PolskaWP: Instrukcja ws. Pegasusa. Tak mają odpowiadać politycy PiS

WP: Instrukcja ws. Pegasusa. Tak mają odpowiadać politycy PiS

Politycy Prawa i Sprawiedliwości w poniedziałek rano znaleźli na swoich skrzynkach mailowych najnowsze partyjne instrukcje w sprawie tego, co powinni mówić w mediach na temat zakupu i użycia systemu Pegasus. Dziennikarz Wirtualnej Polski dotarł do treści wytycznych, które mają być powtarzane przez przedstawicieli partii rządzącej w odpowiedzi na pytania. Wynika z nich, że na wyjaśnienia i szczegółowe odpowiedzi nie ma szans, bo politycy mają bagatelizować najnowsze doniesienia.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości otrzymali najnowsze wytyczne w sprawie tego, jak powinni komentować sprawę dotyczącą użycia systemu inwigilacji Pegasus
Politycy Prawa i Sprawiedliwości otrzymali najnowsze wytyczne w sprawie tego, jak powinni komentować sprawę dotyczącą użycia systemu inwigilacji Pegasus
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Patryk Michalski

03.01.2022 15:30

Po poniedziałkowym artykule "Operacja Pegasus. Jak PiS oszukał posłów", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej", politycy Prawa i Sprawiedliwości dostali na swoje skrzynki mailowe partyjny przekaz dnia, czyli wytyczne, jak powinni odpowiadać na wszystkie pytania związane ze sprawą zakupu systemu Pegasus. Takie wiadomości regularnie trafiają do parlamentarzystów, kiedy partie chcą ujednolicić medialny przekaz i uniknąć kłopotliwych wypowiedzi swoich przedstawicieli. To rodzaj ściągi, która sprawia, że dziesiątki polityków w różnych mediach powtarzają bardzo podobne zdania.

Partyjne wytyczne są szczególnie ważne przy okazji niewygodnych i budzących kontrowersje tematów. Wówczas władze partii oczekują, że wypowiedzi polityków nie będą zbytnio wychodziły poza zawarte sugestie. Jednym z takich trudnych tematów dla Prawa i Sprawiedliwości jest sprawa zakupu systemu do inwigilacji Pegasus oraz – jak poinformowali kanadyjscy naukowcy – jego użycia wobec polityka PO Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha oraz prokurator Ewy Wrzosek.

Wirtualna Polska dotarła do najnowszego przekazu dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Przed politykami PiS postawiono trzy zadania. Mają uderzać w wiarygodność "Gazety Wyborczej" i podważać ustalenia dziennika, powinni odsyłać dziennikarzy do oświadczenia rzecznika prasowego ministra koordynatora służb specjalnych, przy okazji mogą też dodać, że nie będą wpisywali się w linię obrony Romana Giertycha. Dla partyjnej centrali to jedyne pożądane odpowiedzi polityków PiS w sprawie kulisów zakupu Pegasusa i przekazania na ten cel środków z Funduszu Sprawiedliwości, którym zarządza minister sprawiedliwości.

"Starannie zaplanowana operacja"

Według "Gazety Wyborczej" zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości miał być "precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA". Przekazanie środków miało być możliwe dzięki inicjatywie wiceministra sprawiedliwości. Michał Woś 15 września 2017 r. podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych złożył wniosek o zmianę planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości. Posłowie zatwierdzili tę zmianę, ale - czytamy w dzienniku - nie mieli pojęcia, że chodzi o zakupy dla CBA, bo "w czasie posiedzenia komisji nie padło o tym ani jedno słowo".

Gazeta jednocześnie informuje, że to Michał Woś wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na przekazanie 25 milionów złotych z Funduszu na "inne działania", mające "służyć zapobieganiu przestępczości". Wiceminister był też podpisany pod przelewami z Funduszu Sprawiedliwości do CBA. Według autorów zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości był precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA, i "na każdym kroku zadbano o kamuflaż".

W publikacji podkreślono, że zakup oprogramowania z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości był niezgodny z prawem, ponieważ CBA może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa. Gazeta powołuje się również na dokument, do którego dotarł poseł PO Michał Szczerba. Chodzi o postanowienie Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, który w Ministerstwie Finansów badał zażalenie Najwyższej Izby Kontroli. Dotyczyło ono odmowy wszczęcia postępowania w sprawie złamania przepisów o dyscyplinie finansów publicznych przy kupnie systemu. "Ministerstwo Finansów uznało, że choć doszło do złamania przepisów, to stopień szkodliwości czynu był znikomy", co w efekcie kończy możliwość szczegółowego wyjaśnienia sprawy. Pod pismem w tej sprawie podpisał się wiceminister finansów Piotr Patkowski.

Woś: "Odgrzewany kotlet"

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś do czasu publikacji artykułu wyłącznie zdawkowo odniósł się do sprawy. "Odgrzewany kotlet. Opisana dotacja była omawiana w Sejmie i mediach 4 lata temu. Fundusz Sprawiedliwości ma ustawowy obowiązek finansować zwalczanie przestępczości - by łamiący prawo nie spali spokojnie" – napisał na Twitterze. Polityk Solidarnej Polski nie odebrał od nas telefonu i nie odpowiedział na prośbę o kontakt.

W swoim oświadczeniu poseł nie odniósł się ani do kwestii podpisu pod przelewem, który miał umożliwić zakup Pegasusa, ani tego, w jakim celu złożył wniosek o zmiany w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości. Co ciekawe Michał Woś 29 grudnia, w rozmowie z TVN24, pytany, czy ma wiedzę o wykorzystywaniu systemu Pegasus w Polsce, stwierdził, że "nie wie, co to jest". Do zarzutów nie odniósł się także minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro jedynie podał dalej wpis swojego zastępcy.

O szczegółach nie mówi też Michał Wójcik, minister w Kancelarii Premiera, który reprezentuje Solidarną Polską. "'Rewelacje' opozycji dotyczące przekazania środków z Funduszu Sprawiedliwości do CBA, okazały się niewypałem. Temat był omawiany w świetle kamer w parlamencie przed czterema laty. Nie ma nic nowego" – stwierdził w swoim wpisie na Twitterze.

Z kolei wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w Radiu Zet stwierdził, że "nie ma afery wokół Pegasusa". Polityk – zgodnie z ujawnionymi przez nas wytycznymi partii – podważał wiarygodność autorów poniedziałkowej publikacji. - Ja zachowuję dalece idącą wstrzemięźliwość wobec rewelacji "Gazety Wyborczej". To jest gazeta, która kilka tygodni temu pomyliła ministra [Przemysława – red.] Czarnka z Leszkiem Czarneckim. Napisali artykuł o tym drugim, a używali nazwiska tego pierwszego – mówił. - Wiarygodność jest żadna. Skąd ja mam mieć pewność, że któryś z autorów nie znalazł na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło? - pytał Fogiel.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1309)