Władysław Frasyniuk tłumaczy swoje zatrzymanie. "To polityczne zlecenie Mariusza Błaszczaka"
Były opozycjonista nie ma pretensji do policjantów, którzy zatrzymali go po jednej z manifestacji, kiedy blokował miesięcznicę smoleńską. - Oni są ofiarami systemu - tłumaczy Władysław Frasyniuk.
Władysław Frasyniuk opowiedział o szczegółach przesłuchania w związku z podaniem nieprawdziwych danych podczas miesięcznicy smoleńskiej w czerwcu ub.r. - Ta sprawa pokazała w jaki sposób traktowani są policjanci. Szczerze im współczuję. Oni są ofiarami systemu. Mamy do czynienia z dewastacją państwa. To polityczne zlecenie Błaszczaka. Doskonale pamiętam jak funkcjonują systemy bezprawia - mówił na antenie TVN24.
Działacz opozycyjny w czasach PRL ma pretensje do polityków, którzy jego zdaniem nie zareagowali na łamanie prawa. - Nie mam wątpliwości, że to doprowadzi do jeszcze większej eskalacji. Każda władza, która podnosi rękę na obywatela przegrywa. Jesteśmy na początku budowania wolności osobistej. Ludzie rezygnują z wolności za 500+ i parę bonusów. Na manifestacjach nie powinniśmy czytać im konstytucji tylko akt oskarżenia - dodał.
Opozycjonista skrytykował też przewodniczącego PO. - Grzegorz Schetyna powinien stać z obrazem policjanta i jego pełnymi danymi. Mijają dwa lata od momentu dewastacji państwa. Przez ten czas nic nie zrobił. Ani razu nie pojawił się na demonstracji po stronie ludzi. Trzeba go zapytać czy chce być liderem opozycji. Ludzie wychodzą na ulice strasznie rozbici. W PRL-u wszyscy trzymali się razem. Wtedy takim symbolem był Lech Wałęsa - podsumował Frasyniuk.
Zobacz także: Jacek Żakowski: przestańmy udawać, że parlament coś znaczy
Źródło: TVN24
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl