PolitykaWP: Minister zdrowia przegrywa z antyszczepionkowcami. PiS chce wyrzucić jego kontrowersyjny projekt do kosza

WP: Minister zdrowia przegrywa z antyszczepionkowcami. PiS chce wyrzucić jego kontrowersyjny projekt do kosza

Rząd nie zajmie się projektem ustawy zapowiadanym przez ministra zdrowia, który miał upoważnić pracodawców do sprawdzenia, czy pracownik jest zaszczepiony - dowiaduje się Wirtualna Polska. Mimo publicznych deklaracji Adama Niedzielskiego i gwałtownie rosnącej liczby zakażeń Prawo i Sprawiedliwość zwleka z pracami nad nowymi przepisami. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, szanse na uchwalenie projektu są bliskie zeru. Po publikacji tekstu poseł Czesław Hoc poinformował, że pomysł ministra zdrowia zostanie jednak wniesiony do Sejmu jako projekt grupy posłów PiS.

Minister zdrowia Adam Niedzielski
Minister zdrowia Adam Niedzielski
Źródło zdjęć: © GETTY | SOPA Images
Patryk Michalski

17.11.2021 09:46

Przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy, który miałby dać prawo pracodawcy do sprawdzenia, czy pracownik jest zaszczepiony, został zablokowany przez Prawo i Sprawiedliwość ze względów politycznych. Partia rządząca obawia się, że pomysł źle wpłynąłby na słupki poparcia i doprowadziłby do utraty większości sejmowej. Projektowi sprzeciwia się przede wszystkim grupa posłów klubu PiS. To m.in. Janusz Kowalski z Solidarnej Polski czy Anna Maria Siarkowska, czyli politycy, którzy tworzą Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu. To podczas jego posiedzeń pojawiały się antynaukowe teorie dotyczące szczepień przeciwko koronawirusowi.

Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości – mimo zdecydowanej postawy ministra zdrowia i gwałtownie rosnącej liczby nowych zakażeń – nie stanęło po stronie Adama Niedzielskiego, a niewielkiej grupy flirtującej z koronasceptykami. Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że władze PiS całkowicie zablokowały projekt. Według naszych rozmówców w partii rządzącej resort zdrowia walczy, by projekt został zgłoszony przez grupę posłów, ale – jak słyszymy – i na to szanse są niewielkie.

- Wszystko wskazuje na to, że projekt przepadnie. Minister zdrowia wyszedł przed szereg, zapowiadając ustawę, a nie wiedział, że pomysł będzie kontrowersyjny dla posłów PiS. Nie zaryzykujemy utraty większości dla tych przepisów. Konsekwencje polityczne mogłyby być duże – mówi nasze źródło w PiS.

[AKTUALIZACJA] Po publikacji niniejszego tekstu i wielu krytycznych głosach w sprawie bezczynności obozu władzy w walce z pandemią, poseł PiS Czesław Hoc poinformował, że grupa posłów partii rządzącej zgłosi projekt, który ma dać pracodawcy możliwość sprawdzenia, czy pracownik jest zaszczepiony. - Przedsiębiorca będzie mógł poprosić o certyfikat zaszczepienia pracownika i jeśli nie będzie pracownik zaszczepiony, to będzie mógł zreorganizować pracę, np. przenieść takiego pracownika do działu tam, gdzie nie będzie miał styczności z klientami - stwierdził w rozmowie z PAP poseł Czesław Hoc.

Według naszych ustaleń nie zmienia to podejścia posłów z sejmowego "zespołu ds. sanitaryzmu", którzy nadal zamierzają blokować projekt. Większość dla takich rozwiązań mogłaby się znaleźć po stronie opozycji, jednak władze PiS obawiają się strat sondażowych i rozpadu sejmowej większości. Czesław Hoc wyraził nadzieję, że posłowie zajmą się projektem ustawy na kolejnym posiedzeniu Sejmu, które jest zaplanowane na 1-2 grudnia. Nasi rozmówcy w PiS podkreślają, że samo zgłoszenie projektu nie oznacza, że zostanie on uchwalony.

Do blokowanego projektu odniósł się w poniedziałek szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Nie ma jej w programie tego posiedzenia Sejmu. Ona jest przedmiotem jeszcze dyskusji, ale także wątpliwości – stwierdził. We wtorek okazało się, że Terlecki jest zakażony koronawirusem.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości w nieoficjalnych rozmowach przewidują, że pomysł ministra zdrowia trafi do kosza. – Jeżeli takie rozwiązania miałyby w ogóle obowiązywać, to powinny działać już teraz, kiedy mamy wzrost liczby zakażeń. Jeżeli pomysł dalej będzie odwlekany, to może się okazać, że ustawa weszłaby w życie, kiedy liczba chorych będzie spadała, a wtedy tym bardziej nie będzie woli, by się tym zajmować - słyszymy w partii.

Posłowie partii rządzącej nie ukrywają, że pomysł ministra zdrowia był analizowany przez władze pod kątem wizerunkowym, a nie zdrowotnym. – Polskie społeczeństwo jest przekorne w sprawie szczepień i my oczywiście zachęcamy, by się szczepić, ale musimy te emocje społeczne uwzględniać – mówi jeden z posłów PiS.

Minister zdrowia bez wsparcia

Taka polityczna kalkulacja obozu rządzącego wyraźnie pokazuje brak politycznej siły ministra zdrowia, który w swoich publicznych wypowiedziach sprzeciwiał się antynaukowym teoriom i walczył z antyszczepionkowcami. Sam był przez nich atakowany m.in. podczas konferencji.

Z wypowiedzi Adama Niedzielskiego jasno wynika, że przeliczył się w sprawie wsparcia własnego obozu. Przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt jest gotowy już od początku września. Od tego czasu resort walczył, by przepisami zajęła się Rada Ministrów. W pierwszym tygodniu września liczba dziennych zakażeń była na poziomie nieco ponad 500 przypadków.

13 października, kiedy odnotowano 2640 nowych zakażeń, minister zdrowia w TVN24 pytany o nowe rozwiązania stwierdził: - Będziemy ten projekt trzymali na cięższe czasy. Patrzymy sobie na różne parametry. Nie mówię tylko o epidemicznych wielkościach, ale też o pewnych preferencjach społecznych.

1 listopada na antenie Polsat News Adam Niedzielski kolejny raz zapowiedział walkę o ustawę. - Ustawa będzie kierowana na rząd i trafi na Sejm. Wyborem jest zdrowie innych – podkreślał minister. Polityk przyznał, że pierwotne rozwiązania zostały nieco złagodzone, bo pracodawca nie będzie mógł wysłać pracownika na bezpłatny urlop z powodu braku zaszczepienia. Jednocześnie zapewnił wówczas, że mimo kontrowersji wewnątrz obozu władzy, nie boi się o większość.

- Nie można się specjalnie oglądać na różnego rodzaju podziały i dyskusje, bo zdrowie jest w tej sytuacji najważniejsze. Mam też deklaracje z innych klubów, że głosowanie za takim rozwiązaniem będzie pozytywne. Pod tym względem ustawa na pewno przejdzie - powiedział minister. Zapowiedzi nie zostały jednak zrealizowane ze względu na decyzje władz Prawa i Sprawiedliwości, mimo że liczba zakażeń w środę sięgnęła 24 239 przypadków. To ponad 48 razy więcej niż wtedy, kiedy minister zdrowia postulował, by rząd zajął się nowymi przepisami.

PiS nie chce wprowadzić obostrzeń dla niezaszczepionych, mimo że robi tak wiele innych krajów. Tego typu restrykcje wprowadziły m.in. Niemcy, a wcześniej Francja. Osoby, które nie zdecydowały się do tej pory na przyjęcie szczepionki przeciwko COVID-19 (lub nie są ozdrowieńcami) nie mają prawa wstępu do niektórych miejsc publicznych - w zależności od kraju np. kin, teatrów, na stadiony sportowe czy do restauracji. Austria natomiast kilka dni temu zdecydowała się na wprowadzenie ogólnokrajowego lockdownu dla niezaszczepionych.

Po wywiadzie ministra jego dymisji domagała się m.in. wspomniana już Anna Maria Siarkowska. - Minister Adam Niedzielski wraz z totalną opozycją, za plecami posłów PiS, pracuje nad utratą sejmowej większości – napisała na Twitterze. Wtórował jej Janusz Kowalski. "Dlaczego panie ministrze atakuje pan ad personam posła klubu PiS Annę Marię Siarkowską za krytykę niekonstytucyjnego ograniczania wolności (a tym jest złamanie tajemnicy lekarskiej!)? Dość powiedzieć, że segregację sanitarną krytykują też prezydent Andrzej Duda i RPO" – napisał. To odpowiedź na stwierdzenie Niedzielskiego "w tym wypadku mamy do czynienia z takim poziomem nieracjonalności, zacofania czy zabobonu, że można powiedzieć, że to nie przystaje wykształconemu człowiekowi" i ocenę, że posłanka "kwestionuje dorobek współczesnej nauki".

Zdrowie nie jest najważniejsze

Mimo publicznych zapewnień, że "zdrowie jest najważniejsze", co najmniej równie ważne dla polityków jest społeczne poparcie. Właśnie dlatego strategia walki z pandemią przechodzi przez polityczne sito Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński i władze partii odrzucają rozwiązania, które negatywnie mogłyby się odbić na sondażach i wewnątrz klubu.

O takim podejściu świadczą również maile ze skrzynki Michała Dworczyka. Rząd dotychczas nie podważył ich autentyczności, powtarzając argumenty o "ataku hybrydowym". Przyjęta strategia stała się zasłoną dymną dla rządu i to dzięki niej próbują unikać trudnych pytań. Z ujawnionych maili wynika, że szef Centrum Analiz Strategicznych Norbert Maliszewski miał doradzać Mateuszowi Morawieckiemu w maju 2020 roku, w czasie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, że "potrzebny jest symbol poradzenia sobie z pandemią", oraz proponować zniesienie obowiązku noszenia maseczek na powietrzu. Kilka dni później premier ogłosił taką decyzję na konferencji prasowej.

W innej korespondencji - z 24 marca - czyli w szczycie trzeciej fali pandemii - szef Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia miał doradzać premierowi weekendowe, intensywne działania służb w celu sprawdzenia, jak egzekwowane są obostrzenia. "Na ulice niebieskich, pod sklepy sanepidy i UOKiKi, straże miejskie pod kościoły, żołnierzy pod duże sklepy. Spróbujmy chociaż na jeden weekend pokazać, że to państwo działa i nie przymyka oczu na wszystko" – miał pisać Matynia. Według opublikowanej treści miał stwierdzić, że jeśli jego rady zostaną zastosowane, państwo będzie miało "dwa tygodnie spokoju i stosowania się do zasad". "My z tego zrobimy dwudniowy serial telewizyjno-radiowo-internetowy" – miał dodać.

Zobacz także
Komentarze (1932)