Katastrofa w USA. "Okropnie śmierdzi paliwem"

Pod Waszyngtonem trwa akcja ratunkowa po tym, jak samolot pasażerski zderzył się z helikopterem i wpadł do rzeki. W mediach społecznościowych pojawiły się pierwsze relacje świadków zdarzenia.

Katastrofa w USA. "Okropnie śmierdzi paliwem"
Katastrofa w USA. "Okropnie śmierdzi paliwem"
Źródło zdjęć: © Twitter
Maciej Zubel

Roy Best w momencie katastrofy znajdował się na dachu jednego z okolicznych budynków. - Rozległ się głośny huk. Odwróciłem się i zobaczyłem dużą kulę ognia, która zaczęła spadać. W pierwszej chwili trudno było określić, co to było - relacjonuje w rozmowie z CNN.

Świadkiem katastrofy, do którego dotarła stacja NBC News był też Ari Schulman. - Zobaczyłem samolot przygotowujący się do lądowania. Chwilę później wyglądało to już bardzo źle. Na niebie pojawiła się kula ognia, która wyglądała jak gigantyczna świeca. Iskry strzelały od dziobu samolotu aż do ogona. Widziałem to przez około dwie sekundy - opisuje mężczyzna.

W sieci pojawiają się opisu szeroko zakrojonej akcji ratunkowej na miejscu zdarzenia.

"Niebo jest pełne śmigłowców poszukiwawczych, na rzece jest mnóstwo łodzi" – opisuje na Facebooku Ashlyn Finch. Dodała, że "w powietrzu okropnie śmierdzi paliwem".

Katastrofa lotnicza w USA. Są ofiary śmiertelne

Samolot pasażerski Bombardier CRJ700 należał do linii PSA Airlines z grupy American Airlines. Wyleciał z Wichita w stanie Kansas i miał wylądować w Waszyngtonie. Linia American Airlines poinformowała CNN, że na pokładzie było 60 pasażerów oraz czterech członków załogi.

ABC News informuje, że według dwóch przedstawicieli władz USA, śmigłowiec Black Hawk należał do armii USA. Na pokładzie miały się znajdować trzy osoby.

Jak poinformował na X republikański senator Ted Cruz, "choć liczba ofiar nie jest jeszcze znana, to są wśród nich ofiary śmiertelne".

Źródło: CNN/NBC News/WP Wiadomości/PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (9)