PolitykaWładysław Frasyniuk przed miesięcznicą: niech mnie wynoszą

Władysław Frasyniuk przed miesięcznicą: niech mnie wynoszą

Władysław Frasyniuk weźmie dzisiaj udział w kontrmiesięcznicy smoleńskiej. Były opozycjonista w rozmowie z Wirtualną Polską mówi o nieobecności Lecha Wałęsy i powodach, dla których stawi się na Krakowskim Przedmieściu, mimo że miesiąc temu policja wyniosła go z demonstracji. Sprawa zakończyła się przedstawieniem Frasyniukowi zarzutów, za co grozi mu do trzech lat więzienia.

Władysław Frasyniuk przed miesięcznicą: niech mnie wynoszą
Źródło zdjęć: © Forum | Wojciech Kryński
Magda Mieśnik

Czy dzisiaj wieczorem znów zobaczymy obrazki, na których policja wynosi pana z Krakowskiego Przedmieścia?

Nie, nie spodziewam się tego. Ale zobaczymy, jak potraktuje nas władza. Niech mnie wynoszą. Nie robię nic złego.

Obawia się pan kolejnego zatrzymania i zarzutów?

W swoim życiu trafiałem do więzienia, wychodziłem z niego, wznawiałem swoją działalność i tak ciągle. To nie powstrzyma mnie od walki o wolność i prawa obywateli. Poza tym, wyniesienia mnie z demonstracji nie uważam za bohaterski czyn. Ani z mojej strony, ani ze strony władzy. Każda władza autorytarna liczy na to, że wzbudzi strach. My, ludzie inteligentni, mamy w głowie taką zapadkę, która pozwoli nam ten strach pokonać. Ci, co się boją, będą umierali w systemie totalitarnym. Ci, którzy się nie boją, dadzą wolność pozostałym

Będzie dziś panu brakowało Lecha Wałęsy na Krakowskim Przedmieściu?

Bardzo mi go będzie brakowało. To jest niezwykle ważna, symboliczna postać. Nie tylko dla polskiego społeczeństwa. To jest historyczny przywódca i tak zostanie zapisany na kartach historii. To dzięki przywództwu Lecha Wałęsy jesteśmy dzisiaj nie tylko wolnym krajem, ale staliśmy się Europą Środkową. Nawet Donald Trump, który przyjechał z przekazem, że obywatel Kaczyński jest fajny, nie mógł pominąć najbardziej symbolicznego i rozpoznawalnego nazwiska Lecha Wałęsy. Wszyscy to wiedzą, za wyjątkiem sekty Jarosława Kaczyńskiego.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji zaapelował, by nie łamał pan prawa.

Ze zdumieniem przecieram oczy, gdy słucham ludzi, którzy bronią tego, co się nazywa państwem opresyjnym, tego, co pamiętamy z PRL. Nie mogę uwierzyć w to, że dzisiaj ludzie, którzy odwołują się do wielkiej legendy "Solidarności", uważają, że łamanie Konstytucji jest czymś normalnym. Że 52 artykuł Kodeksu wykroczeń, dotyczący przeszkadzania w zgromadzeniach, jest czymś ważniejszym niż 57 artykuł Konstytucji, który mówi o wolności zgromadzeń. Zdumiewa mnie, że mówią tak ludzie, którzy płacili cenę za walkę z totalitarnym systemem. A dzisiaj uwiarygadniają autorytarne metody sprawowania władzy przez Jarosława Kaczyńskiego.

Niektórzy widzieliby pana na czele nowego ruchu politycznego. Zamierza się pan bardziej zaangażować politycznie?

Jestem obywatelem, jak każdy z nas. To jest nasz obywatelski obowiązek, by przeciwstawić się temu, co się dzieje w Polsce. To nie PO czy PiS są najsilniejszym ruchem w naszym kraju, ale obywatele. To my decydujemy, kto wygrywa wybory, dlatego wszyscy musimy uważnie obserwować działania władzy i bardzo rozważnie dokonać wyboru przy urnach.

Może lepiej zostawić ludzi, którzy chcą uczcić pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej, dać im w spokoju maszerować?

My też mamy szacunek dla ofiar katastrofy w Smoleńsku. Nie protestujemy przeciwko inicjatywie ich upamiętnienia. Protestujemy przeciwko temu, że odbierają nam prawo do naszego własnego protestu. Przeciwko temu, że Polskę wyprowadza się z Unii Europejskiej, przeciwko temu, że łamie się Konstytucję i swobody obywatelskie. W Stanach Zjednoczonych nie do pomyślenia byłoby takie zachowanie Donalda Trumpa, na jakie pozwala sobie Jarosław Kaczyński. Tam na tym samym placu zbierają się zwolennicy i przeciwnicy amerykańskiego prezydenta. Na tym polega idea wolności. U nas władza wolność odbiera.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (957)