na łosie byłyby dozwolone od października do końca grudnia. Resort Szyszki uzasadniał odstrzał zagrożeniem dla życia obywateli, również powołując się na liczne wypadki. Pomysł przywrócenia polowań wzbudził ogromny sprzeciw opinii publicznej. Aż wreszcie w sprawie miał interweniować prezes PiS Jarosław Kaczyński. W efekcie minister uchylił przepisy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl