Włosi dawali talibom łapówki? Francuzi zapłacili życiem
Włoskie wojsko płaciło talibom łapówki. Ten proceder kosztował życie dziesięciu francuskich żołnierzy, którzy zginęli w sierpniu 2008 roku w zasadzce niedaleko Kabulu. Włosi nie poinformowali ich, że wcześniej płacili talibom za utrzymanie spokoju w regionie - poinformował brytyjski dziennik "The Times". Włoski rząd uznał doniesienie gazety za bezpodstawne.
15.10.2009 | aktual.: 15.10.2009 19:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Włoski rząd uznał doniesienia gazety za "całkowicie bezpodstawne".
Według "Timesa", włoskie tajne służby potajemnie przekazywały dowódcom talibskim oraz lokalnym watażkom dziesiątki tysięcy dolarów na utrzymanie spokoju w okręgu Surobi, za który odpowiadały włoskie wojska, zanim zastąpiły je siły francuskie.
- Przedstawiciele zachodnich (wojsk) twierdzą, że ponieważ Francuzi nic nie wiedzieli o opłacaniu talibów, dokonali błędnej oceny zagrożenia, co miało katastrofalne konsekwencje - pisze "The Times".
Jak informuje dziennik, o przekazywaniu łapówek talibom, co zatajono przed przybywającymi do Surobi siłami francuskimi, dowiedzieli się przedstawiciele zachodnich wojsk.
"Przedstawiciele amerykańskiego wywiadu osłupieli, kiedy dowiedzieli się, na podstawie podsłuchiwanych rozmów telefonicznych, że Włosi przekupywali bojowników, szczególnie w prowincji Herat na zachodzie kraju" - pisze dziennik. Dodaje, że "w czerwcu 2008 roku, na kilka tygodni przed zasadzką (na Francuzów w okręgu Surobi - red.), ambasador USA w Rzymie wystosował do rządu Silvio Berlusconiego protest dyplomatyczny w sprawie zarzutów dotyczących takich praktyk".
Ponieważ Francuzi nie wiedzieli o praktykach stosowanych przez Włochów, byli stosunkowo słabo uzbrojeni i liczyli na obronę z powietrza, kiedy wpadli w zasadzkę przygotowaną przez 170 ciężko uzbrojonych rebeliantów - pisze "Times".
Sierpniowy atak przeprowadzili talibowie z rebelianckiej frakcji Hezb-e-Islami (Partia Islamska).
"Można usprawiedliwić przekupywanie lokalnych grup (...) w celu zmniejszania poziomu przemocy, lecz szaleństwem jest nieinformowanie o tym własnych sojuszników" - powiedział wysoki przedstawiciel NATO, cytowany przez dziennik.
Tymczasem włoski rząd uznał doniesienia brytyjskiej gazety za "całkowicie bezpodstawne". "Rząd Berlusconiego nigdy nie wydał zgody (...) na opłacanie członków talibskiej rebelii w Afganistanie i nie ma wiedzy o ewentualnych inicjatywach tego typu (podejmowanych) przez poprzedni rząd" - napisano w oświadczeniu Pałacu Chigi, gdzie mieści się siedziba włoskiego premiera.
Minister obrony Włoch Ignazio La Russa uznał zarzuty "Timesa" za "bzdurę" i powiedział, że zlecił już swemu personelowi podanie brytyjskiej gazety do sądu.
W Kabulu rzecznik sił NATO w Afganistanie pułkownik Wayne Shanks również zaprzeczył zarzutom "Timesa" wobec Włochów. - Nie dajemy łapówek. Nie płacimy rebeliantom - powiedział. - Nie widzimy żadnych dowodów na poparcie któregoś z tych oskarżeń - dodał rzecznik sił NATO.
Także rzecznik francuskiego resortu obrony Christophe Prazuck oświadczył, że nie dysponuje żadnymi informacjami, które potwierdzałyby to, co napisano w "Timesie".