Wojna psychologiczna. Absurdalna zagrywka białoruskich służb
Białoruskie służby emitują propagandowe komunikaty na granicy z Ukrainą. Reżim Łukaszenki postanowił skusić ukraińskich pograniczników barszczem.
01.06.2023 | aktual.: 01.06.2023 09:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Propagandowy komunikat białoruskich służb na granicy z Ukrainą wygłaszany jest przez lektorkę w języku ukraińskim. W tle rozbrzmiewa nastrojowa muzyka. Jest to element wojny psychologicznej - informuje belsat.eu.
- Białoruski i ukraiński barszcz są do siebie bardzo podobne. Oczywiście, są nieznaczne różnice. Do ukraińskiego barszczu zazwyczaj dodaje się fasolę. A w białoruskim barszczu jest więcej ziemniaków, ale jednak i jeden, i drugi - to praktycznie ten sam barszcz - słychać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żeński głos wskazuje, że potrawy są wyjątkowe i bardzo podobne. Jest to "jedna z podstaw wspólnej (białoruskiej i ukraińskiej - przyp. red.) wschodniosłowiańskiej tożsamości". Jednocześnie lektorka podkreśla, że w Europie nie ma tak podobnych dań.
- Pamiętajcie o tym, towarzysze. I gdy nie będziecie mogli już z czego przygotowywać waszego barszczu, przechodźcie na naszą stronę, spróbujcie naszego, białoruskiego barszczu. Nie pożałujecie - przekonuje głos.
Odpowiedź Ukraińców
Ukraińscy pogranicznicy zabrali głos ws. komunikatu.
- Nowy szef białoruskich pograniczników stwierdził, że dobrze odżywieni podwładni są lepsi niż uzbrojeni. Dlatego tak długo jak sprzęt jest w magazynach, ziemniaczana operacja psychologiczna wszystkimi siłami skupiła się na przepisywaniu przepisu na ukraiński barszcz na modłę białoruską. Jednak, ile by pyr nie dodawać do "szczi" (rosyjska zupa kapuściana - przyp. red.), wychodzi "sojusznicza zupa chlebowa". (…) Jednym słowem, dobra próba, ale nie! - wskazano w oświadczeniu Państwowej Straży Granicznej Ukrainy.
Ukraińcy wskazali, że na chwilę obecną białoruski barszcz przypomina tylko "szczi".
- Zupełnie nie jest taki jaki był do czasu, zanim do jego przygotowania użyliście noża, który wbiliście w plecy Ukraińców. Szkoda, że mamy sąsiadów, którzy mówiąc o jakiejś wspólnej tożsamości i pokrewieństwie, zmierzają do tego, aby stać się niewolnikami i nie mają z nami nic wspólnego. Na zawsze zapamiętajcie i zaznaczcie w waszej książce kucharskiej, że Ukraińcy to wolny naród - dodano.
Zobacz także
Służby ukraińskie zaznaczyły też, że obrońcy zawsze walczą o wolność i będą bronić swojej ojczyzny. Ich zdaniem białoruskie służby "nie są już do tego zdolne i już wiele lat tkwią w niewoli pewnego tyrana i pewnego 'dziada z bunkra'".
- Wasz dzisiejszy kartoflany wywar ma konsystencję podobną do więziennej brei, wcale nie przypomina ukraińskiego barszczu. Nie jesteśmy niewolnikami, żeby próbować waszego białoruskiego barszczu. Radzimy wam, by zmienić 'ingredienty' i stać się wolnym narodem, a nie siłą uwięzionym. A poza tym, jedzcie sami i nie udławcie się. Nie zapraszamy was do siebie i radzimy pozostać na swoim terytorium. Bo pożałujecie! - wskazali Ukraińcy.
Wojna psychologiczna na granicy
Wcześniej Ukraińcy puszczali swoim odpowiednikom z Białorusi ukraiński hymn państwowy, a także wywieszali w widocznych miejscach biało-czerwono-białe flagi wolnej Białorusi, które są w kraju zakazane.
Pogranicznicy z Ukrainy powiesili też w lesie kukłę w mundurze wojskowym - nazwali ją Walera. Pod koniec kwietnia na granicy emitowano też dźwięk syreny alarmowej, by uświadomić białoruskim służbom, co przeżywają mieszkańcy bombardowanych miast.
Źródło: belsat.eu